czwartek, 27 lutego 2014

Czekanie








Przy czekaniu godziny straszliwie się dłużą... Wszystko będzie dobrze, ale i tak się boję.



wtorek, 25 lutego 2014

Zimowi goście


Zdjęcia już właściwie nieaktualne, ale co tam...



Kolejność dziobania - ważna sprawa.


poniedziałek, 24 lutego 2014

"Zabawa"


- Mama, wymyśliliśmy dziś z kolegami nową zabawę. Nazywa się "zabij kolegę".

- !?!!??

- No co? Jak ktoś zostaje trafiony pięścią w głowę, to jest zabity.






wtorek, 18 lutego 2014

Pierwsze!


Jak chyba każdy - co roku niecierpliwie wypatruję wiosny. Dla mnie ta bardziej pozytywna pora roku przychodzi wraz z pierwszymi kwiatami, lubię więc dokumentować jej ślady. I dziś właśnie znalazłam w ogródku coś takiego! A jest dopiero 18 lutego!

Zwykle pierwsze krokusy znajdywałam w połowie marca, a w ubiegłym roku - to nawet w połowie kwietnia. I niech tam sobie mówią, co chcą, że zima jeszcze powróci... To była naprawdę miła niespodzianka :)








piątek, 14 lutego 2014

"Nazywam się milion"


14 lutego ma miejsce kolejna odsłona ogólnoświatowej kampanii przeciwko przemocy wobec kobiet. W całej Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach, ludzie zbierają się, by tańcząc do piosenki "Break The Chain". Jeśli ktoś ma czas i ochotę dołączyć - tutaj lista miast.

NAZYWAM SIĘ MILIARD
ONE BILLION RISING

POWSTAŃ | PRZEMÓW | TAŃCZ
PRZECIWKO PRZEMOCY WOBEC DZIEWCZĄT I KOBIET 14 LUTEGO 2014



"Z badań wynika, że w skali światowej dziewczęta między 15. a 19. rokiem życia stanowią 50 proc. ofiar przemocy seksualnej. Ze statystyk policyjnych wynika, że dziewczęta i kobiety to grupa najbardziej narażona na przemoc, w tym przemoc seksualną. Już kilkuletni, 4-5-letni, chłopcy doskonale wiedzą, że to co dziewczyńskie jest gorsze. I... dziewczynki też to wiedzą. Jeśli nie spróbujemy tego zmienić, to wciąż i wciąż, tysiące dziewczynek będzie niepotrzebnie tracić energię, by latami udowadniać sobie i innym, że nie są gorsze."


 Więcej o akcji - TUTAJ.






"W Polsce oficjalnie odnotowuje się jedynie około 8% tego typu przestępstw. Pozostałe 90% to „ciemna liczba”, dane dostępne po przeprowadzeniu badań wiktymizacyjnych. Jak pisze
w tekście Przemoc wobec kobiet Joanna Piotrowska, „w sytuacji przemocy, a zwłaszcza przemocy seksualnej tzw. ciemna liczba ofiar jest ogromna. Według kanadyjskich badań szacuje się, że liczba gwałtów jest dziesięciokrotnie wyższa niż to, co przedstawiają policyjne czy sądowe statystyki”.
Z badań przeprowadzonych przez Beatę Gruszczyńską w roku 2004 wynika, że przemocy (fizycznej i seksualnej) doświadcza w Polsce 800 tys. kobiet, zaś 150 ginie rocznie w  wyniku tzw. nieporozumień domowych.
Z kolei według badań Zbigniewa Izdebskiego przeprowadzonych dla OBOP w roku 2005, aż 30% badanych kobiet doznało którejś z form przemocy seksualnej (dotykowej i/lub bezdotykowej), z czego 10% zostało zgwałconych. Ogółem 3% kobiet mających doświadczenia seksualne, zostało zgwałconych. Tylko od 5% do 10% badanych kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej powiadomiło kogoś o tym zdarzeniu, z czego tylko 40% zostało zgłoszonych na policję."


"Ciemne zaułki, alejki w parku czy toalety w barach i restauracjach. Nawet mieszkanie kogoś, kto dotychczas wydawał się być kolegą lub nawet przyjacielem. Kobiety padają ofiarami gwałtów w najrozmaitszych miejscach. Niezmienne jest tylko jedno – poczucie „rozpadania się na kawałki”, kiedy wszystko się skończy. Wstyd, strach, społeczny ostracyzm, a często również próby samobójcze.

Skrzywdzone kobiety opowiadają, że długimi godzinami – niekiedy dniami lub nawet tygodniami - zastanawiają się, czy komuś o tym opowiedzieć. Czują się podle, ale jeszcze gorsze jest to, że czują się winne. Winne tego, że zostały zaatakowane, pobite, wykorzystane seksualnie. Bo tak funkcjonuje polskie społeczeństwo i polska patriarchalna kultura. Zgwałcona kobieta zamiast pomocy i współczucia słyszy pytania o to, czy nie prowokowała sprawcy np. makijażem albo czy... nie chce w ten sposób znaleźć męża. A wyroki dla oprawców najczęściej są po prostu śmieszne."


"Choć jest to jeden z czynów najbardziej brutalnych i obrzydliwych, to wciąż jest tematem tabu. Dla większości z nas jest zbrodnią nie do pomyślenia, więc większość z nas woli lepiej o tym nie myśleć" - pisze o gwałcie brytyjski polityk i publicysta Ben Acheson. Brytyjczyk tłumaczy jednak, że takie myślenie niczego nie zmieni. A zmienić musi, ponieważ na Wyspach Brytyjskich co roku rośnie liczba ofiar gwałtów. W ubiegłym roku tylko w Anglii i Walii zgwałconych zostało aż 85 tys. kobiet. Kolejne 40 tys. zmierzyło się z innego rodzaju napaścią na tle seksualnym.

Acheson ubolewa, że średnio zaledwie nieco ponad trzy procent zgwałconych Brytyjek może liczyć na to, że ich oprawca stanie przed sądem i spotka go zasłużona kara. Na 15 670 zgłoszeń, zaledwie 1070 gwałcicieli zostało skazanych. Rośnie jednak nie tylko liczba gwałtów. Stale wzrasta także odsetek tych, którzy twierdzą, że ofiary gwałtu często są same sobie winne. Według badań Amnesty International, aż połowa Brytyjczyków ocenia bowiem, że kobieta jest współwinna, gdy w trakcie gwałtu była pijana. 46 procent ocenia tak samo flirt z gwałcicielem, a 30 procent rozgrzesza niejako gwałciciela za zbyt seksowny strój jego ofiary.

Grubo myli się jednak ten, kto czytając te dane sądzi, że w Polsce nie jest tak źle, jak w Wielkiej Brytanii. Tam przynajmniej kogokolwiek statystyki gwałtów jeszcze bulwersują. Nad Wisłą opis gwałtu w świadomości społecznej, który przytoczył Ben Achson pasuje jeszcze lepiej – to temat tabu, o którym lepiej nie myśleć, być może wtedy zniknie. 

Im bardziej gwałt będzie tematem tabu, tym więcej kobiet padnie ofiarami gwałcicieli.

 
 

piątek, 7 lutego 2014

Sen zimowy.


Zrobiłam sobie długą przerwę od pisania opowiadań, ale póki co nie mam jeszcze ochoty do wracać do regularnych rozdziałów na chomiku. O powodach pisać tu nie będę. Tak po prawdzie... to PTA pisze się powolutku, "rękopis" ma w tym momencie 90 stron, cztery pierwsze rozdziały są prawie gotowe (ba, nawet się rozpędziłam i napisałam początek drugiej części). Nie potrafię jednak nawet w przybliżeniu powiedzieć, kiedy je pokażę.

Korzystając z okazji daję sobie czas, by spokojnie planować szczegóły. Oczywiście, raz jeszcze przekonałam się, że pierwotny pomysł to jedno, a to, jak rozwinie się historia, to zupełnie inna sprawa. Chciałam opowiedzieć o Robercie, prowadzącym kawiarnię i opiekującym się siostrą, o jego zainteresowaniu dwiema kobietami. Na dokładkę planowałam trochę sił nadprzyrodzonych i grupę przyjaciół. W "Azylu" udało mi się umieścić męską postać jako centralną, teraz znów chciałam, lecz łatwiej jest prowadzić narrację z kobiecego punktu widzenia :) W tym momencie trudno mi twierdzić, że Robert nadal jest głównym bohaterem - bo niemal o każdej z pojawiających się w PTA postaci mam tyle do opowiedzenia... Moją ulubienicą okazała się Natalie (co źle mi wróży, skoro to postać z założenia tragiczna). Lubię oczywiście Marie, dzięki niej mogę przemycić trochę interesujących mnie dyskusji, z przyjemnością wracam do Jasona, gdyż kogoś takiego chciałoby się mieć za przyjaciela. Ale już Audrey - choć "znam" ją od dawna, choć to ważna postać - idzie mi trudniej, muszę zmagać się sama ze sobą ;) Obiecałam sobie nie upraszczać. Kłopoty sprawia mi też Dafne, którą co prawda rozumiem, ale nadal próbuję odnaleźć w sobie sympatię dla niej, a także Holly - postać pierwotnie drugoplanowa, teraz jednak.. Hmm, jeśli dobrze pójdzie, będzie o niej więcej w... trzeciej części. To b. odległa przyszłość, ale mam wątpliwości, czy będę potrafiła o niej wiarygodnie opowiedzieć. Wbrew pozorom nie jest to wesoła, płocha dziewczyna.

Taak... Zobaczymy jeszcze, co z tego wyjdzie :)




"Wyszedł przed budynek, by na moment odetchnąć. Po drugiej stronie ulicy, dokładnie naprzeciwko miejsca, w którym stał, zauważył wpatrzoną w niego kobietę. Zdążył zarejestrować tylko jej długie, bardzo jasne włosy, zanim nie zniknęła za przejeżdżającym autobusem. Kiedy pojazd oddalił się, po nieznajomej nie było już ani śladu, zupełnie jakby rozpłynęła się w powietrzu. Robert sapnął i zdezorientowany rozejrzał się dookoła, lecz nigdzie jej nie dostrzegał.

Być może to przywidzenie, pomyślał rozczarowany, czy mógł jednak wyobrazić ją sobie aż tak dokładnie? Z daleka nie widział co prawda jej oczu, czuł jednak intensywność tego spojrzenia, skierowanego prosto na niego, tylko na niego. Do tego ten zdumiewająco jasny odcień włosów, które z czymś mu się kojarzyły… Miała na sobie chyba coś białego, coś, w czym nie powinna łatwo wtopić się w tłum.

Potrząsnął głową akurat w momencie, gdy u jego boku pojawiła się Natalie. Odruchowo objął ramieniem szczupłe plecy siostry.

- Co się stało?

- Nic – wymamrotał. – Zdawało mi się, że coś widziałem…

Potarcie policzkiem o jej skroń było nawykiem, nawet się nad tym nie zastanawiał. Chłodną skórę pokrywała warstewka potu.

- Powinnaś odpocząć – powiedział cicho."

 ***


"- Panno Gilmore!

Szarpnęła głową w kierunku jasnowłosego mężczyzny, który właśnie wyłonił się z jednego z małych sklepików, w ręku trzymał papierową torbę z zakupami. Skrzywił się w pół-uśmiechu podchodząc bliżej. Prawnik, ten elegancki z ładnym i nic nie znaczącym uśmiechem. West, przypomniała sobie, nazywał się West.

- Przepraszam, ale bardzo się spieszę.

Próbowała go ominąć, ale wyciągnął ku niej wolną dłoń. Odskoczyła jak oparzona, zanim mógłby ją dotknąć. Spojrzenie blondyna natychmiast się zmieniło.

- Wszystko w porządku?

Nie, wrzasnęła w myślach, nie było w porządku.

- Spieszę się – powtórzyła nieco głośniej, jej palce mimowolnie zacisnęły się na pasku od torebki.

- Mogę panią podwieźć? Mam samochód zaraz obok.

Przez moment wyglądał, jakby ta propozycja jego samego zaskoczyła, zaraz jednak nad sobą zapanował. Wzruszył ramionami i uśmiechnął się łagodnie.

- Nie sądzę…

- W pracy bywam łajdakiem – wyznał przymilnym tonem, po czym znacząco zerknął na zegarek – ale po godzinach staram się pomagać ludziom.

Judith zawahała się. Nie ufała temu mężczyźnie, nie chciała z nim wsiadać do samochodu, a jednocześnie wiedziała, że sama nie dotrze na czas, a to oznaczało dodatkowe koszty, dodatkowe trudności. Poza tym przecież obiecała coś sobie…

Jason West, powtórzyła w myślach próbując szybko podjąć jakąś decyzję. Zachowywał się grzecznie nawet wtedy, gdy ona była dla niego niemiła.

Ale to o niczym jeszcze nie świadczy."
 



czwartek, 6 lutego 2014

(Nie)zima

Zima w tym roku okazuje się wyjątkowo łagodna. Poza krótką fazą mrozów - jest całkiem znośna. Co prawda wolałabym już wiosnę, ale na brak śniegu/chlapy/błota narzekać nie zamierzam. Niewykluczone, że jeszcze zrobi się śnieżnie... Póki co... Kilka aktualnych i raczej niezimowych obrazków :)




Te stokrotki są zdecydowanie całoroczne :D




środa, 5 lutego 2014

Na kolorowo: motyle


Zima nie zima, nie wiadomo jeszcze, jak to w tym roku ostatecznie wyjdzie, a mi zostały z lata zdjęcia motyli. Skoro za oknem jeszcze nie-wiosennie, to może chociaż tutaj wpuszczę więcej kolorów?







Budleja, floksy, liatra kłosowata - te kwiaty przyciągają i ogłupiają motyle, więc... Dopilnowałam, by znalazły się u mnie w ogródku. Na zdjęciach powyżej i poniżej pokazałam, jak blisko pozwalają do siebie podejść :) Pozostaje zachować cierpliwość (bo one rzadko siedzą nieruchomo) i czekanie, aż zechcą rozłożyć skrzydełka pod odpowiednim kątem...








Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...