sobota, 30 listopada 2013

Barwy miasta, II


Wracałam z pracy w pośpiechu, zawinięta szalem po czubek nosa, walcząc z lodowatym listopadowym wiatrem. I nagle, na boku ruchliwego traktu przez wystawiony na niepogodę most, dostrzegłam polowy stolik i rozstawione dookoła niego krzesełka, grupę radosnych ludzi. Studenci, chyba. Cel tego zgromadzenia wyjaśniał tekturowy szyld:

"KAWIARNIA CO ŁASKA"

Mignęły porcelanowe filiżanki (każda inna) oraz staromodny imbryczek, jakiś termos, kartonik na monety. Aromatu kawy nie poczułam, choć to pewnie przez katar. Szkoda, że nie miałam ze sobą aparatu.

Musiałam się uśmiechnąć. To było... Coś bardzo pozytywnego w tym na co dzień raczej mało przyjaznym świecie.


czwartek, 28 listopada 2013

7 dni męki...


Kataru nie uznaje się za ciężką chorobę, nawet w połączeniu z przeziębieniem. Przy prawidłowym i wytrwałym leczeniu czasem udaje się skrócić terapię z tygodnia do siedmiu dni.

Ale to nieprawda :/ Przecież czuję, że właśnie umieram.

Brrrr.... 

Dwa koce i gorąca herbata z cytryną, te męki trochę jeszcze potrwają. No, może taka czekolada przyniosłaby trochę ulgi?


Sezon na dokarmianie jeszcze się nie rozpoczął, lecz ptaszysko same się zgłosiły na stołówkę - stawiło się ich całe stado, jakby coś za darmo dawali :) Zdjęcia nieostre, robiłam przez okno. Następnego dnia zlot się już nie powtórzył.




środa, 27 listopada 2013

Fanfiction? Dlaczego nie :)



Dawno już nie zaglądałam na fanfiction.net, portal, na którym swego czasu spędzałam całkiem długie godziny i na którym zaczęłam swoją przygodę z pisaniem :) Tym razem nie wertowałam listy ulubionych autorów, ale szukałam nowych. Być może nie powinnam wcale czuć się zaskoczona, że znalazłam ficki do obu serii Nalini Singh :) Autorka ma fanów na całym świecie, dlaczego zatem nie mieliby podzielić się z innymi tą pasją?

Nie ma tego zbyt wiele, ale jeśli ktoś jest ciekawy:

Fanfiction "Psy&Zmiennokształtni"

Dzięki wyszukiwarce można zresztą znaleźć wiele innych: Władca Pierścieni, Igrzyska Śmierci, Przeminęło z Wiatrem, Dragonlance, nawet Ziemiomorze! Komuś, kto nie wciągnął się nigdy w opowiadania typu fanfiction może się wydawać, że to tylko naśladownictwo, kopiowanie cudzych pomysłów, dla mnie jednak to swoisty hołd dla twórcy, który potrafił tak zainspirować czytelników czy widzów, iż nie chcieli jeszcze rozstawać się z ulubionymi bohaterami. Chyba każdemu zdarzyło się choć raz wymyślać alternatywne zakończenia albo snuć wyobrażenia, co było dalej. Czasem - to jedynie sentyment do imion, ważne jednak, że pobudza kreatywność. To przyjemna zabawa - zarówno dla piszącego fanfiction, jak i dla czytelnika. Więc... dlaczego nie? :)






wtorek, 26 listopada 2013

Lubmy się :)



Wracałam dziś z pracy słuchając radia, w ucho wpadła mi piosenka "Lubmy się" Jerzego Wasowskiego. Piękny głos, miła melodia, słowa... zadziwiająco aktualne, powiedziałabym - tak po ludzku uniwersalne.

Nie udało mi się znaleźć tekstu tej piosenki, ale przesłanie było ze mną przez resztę dnia - gdy patrzyłam na ponurych ludzi dookoła, przepychających się w drzwiach, na tych umęczonych, odwracających w tramwaju twarze ku szybie, byle nie widzieć nikogo więcej. Zarówno w przestrzeni realnej, jak i nierealnej tak wiele jest złości, niechęci do siebie nawzajem...

A przecież wszystkim nam przyjemniej by się żyło, gdybyśmy odrobinę bardziej się lubili.


  

Tym razem bardziej aktualne zdjęcia - las listopadowy. Zimny, szary i bardzo cichy... 


 





poniedziałek, 25 listopada 2013

Przeszła jesień...

Za oknem ponury listopad, ziiiimny (dzisiaj w niektórych regionach Polski podobno spadł śnieg - brrr....) i szary, jedyna nadzieja w ciepłym kocu i kubku herbaty. Ba, żeby tylko mieć jeszcze czas i spokojnie zwinąć się na kanapie - nie wiem, kiedy dni uciekają... Trzy godziny spędzone w samochodzie pozwoliły mi nieco uporządkować zaległe zdjęcia - te są mniej więcej z połowy października: to był taki piękny słoneczny dzień, las zalany był słońcem. I ciepło, spacerowałam w krótkim rękawku. Ech...

Teraz pora myśleć o prezentach świątecznych, szykować się do Świąt. A myślami wybiegam już ku wiośnie, kwiatom, jakie zasadziłam w ogródku, planom wycieczkowym... Tak, ku zdecydowanie cieplejszym dniom.
















sobota, 16 listopada 2013

Recenzja: "Lwy Al-Rassanu"


Ten tom długo czekał na półce, zanim wzięłam go do ręki, a właściwie do torebki. Zwykle połykam książki "na jednym posiedzeniu", nie lubię odkładać historii na później, Kay'a jednak uwielbiam, żadna z jego dotychczasowych powieści mnie nie zawiodła i chciałam ją w pełni smakować... Ha, w dzisiejszych czasach to taki luksus - nie spieszyć się i nie starać za wszelką cenę "zaliczyć" jak najwięcej - wrażeń, filmów, książek, imprez...

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czytałam jedną pozycję tak długo!! Nie zrozumcie mnie źle - nie była nudna ani rozwlekła. Specjalnie wydzielałam sobie krótkie odcinki, po kilkanaście stron w ciągu dnia (akurat - w tramwaju), tak, by móc spokojnie nasycić drobiazgami, perfekcyjnie oddaną atmosferą, zatrzymać myśli przy doskonale stworzonych postaciach.

piątek, 15 listopada 2013

Góry Stołowe - Droga Stu Zakrętów


Jako uzupełnienie fotorelacji z wycieczki na Szczeliniec Wielki chciałabym Wam pokazać Drogę Stu Zakrętów :) To odcinek drogi nr 387, chyba najbardziej malowniczy odcinek to ten między Radkowem a Karłowem. Nie zaleca się jazdy z niesprawnymi hamulcami :)

Mam nadzieję, że filmik się otworzy:






Na zdjęciu poniżej fragment zamku w Ratnie Dolnym. Niestety, nie wystarczyło nam czasu, aby poszukać dojazdu do niego, wiedzieliśmy tylko tyle, ile udało się wypatrzeć między drzewami - imponującą bryłę zamku, bez okien, bez dachu. 

Szkoda... Jeszcze jeden zabytek niszczeje...






Góry Stołowe - Szczeliniec, cz. 2


To właśnie są przejścia na Szczelińcu :) Można poczuć chłód kamiennych ścian, nieustanną świadomość ciężaru skalnych bloków nad głową. Jako dziecko bałam się ukrytych tam rozbójników :)

Brak światła i pośpiech (kolejka chętnych za plecami) = kiepska jakość zdjęć.









I wreszcie wyjście z Piekiełka do Czyśćca, a potem - do Nieba :)




Jeśli tylko ktoś ma okazję - zdecydowanie polecam :) To miejsce wyjątkowe, niezwykle malownicze, jedyne w swoim rodzaju :)



















Barierki i wygładzony chodnik serdecznie mnie denerwowały, psuły widok, ale jeśli dzięki temu uda się uchronić rezerwat przed zadeptaniem przez nieodpowiedzialnych "plastikowych" turystów - to chyba jednak wolę te "udogodnienia".




 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...