niedziela, 25 sierpnia 2013

Wakacyjne wspomnienia...


Nie ma co powtarzać, że wszystko co dobre kiedyś się kończy. Dwa tygodnie minęły nie wiadomo kiedy, pozostaną wspomnienia. A powrót do pourlopowej rzeczywistości zawsze okazuje się trudny :/ Nie wiem, za co się zabrać :) Przydałoby się parę dodatkowych dni na ochłonięcie i przestawienie myślenia na ten codzienny tryb ;)

Choć pogoda mogła okazać się nieco bardziej łaskawa, nie narzekaliśmy - to był cudownie spędzony czas, razem, na świeżym powietrzu, z dużą ilością ruchu :) Rowery spisały się na medal, sporo jeździliśmy, humory dopisywały. Czego chcieć więcej od urlopu? Chyba tylko - by trwał dłużej :)

Mam dużo, zdecydowanie za dużo zdjęć do ogarnięcia, a jeszcze czeka mnie sporo zaległości, spraw, które zostawiłam sobie na koniec lata i najchętniej... uciekłabym z powrotem na jakieś odludzie :) Ech, jakoś będę musiała się ze wszystkim uporać.







sobota, 10 sierpnia 2013

Urlop!!


Nareszcie :) Doczekałam się i na swoją kolej :)

Co prawda lato teraz akurat zdecydowało się pozwolić od siebie odpocząć, ale humoru na pewno mi to nie zepsuje. Ha, powtarzam sobie, że przy 30 stopniach to nie jest odpoczynek. Walizki dociśnięte kolanem, w głowie pełno planów (choć nie oczekiwań - ma być luz), rano załadujemy jeszcze rowery i w drogę!

Do zobaczenia za jakieś dwa tygodnie :) 

(do przestrzeni wirtualnej zajrzę pewno dopiero gdzieś około 25 sierpnia, wtedy też najwcześniej pojawi się kolejny rozdział "Alpine")



czwartek, 8 sierpnia 2013

Punkt widzenia - z wygodnej kanapy.


Przeglądałam internetowe wiadomości i wpadł mi w oko materiał o Syrii. Większość "coś tam" słyszała, że toczą się tam walki, prezydent Asad i rebelianci. Właściwie nie wiadomo, o co im chodzi, te wiadomości giną w natłoku "ważnych" i "przełomowych" wiadomości z naszego polskiego podwórka.

ONZ szacuje, że od początku syryjskiego konfliktu (marzec 2011) zginęło ponad 100.000 osób (głównie cywilów), w tym 5.000 dzieci, a 2.000.000 uciekło z kraju. I to są fakty :/

Tam  jeszcze niedawno mieszkali ludzie - tacy sami, jak my. Może ubierali się inaczej i wierzyli w innego Boga, ale mieli podobne problemy, codzienne troski oraz radości. My możemy nadal wygodnie siedzieć na kanapie...

Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.un.org/News/dh/photos/large/2013/June/06-04-homs-syria-ocha-1.jpg

Zdjęcie pochodzi ze strony: http://static3.businessinsider.com/image/51910febeab8eab72e000005-1762-1321/homs-syria.jpg

Zdjęcie pochodzi ze strony: http://eaworldview.com/wp-content/uploads/2013/07/SYRIA-HOMS-USED-02-07-13-620x350.jpg

Zdjęcie pochodzi ze strony: http://i.telegraph.co.uk/multimedia/archive/02359/SYRIA_2359237b.jpg

I to nie jedyne miejsce na świecie, gdzie toczą się walki...


Ach, to lato!


Przyjęłam sobie na te letnie dni dość ambitny plan, chciałam zająć się wieloma zaległymi sprawami. Ale raz, pomimo moich wysiłków doba nijak nie chciała się wydłużyć (a obowiązki wcale nie znikły), dwa - żal mi ciepła, by siedzieć w domu, lepiej spędzić ten czas na powietrzu, w zieleni i wśród kwiatów. Już sama kawa na balkonie, w moim małym azylu, to przyjemność :) Wolałam więc na przykład poczytać gazetę niż szyć czy pisać...

Do tego temperatura jest lekko... ogłupiająca. Powyżej 30 stopni ciężko funkcjonować, mam wrażenie, jakbym unosiła się bezwładnie w gęstej, lepkiej zupie. Takie otumanienie...

Nie narzekam jednak - przynajmniej - nie przesadnie. I tak wolę tą porę roku od tej zimnej. Zresztą pogoda powinna się lada dzień zmienić, jedziemy na urlop i byłoby zbyt pięknie, by utrzymało się ciepło ;)










Lilie sadziłam jesienią, nie spodziewałam się, że tak pięknie rozkwitną! Jestem nimi zauroczona, wieczorami nawet komary mnie nie zniechęcają, mogę przy nich siedzieć i wąchać :)

A to mój patent na skwarne dni :) Kawa rozpuszczona w niewielkiej ilości wrzątku, do tego więcej chłodnej wody, dobre pół szklanki kostek lodu i mleko. Pomaga przetrwać :)



poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Recenzja: Dora Wilk, czyli magiczne zamieszanie w Toruniu


Od dłuższego już czasu przeżywałam frustrację nie mogąc znaleźć sobie lektury, która by mnie wciągnęła. Ostatnio to już odrzucałam książki po samych opisach na okładkach - ależ jestem wybredna? Chciałabym przeczytać coś w miarę lekkiego, a jednocześnie - co nie znudziłoby mnie po kilkunastu stronach.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Niedzielne lektury przy kawie - o demokracji i Franciszku.


Korzystając z przyjemnej temperatury oraz relaksująco bębniącego w parapet deszczu usiadłam dziś rano na balkonie z kawą oraz wczorajszą Wyborczą. Na co dzień brak takiej ciszy, chwili spokoju, by wczytać się w interesujący mnie tekst.

I tak moją uwagę przyciągnął dość obszerny materiał - "Ten wspaniały wiek upadku" Marka Beylin, stanowiący recenzję i swoistą polemikę z książką "Rozważania o wieku XX" (aut. Tony Jundt i Timothy Snyder). Zwykle tak mocno skupiamy się na problemach istotnych tu i teraz, na bieżących kwestiach społecznych, politycznych czy gospodarczych, że trudno zdobyć się na szersze spojrzenie, analizę obejmującą większy okres czasu. Dlatego ten właśnie artykuł wciągnął mnie, pozwolił zrewidować moje własne poglądy na ten temat. Krytyczne podejście do tez głoszonych z pozycji osoby doświadczonej, pewnej siebie, to zawsze intelektualne wyzwanie. Tym razem... Skłaniałam się raczej ku stanowisku autora artykułu.

Pozwolę sobie zacytować fragment:

"Jundt, a z nim Snyder nie dostrzegli w "Rozważaniach" wielkich przemian samej demokracji. Tego, że od kilkudziesięciu lat radykalnie zmienia ona postać - z demokracji trwałych większości, zarządzanej przez państwa i partie, staje się demokracją jednostek i mniejszości, w której słabną tradycyjne instytucje polityczne, w tym państwo, siły zaś nabierają samorzutnie organizujący się obywatele.

(...)

Klęskę ponieśli choćby liberałowie, którzy niegdyś ustanowili europejskie państwo opiekuńcze, kończąc wojny społeczne na kontynencie, a dziś patrzą, jak to ich wielkie osiągnięcie umiera. Bo w miejsce wspólnej zgody politycznej, że najważniejsze jest społeczeństwo, weszła agresywna ideologia, która cele gospodarcze utożsamiła z celami życiowymi zbiorowości."

Samą książkę, o której mowa, dopisuję do listy pozycji do poszukania w księgarni.



Od jakiegoś czasu staram się śledzić (uważając, by sięgać po zróżnicowane źródła) wypowiedzi papieża Franciszka. Chociaż w kościele nie byłam już od bardzo dawna, jeszcze dłużej nie wsłuchiwałam się w nauczaniu polskich hierarchów, to ostatnio zmieniły się dwie kwestie.

Po pierwsze papież, który próbuje wstrząsnąć skostniałymi strukturami. Jestem szczerze zachwycona jego podejściem do ludzi, jego sposobem głoszenia Ewengelii. Myślę, że gdyby takich księży było więcej, ludzie nie traciliby wiary... Trzymam za nieco mocno kciuki, również za jego zdrowie i bezpieczeństwo, gdyż historia uczy, iż reformatorzy rzadko żyją długo.

Drugi temat, który mną poruszył, to ksiądz Lemański. Przyznaję, że nie słyszałam o nim przed wybuchem tej nieprzyjemnej afery, ale to, co w międzyczasie sobie wyszperałam, przeczytałam, bardzo do mnie przemawia.

Przykre, choć wcale nie zaskakujące, jest to, że na tym naszym małym, polskim podwórku są ludzie, którzy najwyraźniej wierzą, iż mają monopol na głoszenie prawd objawionych i są świętsi od samego papieża.



piątek, 2 sierpnia 2013

Czerwień i szpilki.


Miałam dziś na sobie czerwoną sukienkę, całkiem grzeczną - sięgającą kolan i dość zabudowaną u góry - oraz jasne sandałki. Dobra, sukienka była w jaskrawym krwistym kolorze, a buty były dość wysokimi szpilkami.

Mimo wszystko nie wydaje mi się...

Ha, znów się przekonałam, że mężczyźni zachowują się całkiem zabawnie :) Ja również lubię czasem sobie popatrzeć na taki czy inny apetyczny kawałek, zdarza się więc, iż przechodząc obok boiska do siatkówki plażowej specjalnie zwalniam kroku. Ale nie przypominam sobie, bym się przy tym potykała, wpadała na słupy czy jąkała. I przynajmniej staram się nie zostać przyłapana na tym zerkaniu, a już na pewno nie wykręcam szyi, kiedy (czasem, z rzadka) prowadzę samochód.

To zdecydowanie było zabawne ;) Zapewne mężczyźni mają własne obserwacje na temat śmiesznych zachowań kobiet, tak to się chyba od wieków kręci :)






czwartek, 1 sierpnia 2013

Wisienkowo


Właściwie już się kończą. Szkoda, że sezon trwa tak krótko. Upiekłam ostatnio - ach, dawno już nic nie piekłam - placek z wiśniami. Na kruchym spodzie, kwaskowy, z kawałkami czekolady. Zdjęcia zrobić nie zdążyłam, za dobry wyszedł :)



"Spostrzegłszy na schodach drobną postać otuloną pledem Jason zmienił kierunek, by usiąść obok niej.

- Nie dyrygujesz dziś orkiestrą?

Uśmiechnęła się nieznacznie na powitanie.

- Uciekłaś przed gwarem czy może właśnie w środku jest zbyt pusto? – odezwał się, zanim mógł się jej uważniej przyjrzeć.

Zamierzał objąć ją ramieniem, lecz nagle zrezygnował z tego, opierając dłoń za jej plecami tak, by mogła oprzeć się o jego bok. Chyba nawet nie zdawała sobie sprawy, że odruchowo to właśnie zrobiła.

- Lubię tu siedzieć – westchnęła cicho. – Ten park… Ma w sobie jakąś magię…

- Przydałoby się go uporządkować – mruknął krytycznie lustrując zarośnięte alejki.

- Nie… Jest idealny… Właśnie taki.

Mężczyzna otwierał usta, aby sobie z niej zażartować, kiedy dotarło do niego, że głos Natalie stał się słaby, jej oddech nierówny. Błyskawica bólu przeszyła jego serce. Oczy dziewczyny błyszczały, podobnie jak blade czoło, lekko spocone, a on znał rodzeństwo wystarczająco długo, by wiedzieć, co to oznaczało.

Nie! zaprotestował z całą mocą.

W jego głowie zapanowała pustka, nie potrafił wymyślić żadnej kwestii, którą mógłby ją zabawić, w rachubę nie wchodziła też żadna z żartobliwych propozycji, jakie przesuwały się na końcu języka. Nosiłby ją po tym parku na rękach, gdyby sobie tego zażyczyła, zamiast tego jednak siedział w milczeniu.

- Nie martw się tak bardzo – wyszeptała niespodziewanie.

Jason wciągnął gwałtownie powietrze i spojrzał w dół, na drobną twarzyczkę dziewczyny, teraz uniesioną ku niemu. Musnął dłonią jej policzek, po czym odwrócił wzrok.

Był przerażony świadomością, iż ona naprawdę umierała."

Pałac w Bożkowie, czyli ile czasu potrzeba...


Ile czasu potrzeba, aby doprowadzić zabytek do ruiny? Na pewno mniej niż pięć.

Nie będę opisywać historii pałacu w Bożkowie - TUTAJ jest artykuł na ten temat. Przez kilka ostatnich lat był własnością irlandzkiej firmy, która obiecywała zrobić w nim luksusowe apartamenty, szybko jednak wystawiła pałac na sprzedaż. Przez ten czas - niepilnowany, zaniedbywany - ulegał dewastacji. w 2010 znalazł się nowy właściciel... ale kiedy przeszukałam najnowsze wiadomości, nie widzę, żeby coś się tam działo.

Szkoda, rozsypuje się kolejna pamiątka przeszłości...

Jeszcze jakiś czas temu:

Źródło zdjęcia.
I całkiem niedawno:

Źródło zdjęcia.
Wiem, że są poważniejsze problemy niż rozsypujące się pałace, ludzka nieczułość czy bezwzględność kieruje się tak samo przeciwko bliźnim :/ Mimo to ciężko mi patrzeć obojętnie...

Źródło zdjęcia.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...