sobota, 11 maja 2013

Rodos, cz. 2 - Mitsis Rodos Village


Nasz hotel, Mitsis Rodos Village, okazał się całkiem sporym kompleksem, za to tak sprytnie ułożonym na zboczu wzgórza, że nie czułam się przytłoczona. Urokliwe zaułki pełne kwiatów, fontann, malowniczo położone baseny (4), jasne, słoneczne kolory. Hotel zapewniał przez cały dzień najróżniejsze animacje, z opcji All Inclusive można było korzystać wszędzie, również na plaży. 


Jeśli ktoś szukałby jedynie odpoczynku - nie musiałby się ruszać poza teren hotelu.

Polaków spotkaliśmy tam stosunkowo niewielu, w hotelu dominowali Francuzi, Anglicy (ale tacy baaaaaaardzo angielscy) oraz Rosjanie (w hotelowej ofercie SPA znalazła się pozycja "Russian Detox"). Ach, i tu trzeba by dodać, że wśród dzieci obowiązywał jakiś język uniwersalny - doskonale się dogadywały mówiąc każde w swoim języku. To tylko dorośli stwarzają problemy :)

Rezydentka biura podróży nie popisała się, zainteresowana właściwie jedynie wciśnięciem nam wyjątkowo nieciekawych wycieczek oraz samochodów droższych niż te z okolicznych wypożyczalni. Zdecydowanie więcej pomogła nam przemiła pani z wypożyczalni współpracującej z hotelem, polskojęzyczna Litwinka. Początkowo zakładaliśmy, że do miasta Rodos czy Lindos pojedziemy autobusem, ostatecznie jednak zdecydowaliśmy się wynająć samochód na trzy dni. To okazało się nie tylko wygodniejszym, ale i tańszym rozwiązaniem.

Dla ciekawych - Toyota Aygo na 3 dni to koszt 96 euro (1 dzień - 45 euro), paliła ok. 5litrów/100km (przy klimatyzacji włączonej na najwyższe obroty), cena benzyny ok. 1,7 euro/l, przejechaliśmy 300 km :) Do tego hotelowy lunch basket i w drogę :) 

Chociaż Grecy nie należą do wzorowych kierowców, na trasie przez południe i zachód wyspy rzadko spotykaliśmy kogokolwiek, jeśli już - to inne wynajęte samochody. Nie było więc przeszkód, aby się zatrzymać nad tym czy innym urwiskiem, przyhamować, abym przez okno mogła zrobić zdjęcie urokliwej kapliczki. Z mapą i przewodnikiem w ręku zobaczyliśmy wszystko, co sobie zaplanowaliśmy.

Plaża była tuż obok, przejście wewnętrzną hotelową drogą.




Skrzat opanował kilka metod wsiadania do kółka tak, aby nie zmoczyć się bardziej niż to konieczne.




To zdjęcie zrobiłam z naszego balkonu. A jaszczurka była... duża.







Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...