Niedzielne popołudnie już tradycyjnie przeznaczam na prasowanie. Nie, żebym bardzo lubiła tą czynność - przez cały tydzień uzbiera się całkiem spora sterta - pilnuję jednak tego rytuału. To dla mnie doskonały pretekst, aby przegonić chłopaków z pokoju (a najlepiej i z domu) i spędzić choć trochę czasu sama ze sobą. Kiedyś do prasowania włączałam filmy czy seriale, ale ponieważ od dawna już nie trafiłam na żaden interesujący (nawet "Gra o tron", której fabuła teoretycznie ma wszystko, co mi się podoba, nie przyciąga już mojej uwagi), pozostają mi książki. Nie papierowe, gdyż ciężko je trzymać operując jednocześnie żelazkiem, lecz te w wersji elektronicznej.
I tu pojawiają się problemy dwojakiego rodzaju - albo książka, pomimo intrygującej zapowiedzi, już po kilkunastu stronach okazuje się tendencyjna, albo wręcz przeciwnie, jest zbyt wciągająca i nie potrafię jej zamknąć kończąc prasowanie, tylko czytam dłuuugo w noc. A wtedy poniedziałek jest cięższy niż zwykle.
Ostatnio zresztą ciężko mi znaleźć coś ciekawego, czuję serdeczny przesyt tą "lżejszą" literaturą, brakuje mi za to spokoju i ciszy, by móc skupić się na czymś bardziej złożonym :/ Buuu, ciężko dogodzić samej sobie.
Pisałam już kilkakrotnie o książkach Nalini Singh, lecz ponieważ niecierpliwie czekam na jej najnowszą powieść (kombinując zarazem, jak najszybciej skombinować papierowe wydanie), wracam z tematem.
Korzystając z pobytu u rodziców (=więcej wolnego czasu), przejrzałam fora internetowe w poszukiwaniu opinii i spekulacji.
Tak, jak już wiele osób się domyślało, bohaterem "Heart of Obsidian" będzie Kaleb Krychek. Pozostaje pytanie, kim okaże się kobieta, której szukał, a także czy to on jest Duchem. To jedna z rzeczy, którą najbardziej podziwiam u tej autorki - można czepiać się, że jej bohaterowie jednako są niewyobrażalnie piękni oraz noszą w sobie większą czy mniejszą traumę, akcja rozwija się od trudności pozornie nie do pokonania, poprzez tarcia i utarczki po dramatyczny zwrot (najlepiej z zagrożeniem dla życia) i obowiązkowy HE - trzeba jednak przyznać, że stworzyła niesamowicie kompleksowy świat (właściwie dwa, jeśli pamiętać o Łowcy Gildii), niby podobny, ale tak inny od naszego, z własną historią, z odrębnymi prawami...
Wracając do spekulacji o HoO... Najwięcej zwolenników ma teoria, że to właśnie Kaleb jest Duchem (po tylu tomach to nadal jest zagadką!!), ja również się do tego skłaniam, chociaż dziś zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie będzie to jego jakiś nieznany nam jeszcze brat. Hmm... Szukanie odpowiedzi w gąszczu sugestii (zarówno z książek, jak i niejasnych wypowiedzi autorki) to dobry sposób na oderwanie się od codzienności.Jeszcze przyjemniej jest włączyć się do dyskusji prowadzonej przez innych fanów.
Przy okazji trafiłam na sympatyczną recenzję książek pani Singh, napisaną przez mężczyznę (gościnna recenzja AJH na blogu Dear Author: tutaj). Nieźle się przy niej uśmiałam, pozwolę sobie zacytować:
"Angel’s Blood feels a lot like an attempt to see quite
how far you can push the power dynamics in a relationship before it
becomes completely untenable. Yes, Elena is a badass, but Raphael is off
the scale. (...)
The actual sex is a little bit hard for me to parse. It’s pretty hot,
don’t get me wrong, but as a male reader I’m plagued by a little voice
at the back of my head that says “wow, I have been doing this seriously
wrong for, like, a decade.” (...)
I’m also a bit disturbed by the sheer amount of control the heroes I’ve
encountered so far have had over their penises. I mean, Raphael sort of
gets a pass on account of being a quasi-omnipotent being of unbridled
power and glory, but I’m not sure I’ve seen a hero yet who hasn’t been
able to get inside his partner with one deft thrust. I get that this is
kind of a genre convention but … is there some kind of school these guys
go to?
Everything I learned about life and love from reading Angel’s Blood:if
you’re having doubts about a prospective romantic partner shoot him.
And aim for the wings. A thousand years is a perfectly acceptable age
gap. You can hide a dagger in your hair if you know how. An angel’s cock
serves a highly specific purpose."
Tak, nic dodać nic ująć :)
--- edit! ---
Na blogu Nalini ktoś wkleił link do skanu... z niemieckiego katalogu książek i z tego fragmentu jednoznacznie wynika, kim jest kobieta, której szukał Kaleb :) Zacieram ręce z radości, ależ się będzie działo!!!
--- edit! ---
Na blogu Nalini ktoś wkleił link do skanu... z niemieckiego katalogu książek i z tego fragmentu jednoznacznie wynika, kim jest kobieta, której szukał Kaleb :) Zacieram ręce z radości, ależ się będzie działo!!!
Ja bym nie dała razy prasować raz na tydzień obecnie prasuję raz dziennie jak Bartek uśnie.
OdpowiedzUsuńOd dawna zabieram się by iść po książkę tej autorki ( po przeczytaniu o niej u Ciebie na blogu) i zawsze gdy jestem w księgarni czy bibliotece zapominam jej nazwiska. Tym razem sobie zapiszę.