- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Zadbane,
starannie pomalowane na bladoróżowy kolor paznokcie wybijały żywy rytm na
blacie stolika, przy którym jasnowłosa kobieta właśnie kończyła jeść lunch.
Krótkim dmuchnięciem odrzuciła opadający jej na policzek kosmyk włosów, po czym
powoli pokręciła głową. Tak naprawdę była bardziej rozbawiona niż poirytowana
brakiem uwagi ze strony siedzącej naprzeciwko przyjaciółki, brunetki o nieco
rozmarzonych orzechowych oczach. Mimowolnie zerknęła w lewo, gdzie jak dobrze
wiedziała, znajdował się powód tego rozkojarzenia.
-
Słucham przecież – mruknęła jej zakłopotana towarzyszka. – Mówiłaś o Danielu i
jego fiucie, czyż nie?
Blondynka
zmrużyła oczy.
-
Mówiłam, że Daniel jest fiutem.
-
Na jedno wychodzi – odparowała z ciężkim westchnieniem brunetka.
-
Punkt dla ciebie, Nadia – zaśmiała się serdecznie jasnowłosa, po czym przechyliła
lekko głowę. – Ale i tak wiem, że mnie nie słuchałaś, a oddawałaś się tylko
marzeniom na jawie.
-
To nie moja wina, że od tygodnia w kółko powtarzasz to samo – prychnęła z
lekceważeniem druga z kobiet.
W
odpowiedzi jej przyjaciółka uniosła znacząco brew. Obie wiedziały, co miała na
myśli. Tydzień to zdecydowanie mniej niż trzy lata.
-
Nie musisz mi przypominać, jaka jestem żałosna, Lisa.
-
Nie jesteś żałosna, czas tylko zmienić obiekt westchnień, niezdrowo jest
skupiać się za długo na tym samym palancie – poprawiła ją blondynka ocierając
usta serwetką.
Nadia
westchnęła cicho spoglądając ukradkiem w stronę stolika, przy którym młody
mężczyzna pogrążony był z rozmowie z szeroko uśmiechniętą, zdecydowanie zbyt
szeroko uśmiechniętą dziewczyną. Jego dłoń co chwila zanurzała się w rudych,
ciasno skręconych lokach na karku towarzyszki, a chociaż miał odwróconą głowę,
brunetka wiedziała, iż tęczówki przenikliwych oczu miały niezwykle intensywną,
zieloną barwę.
-
Gorzej niż nastolatka – fuknęła ostrzegawczo Lisa. – Weź się w garść.
Upomniana
posłała jej niespodziewanie rozbawione spojrzenie.
-
Mam wzorować się na tobie?
-
Czemu nie? Przydałoby ci się trochę rozruszać – mruknęła blondynka odchylając
lekko głowę.
Nadia
sapnęła cicho.
-
Trochę.
Obie
jednocześnie zachichotały, choć każda z innego powodu.
-
Mamy jeszcze pół godziny, idziemy na lody – zadecydowała Lisa oceniając, że
sytuacja przy stoliku pod ścianą zmierzała w jednym kierunku i para za chwilę
przystąpi do działania.
Co
dzień dokuczała przyjaciółce z powodu jej trwającego już od tak dawna, beznadziejnego
zauroczenia, zarazem jednak, przekonawszy się, iż zimny prysznic nie pomagał,
starała się ją chronić. Nadia z kolei ze stoickim spokojem wysłuchiwała
opowieści o kolejnych podbojach blondynki, nie szczędząc rzucanych od
niechcenia złośliwych komentarzy, lecz nigdy nie wypominała jej tego, gdy
konieczne było serdeczne utulenie po zbyt gwałtownym zakończeniu jakiejś
znajomości.
Przywoławszy
kelnera uiściły rachunek, by wyjść z restauracji, która stała się ich
regularnym miejscem spotkań w czasie przerwy na lunch, od kiedy Nadia zorientowała
się, kto jeszcze zwykł jadać w tym lokalu. Jej przyjaciółka nie protestowała przesadnie,
gdyż miała stąd blisko do redakcji, w której pracowała.
-
Jesteś pewna, że chciałabyś być z facetem, który spał z połową miasta? –
spytała wesoło blondynka, jak tylko znalazły się na zewnątrz.
-
Bo z drugą połową to ty…
-
Och, zamknij się – syknęła Lisa. – Z nim akurat nie spałam.
-
Wiesz, że wypatroszyłabym cię nie dając szansy na wytłumaczenie się.
Ton
głosu brunetki sprawił, że jej przyjaciółka uśmiechnęła się z ulgą. Jak tylko
zielonooki przystojniak znikał z pola widzenia, Nadia odzyskiwała zdolność do
samodzielnego myślenia.
-
Nie ma to jak babska solidarność – jęknęła blondynka ciągnąc towarzyszkę do
budki z lodami.
-
Zawsze mi powtarzasz, że zawsze trzeba samemu spróbować i sprawdzić.
-
Cały problem w tym, że ty nawet nie próbujesz!
Ciemnowłosa
kobieta zignorowała słyszaną już wielokrotnie uwagę i posłała słodki
uśmiech chłopakowi w wysokiej białej czapce.
-
Dla mnie dwie gałki czekoladowych – poprosiła, po czym zwróciła się do
towarzyszki: – Może w takim razie pokażesz mi, jak wygląda to próbowanie na
przykładzie tego twojego redaktora?
W
błękitnych oczach niebezpieczne błyskawice.
-
Poproszę o sorbet cytrynowy, trzy gałki – wycedziła lodowato Lisa nie
spuszczając rozdrażnionego spojrzenia z przyjaciółki.
Pracujący
dla konkurencyjnej gazety mężczyzna doprowadzał ją do furii nie tylko na polu
zawodowym, kolejnymi artykułami wyraźnie polemizującymi z jej głoszonymi od
dawna poglądami, ale i prywatnie. Nie była na tyle próżna, by obrażać się za
brak zainteresowania ze strony przedstawiciela płci przeciwnej, traktowała to
raczej jako wyzwanie, jednakże Daniel King rozmyślnie ją sprowokował. Kiedy
pierwszy raz się spotkali, rozgrzewał ją przez parę godzin intrygującym
flirtem, by na koniec demonstracyjnie wyjść z imprezy z inną kobietą.
Tamtego
wieczoru nie wiedziała jeszcze, kim był.
-
Chyba że w tym przypadku nawet ty nic nie zdziałasz – westchnęła Nadia
ściągając w niewinnym grymasie usta.
Przekomarzając
się dalej dziewczyny skierowały się alejką w stronę pobliskiego parku,
odprowadzane roztargnionym wzrokiem sprzedawcy.
-
Spójrz, na przykład ten – podsunęła w pewnym momencie Lisa, bezceremonialnie
wskazując palcem na biegnącego z naprzeciwka bruneta. – Dba o zdrowie, całkiem nieźle
wygląda… – mruknęła dość głośno znad swoich lodów.
Mijający
je chłopak potknął się.
-
Widziałaś jego skarpetki? – prychnęła ciemnowłosa.
Odpowiedziało
jej poirytowane sapnięcie.
-
To jeszcze nie dyskwalifikuje…
-
Były różowe – uzupełniła cierpliwie Nadia.
Jej
towarzyszka westchnęła.
-
Ale klatę miał miłą dla oka.
-
O tak…
-
Poczekaj…
Blondynka
niespodziewanie zastąpiła jej drogę i wyciągnęła rękę, by otrzeć kroplę
roztopionych lodów, jaka zatrzymała się na wardze brunetki. Zaskoczona łagodnym,
zaskakująco pieszczotliwym dotykiem Nadia bezwiednie wstrzymała oddech, a kiedy
ciepły palec cofnął się, odruchowo oblizała usta.
Lisa
potrząsnęła głową.
-
Już jest w porządku – wymamrotała pod nosem.
Przez
całą powrotną drogę była dziwnie zamyślona, pozwalając przyjaciółce opowiadać o
jej nowym projekcie. Milczenie Lisie zdarzało się na tyle rzadko, że zwróciło
uwagę brunetki, jednakże zdecydowała się je uszanować.
-
Wstąpisz do mnie wieczorem? – spytała blondynka, kiedy już każda z nich miała
skręcać w swoją stronę.
Nadia
wzruszyła ramionami, gdyż takie zaproszenie stanowiło ich częsty rytuał. Odwiedzały
się często za wystarczający powód mając samą tylko chęć spędzenia czasu w swoim
towarzystwie czy też potrzebę doładowania się energią, jaka zawsze rodziła się
w nich po szczerych kobiecych rozmowach.
-
Jasne.
***
Brunetka
przysiadła na szafce leniwie obserwując, jak druga kobieta sprawnie krzątała
się po kuchni szykując sałatkę. Ktoś, kto znał je jedynie od strony zawodowej,
nigdy nie domyśliłby się, że z dwóch przyjaciółek to blondynka była zapaloną
kucharką, co więcej, wolała spędzać czas w domu niż na dusznych przyjęciach,
czego nierzadko wymagała jej praca dziennikarki. To właśnie starając się
zwalczyć nudę, jaką odczuwała na większości imprez, wdawała się w coraz to
kolejne romanse, a przynajmniej takiej wersji uparcie się trzymała.
-
Nigdy nie byłaś ciekawa? – spytała niespodziewanie Lisa stając tuż przed swoim
gościem z butelką wina w dłoni.
-
Ciekawa? Czego?
Zaskoczona
Nadia potrząsnęła głową.
-
Jakby to było – zawahała się jasnowłosa podchodząc tak blisko, że jej brzuch
otarł się o kolana przyjaciółki – z drugą kobietą.
Odstawiła
wino na blat i oparła dłonie po obu stronach towarzyszki.
-
Mężczyźni ci się już przejedli? – mruknęła brunetka uważnie zaglądając w
błękitne oczy.
-
Chwilowo chyba tak – odpowiedziała powoli blondynka.
Nadia
nabrała głęboko powietrza, po czym potrząsnęła głową.
-
Nie zastanawiałam się. Nigdy nawet nie przyszło mi to do głowy.
Nie
spuszczając wzroku z przyjaciółki Lisa rozsunęła jej kolana, by przysunąć się
jeszcze bliżej. Uniosła rękę i leniwym ruchem potarła usta brunetki, zaskoczona
dreszczem, jaki przemknął wzdłuż jej kręgosłupa.
-
To dziwne – wymamrotała zakłopotana Nadia.
Blondynka
cofnęła się, z powrotem biorąc do ręki butelkę.
-
Masz rację – zaśmiała się odrobinę nerwowo, kiedy odwróciła się, by sięgnąć po
korkociąg.
Jej
towarzyszka zeskoczyła z blatu i chwytając miskę z sałatkę przeszła do salonu. Lisa
przez chwilę zamyślona wpatrywała się w przestrzeń, po czym dołączyła do
przyjaciółki z winem i kieliszkami.
-
Lubię popatrzeć na atrakcyjną kobietę, podziwiać piękne ciało i dobry smak,
jeśli chodzi o ciuchy, ale to na widok niektórych mężczyzn budzą się we mnie niegrzeczne
fantazje – podjęła wątek Nadia, kiedy już obie siedziały na niskiej sofie.
-
Szczególnie na widok zabójczo przystojnych architektów o zielonych oczach i
kasztanowych włosach – padła natychmiastowa replika – ubranych w nieprzyzwoicie
drogi garnitur i obdarzających wszystko, co ma dziurkę między nogami, tym
samym, dawno już wytartym uśmiechem.
Brunetka
tylko przewróciła oczami. Nie zamierzała polemizować, gdyż przedstawiony przez
przyjaciółkę opis nie rozmijał się z prawdą.
-
Opowiedz lepiej, jak zamierzasz odpowiedzieć na dzisiejszy felieton Kinga –
podsunęła, by zamaskować swoje zakłopotanie.
Nie
miało ono związku z aluzją do Adama Hunta, lecz z zaskakującym tematem rozmowy,
jaką rozpoczęła jej przyjaciółka.
-
Jeszcze nie wiem – syknęła ta ostatnia – i dlatego muszę się napić.
***
Zaalarmowana
sygnałem wiadomości Nadia uniosła głowę znad papierów, nad którymi siedziała od
kilku dni, i sięgnęła po prywatną komórkę. Niewiele osób znało ten numer, nie
zaskoczyło jej więc, kiedy zorientowała się, iż nadawcą okazała się Lisa.
Nie
widziała się z przyjaciółką od kilku dni, pogrążona w absorbującym ją projekcie
nie miała nawet chwili, żeby się do niej odezwać. Tamtego wieczoru, kiedy się
po raz ostatni widziały, zasiedziała się u blondynki pomagając jej opracować
koncepcję polemiki z irytującym je obie redaktorem. Po skończeniu butelki wina
pomysłów im nie brakowało, śmiechu również, więc chociaż wróciła do swojego
mieszkania późno, dobry nastrój, jaki jej towarzyszył jeszcze następnego dnia, zrekompensował
niedobór snu.
Zerknęła
na SMS-a.
„Nie mogę przestać o tym myśleć.”
Treść
wiadomości ją zaskoczyła, lecz brunetka od razu wiedziała, do czego nawiązywały
te słowa. Odruchowo wzruszyła ramionami, przyzwyczajona do najdziwniejszych
zachowań oraz przemyśleń przyjaciółki. Nigdy jej to nie przeszkadzało, nie
zamierzała się przejmować i tym razem.
Zanim
zdążyłaby ułożyć jakąś odpowiedź lub zdecydować się na odłożenie telefonu, ekran
zamigotał ponownie.
„Jest piątek. Wpadnij do mnie
wieczorem na film.”
Pogodny
uśmiech na moment wykrzywił usta Nadii.
„Będę około dwudziestej.”
Potrząsając
z roztargnieniem głową wróciła do pracy, natychmiast odcinając się od myśli
związanych z Lisą i jej pomysłami. Jeśli chciała mieć spokojny weekend, powinna
czym prędzej uporać się z piętrzącymi się wciąż na biurku zadaniami.
-
Coś nowego czy coś starego? – usłyszała, jak tylko przekroczyła próg mieszkania
przyjaciółki.
-
Zdecydowanie starego – odpowiedziała bez wahania.
Cichy
śmiech dobiegający gdzieś z salonu przekonał ją, iż dobrze wybrała.
-
Valentino miał w sobie to coś – mruknęła kwadrans później, kiedy siedziały już
w salonie.
-
Acha…
Zaskoczona
nieobecnym przytaknięciem blondynki Nadia zerknęła na nią, zauważając, że wzrok
Lisy nie był skierowany na ekran telewizora.
-
Czy powinnam czuć się zagrożona? – zażartowała. – Żaden z mężczyzn nie
przyciągnął ostatnio twojej uwagi?
Jej
towarzyszka machnęła dłonią niemal zniecierpliwionym gestem.
-
To nie to – mruknęła przygryzając wargę. – Ja po prostu… Nie potrafię ci tego
wytłumaczyć, ale od naszej poprzedniej rozmowy ta myśl mnie nie opuszcza.
Jakiś
nowy ton w jej głosie sprawił, że brunetka poczuła się nieswojo.
-
I nadal jesteś ciekawa? – spytała z cichym, mającym brzmieć nonszalancko
prychnięciem.
Odpowiedziało
jej powolne skinięcie głowy.
-
Jesteś już tak znudzona zabawami w łóżku, że szukasz nowych podniet? – ciągnęła
Nadia, lekceważącym uśmiechem maskując narastające w niej zakłopotanie. – Na
mnie nie licz.
Przyzwyczaiła
się już do nieprzewidywalnych pomysłów przyjaciółki, tym razem jednak instynkt
podpowiadał jej, by lepiej to zatrzymać, zanim atmosfera stanie się zbyt
napięta.
Blondynka
nie odpowiedziała od razu, lecz przez dłuższą chwilę smakowała w ustach wino.
Jego subtelny, nieco cierpki smak dziwnie pasował do tego, co w tej chwili
czuła. Kiedy się w końcu odezwała, jej słowa zabrzmiały nieco chrapliwie.
-
Powiedz, że nigdy przenigdy o tym nie pomyślałaś…
-
Nie – padła błyskawiczna odpowiedź.
Słowo
to wypowiedziane zostało na tyle głośno, że obie kobiety przez dłuższą chwilę
milczały.
-
Nigdy nie poczułaś potrzeby subtelniejszego dotyku niż mógłby dać ci mężczyzna?
Bliskości kogoś, kto wiedziałby, jak funkcjonuje twoje ciało? Albo po prostu
bliskości i czułości ze strony drugiego człowieka, nie zważając na jego płeć.
-
Nie jestem lesbijką, Lisa, nie przekonasz mnie, iż gdzieś głęboko ukrywam właśnie
takie potrzeby – zaśmiała się zmieszana brunetka.
-
Ja też nią nie jestem – odparła druga z kobiet, tonem, który nie zdradzał za
wiele rozbawienia. – Zresztą czy wszystko musi mieć swoje etykietki? Może nie
każdemu pragnieniu trzeba przypisywać nazwę?
Nadia
odwróciła głowę nie mając ochoty mierzyć się ze skupionym spojrzeniem
przyjaciółki. W jasnoniebieskich oczach Lisy nie było iskry towarzyszącej
zwykle jej psotom, niczego, co sugerowałoby jeden z jej typowych wyskoków
mających dać poczucie swobody, pełni życia.
Tym
razem blondynka wydawała się naprawdę zaintrygowana, a to wywołało dziwny ucisk
w brzuchu Nadii. Nie była w stanie w ogóle sobie czegoś takiego wyobrazić, nie nawet
chciała myśleć o tym, co zawierała ta sugestia i przyłapała się na dość
rozpaczliwej próbie zmiany tematu.
Jeszcze
nigdy w tym mieszkaniu nie czuła się niekomfortowo.
-
Wybacz, ale nie potrafię brać tego pod uwagę – żachnęła się w końcu poprawiając
poduszkę za swoimi plecami.
-
Przecież nie zamierzam się na ciebie rzucić – odpowiedział jej nieco
zachrypnięty, niski śmiech towarzyszki. – Z kim jednak mogłabym o tym z tobą
porozmawiać, jak nie z tobą?
Zanim
Nadia mogłaby odpowiedzieć, poczuła na swojej łydce łagodny dotyk stopy
blondynki. W innej sytuacji nawet nie zwróciłaby na niego uwagi, nie, gdyby był
jedynie przypadkowy. Przełknęła ślinę i powoli, lecz zdecydowanie, cofnęła
swoją nogę. Dotychczas bez skrępowania rozmawiały o najintymniejszych
sytuacjach łóżkowych, dzieliły się wrażeniami ze swoich przygód z mężczyznami
oraz pikantnymi szczegółami, biorąc oczywiście pod uwagę, iż Lisa miała tych
doświadczeń zdecydowanie więcej. Brunetka nie potrafiła nawet sama sobie wyjaśnić,
skąd brało się poczucie dyskomfortu, potrzeba wymazania tej dziwnej rozmowy z
pamięci, a nawet natychmiastowej ucieczki. Nie chciała myśleć w ten sposób o
przyjaciółce.
Z
kłopotu wybawiła ją blondynka.
-
Wracając jednak do twojej oceny, zgadzam się, Valentino miał w sobie to coś – przyznała
w pełni opanowanym głosem, kierując spojrzenie z powrotem na ekran.
***
Nadia
zamknęła za sobą drzwi, zsunęła buty i człapiąc powlekła się do kuchni.
Zmęczona wyjątkowo ciężkim dniem marzyła jedynie o tym, by napić się czegoś
i wczołgać do łóżka. Jej projekt wchodził w decydującą fazę, w ciągu dnia
brakowało jej chwili, by zrobić sobie kawę. Gdyby ktoś ze współpracowników nie
pomyślał o tym, by zamówić dla niej obiad do biura, dodatkowo umierałaby pewno
z głodu.
Teraz
jednak miała te parę chwil dla siebie, przynajmniej kwadrans zanim zaśnie na
stojąco, jak to sobie uświadomiła, i chociaż jej oczy same się zamykały, wciąż
jeszcze posiadała głowę, którą pilnie potrzebowała uwolnić od planów oraz uwag
związanych z pracą. W przeciwnym razie groziło, iż zajmowałaby się projektem
dalej, we śnie.
Czekając
aż zagotuje się woda zaparła się dłońmi o blat i przymknęła powieki, a jej
ciało powoli zaczęło ogarniać ciepło. W fantazjach, na jakie sobie pozwalała,
ilekroć zostawała sama ze sobą, on zawsze był niezwykle wrażliwy, dotykający
jej z anielską wprost cierpliwością. Bez słowa zachodził od tyłu, witał ją
mokrym pocałunkiem w kark, bawił się przygryzając lekko skórę, to znów drażnił
się przesuwając językiem. Kobieta mimowolnie wyprostowała kręgosłup, a kiedy
wyimaginowane dłonie przesunęły się dręcząco powoli po jej bokach, z gardła
uciekł chrapliwy jęk.
Pomimo
znużenia ciała wyobraźnia sprawowała się bez zarzutu.
Z
tych paru doświadczeń, jakie miała z mężczyznami, wynikało, że bardzo szybko szukali
oni drogi w dół ciała partnerki, jakby coś ich tam przyciągało, jakby sukces
mierzony był jak najkrótszym czasem doprowadzenia jej do orgazmu. Nie, żeby Nadia nie cieszyła
się z efektu końcowego, lubiła jednak marzyć, iż wreszcie trafiała na kochanka,
który znałby jej pragnienia tak dobrze, jakby czytał jej w myślach
i wiedział, by wbrew jej szeptanym rwącym się głosem żądaniom wcale nie
powinien kierować się prosto do celu. A przynajmniej nie zawsze.
Mogłaby
nawet podsunąć mu do przeczytania któryś ze swoich ulubionych romansów.
Kobieta
zachichotała rozbawiona tym absurdalnym pomysłem i nalała wrzątku do kubka z
herbatą ziołową, po czym skierowała się do łazienki przygryzając wargę w
niecierpliwym oczekiwaniu.
Oczywiście,
że to właśnie było jedną z przyczyn popularności książek dla kobiet – gdyby
tych doskonałych partnerów częściej można było spotkać w prawdziwym życiu,
zainteresowanie wyidealizowanymi przeżyciami erotycznymi z pewnością byłoby
mniejsze.
Brunetka
wsunęła się pod prysznic i odchyliła do tyłu głowę pozwalając, by obmyła ją
ciepła woda, podczas gdy jej dłonie zacisnęły się na piersiach, w powolnym,
dręczącym rytmie. Znała swoje ciało, nie czuła się zażenowana na myśl o tym,
jak często sama zapewniała sobie odprężenie, nawet w okresach, gdy z kimś się
spotykała. Zresztą w którejś z rozmów z Lisą z zaskoczeniem stwierdziła, iż
również jej otwarta na mężczyzn przyjaciółka nie unikała tego rodzaju prywatnych
zabaw.
„A co w tym złego?” mruknęła wtedy
blondynka.
Cichym
prychnięciem Nadia odpędziła obrazy, jakie bez zapowiedzi pojawiły się w jej
głowie, Lisy leżącej z półprzymkniętymi oczami i zmysłowo rozchylonymi
ustami, ze smukłą dłonią sunącą bez pośpiechu w dół płaskiego brzucha, po czym
dokończyła kąpiel na tyle powoli, na ile pozwalało jej zmęczenie.
Kiedy
z kubkiem herbaty siadała na łóżku, w wyobraźni kobiety znów towarzyszył jej Adam
Hunt. Dopiła ciepły napój i gasząc światło ułożyła się wygodnie, a jej ręce
doskonale znały już swoje zadania, cierpliwie pieszcząc oraz naciskając, gładząc
oraz pocierając właściwe miejsca. Oddech brunetki przyspieszał, biodra
poruszały się niespokojnie w rytmie cichych jęków, dopóki ciała nie przeszył
rozkoszny wstrząs.
Osuwając
się z głębokim westchnieniem pod kojąco miękką pościel Nadia przez parę sekund zastanawiała
się, czy Lisa mogła mieć rację. Czy chciałaby poczuć na sobie dotyk
przyjaciółki?
Ta
myśl wydawała się niedorzeczna.
Jednocześnie
nieposłuszna rozsądkowi wyobraźnia podsunęła jej obrazy delikatnych, zadbanych
dłoni na jej własnych piersiach.
-
Nie, dziękuję – wymamrotała pod nosem wracając do fantazji o zielonookim
kochanku, których otulił ją na dobranoc swoim ciałem.
***
-
O co chodzi?
-
O nic – mruknęła znużonym głosem brunetka.
Widziała,
jak na jasnym czole przyjaciółki uformowała się pionowa bruzda
i zrozumiała, że kompletnie jej nie przekonała. Nigdy nie umiała
przekonująco kłamać, rzadko tego próbowała, zarazem jednak nie potrafiła się
przemóc i przyznać, jaka była przyczyna jej kapryśnego nastroju.
Blondynka
zamiast dociekać zaczęła dłubać widelcem w swoim talerzu.
-
Mam nadzieję, że nie masz mi wciąż za złe tamtej rozmowy?
Nadii
z wysiłkiem przyszło zachowanie niewzruszonej miny. Mogła przytaknąć, mogła
zaprzeczyć, wykorzystać okazję, by zmienić temat i ściągnąć myśli ich obu
na coś, z czego znów mogłyby się śmiać. Każda odpowiedź byłaby lepsza od
prawdy.
To
nie tak, że była zła. Wolałaby natomiast, aby tamta rozmowa w ogóle nie miała
miejsca.
-
Nadia?
Brunetka
sapnęła zirytowana, iż jej oczy raz jeszcze zdradziły zamęt panujący wewnątrz
głowy. Jak jednak miałaby opowiedzieć przyjaciółce, że ostatnio obudziła się
rano wciąż czując swoim ciałem posmak wyjątkowo niegrzecznego snu z blondynką w
roli głównej?
To
byłoby żenujące.
Poruszyła
się na krześle i mimowolnie zerknęła w stronę stolika, który zazwyczaj zajmował
mężczyzna dotychczas niepodzielnie królujący w jej marzeniach. Tego dnia nie
było go w restauracji, co w zaskakujący sposób przyniosło jej ulgę. Nie mógłby
podsłuchać rozmowy, a mimo to w jego obecności Nadia czułaby się bardziej
skrępowana.
-
To bez sensu – mruknęła w końcu, bardziej sama do siebie niż w odpowiedzi na
zaniepokojone spojrzenie Lisy.
-
A tak konkretniej?
Dłoń
brunetki powędrowała do włosów zaczesując je nerwowym gestem za ucho, zanim
wzrok kobiety niechętnie skrzyżował się ze spojrzeniem jej towarzyszki.
-
Jestem o tyle zła, że teraz i ja nie mogę przestać o tym myśleć – wykrztusiła z
zakłopotaniem.
W
błękitnych oczach odbiło się zaskoczenie.
-
Ja… – zaczęła Lisa, lecz natychmiast urwała i zaczerpnęła głęboko powietrza. –
Nie chciałam, żebyś czuła się naciskana.
-
Wiem – prychnęła z irytacją druga z kobiet. – Ale zaszczepiłaś we mnie ten
pomysł i chociaż wydaje mi się on kompletnie bez sensu, wciąż siedzi i w
głowie. To frustrujące.
Uśmiech
blondynki świadczył o tym, iż powoli odzyskiwała
rezon.
-
Śniłaś mi się – jęknęła zrozpaczonym głosem brunetka.
-
Najlepszym sposobem jest…
-
Zamknij się – ucięła kwaśno Nadia celując w swoją towarzyszkę palcem.
-
Dlaczego?
Prowokacyjnie
uniesiona brew Lisy uświadomiła brunetce, że nie wymiga się łatwo od
odpowiedzi, potarła więc skronie próbując uporządkować myśli. Tak naprawdę
potrzebowała o tym porozmawiać, by wreszcie móc uwolnić się od dręczących ją wyobrażeń.
Sny o pieszczotach z najlepszą przyjaciółką uważała za idiotyczne i wręcz
chore.
-
Nie interesują mnie kobiety, nie w ten sposób – oświadczyła z całym
przekonaniem.
-
Skąd zatem wziął się ten sen? – padło ciche pytanie.
Nadia
wzruszyła ramionami i starała się nie zwracać uwagi na lekko przymrużone oczy
drugiej kobiety.
-
Tamta rozmowa z tobą wywołała we mnie spore zakłopotanie – zaczęła tłumaczyć,
nerwowo bawiąc się kosmykiem włosów – to musiało utkwić w mojej podświadomości
i wypłynąć na powierzchnię w chwili, gdy nie mogłam się kontrolować.
-
A może nie powinnaś się wcale kontrolować – szepnęła blondynka przechylając
lekko głowę. – Nie sądzisz, że gdyby naprawdę cię to nie intrygowało,
przestałabyś o tym myśleć już następnego dnia?
Dźwięk,
jaki uciekł z ust brunetki, bardziej przypominał jęk niż prychnięcie, które planowała
zademonstrować.
-
Nie kontrolować? Takich głupot? – mruknęła. – To śmieszne!
Narastało
w niej dziwne rozdrażnienie, nie była jednak pewna, kto lub co je wywołało.
Znała przewrotność i dociekliwość przyjaciółki, zawsze bawił ją sposób, w jaki
potrafiła zapędzić swojego oponenta w kozi róg, lecz teraz… Wyładowała irytację
na swoim obiedzie zaciekle wbijając widelec w kawałek kurczaka.
-
Och, nie jesteś kimś, kto potrzebowałby nieustannej kontroli nad sobą, nie
przesadzaj – zaprotestowała rozbawiona Lisa, lecz jej spojrzenie szybko
spoważniało. – Chodziło mi o to, że czasem z różnych powodów tłumimy własne
pragnienia.
-
Dlaczego miałabym się czegoś zapierać? – żachnęła się brunetka.
-
Dobre pytanie. Czyż nie to właśnie robisz?
Spojrzenie
Nadii spochmurniało.
-
Niczego się nie zapieram – oświadczyła niemal gniewnie, a widelec zazgrzytał
nieprzyjemnie na talerzu. – Nie chcę obrazić osób o orientacji homoseksualnej,
zawsze uważałam się za tolerancyjną, lecz… To wydaje mi się niewłaściwe. Nie
chcę myśleć o czymś, czego nie akceptuję w odniesieniu do swojej osoby.
Lisa
zmrużyła oczy.
-
Pamiętasz, jak na weselu Sary tańczyłyśmy na stole, ocierając się o siebie
i obściskując? – rzuciła dziwnym tonem. – Albo ile razy całowałyśmy się w
usta?
-
To były zwykłe buziaki na pożegnanie – zaprotestowała gorączkowo brunetka. –
Nic seksualnego. A tamten taniec…
Kobieta
przełknęła ślinę, gdyż w tym momencie to wspomnienie było jej wyjątkowo nie na
rękę. Musiała przyznać, iż bawiła się doskonale, a prowokacyjne gwizdy i
oklaski jedynie ją zagrzewały do tego, by posunąć się dalej. Dopiero następnego
dnia, gdy ktoś ze znajomych pokazał jej nakręcony telefonem film, z
zażenowaniem zorientowała się, iż poczynały sobie niezwykle śmiało.
-
To była tylko zabawa – dokończyła stanowczo.
-
Ja również proponuję zabawę.
Nadia
potrząsnęła głową.
-
Są granice, których nie potrafię przekroczyć.
W
spojrzeniu blondynki pojawiło się niedowierzanie.
-
I gdzie one leżą?
-
Wtedy tańczyłyśmy, żeby wywołać szok, a nie czerpać z tego przyjemność.
-
Nasza zabawa nie sprawiła ci przyjemności?
-
Nie tego rodzaju, jaką masz na myśli! Nie chodziło o to, by podniecić się
nawzajem dotykiem, by rozkoszować się bliskością.
Przez
usta Lisy przemknął uśmiech, który brunetka skwitowała cichym przekleństwem.
-
A przytulanie się?
-
Takie czysto przyjacielskie jest w porządku.
-
A gdybym potarła dłonią twoje piersi? – kontynuowała coraz niższym szeptem
blondynka.
-
To już nie.
W
błękitnych oczach zapaliły się iskry.
-
Albo przesunęła dłonią w górę twoich ud?
Zmieszana
Nadia mimowolnie napięła mięśnie we wspomnianych częściach ciała, a jej myśli
powędrowały do tego, co sama sobie nieraz robiła w łóżku.
-
Czy to rumieniec?
-
Zrobiło się już późno, powinnam się zbierać – skapitulowała ostatecznie brunetka,
bezwstydnie ratując się ucieczką.
Kiedy
spojrzała w oczy towarzyszki wiedziała, iż będą musiały dokończyć tę rozmowę i
to raczej prędzej niż później. Nie zamierzała zrezygnować z ich długiej
przyjaźni przez coś tak niepoważnego, najpierw jednak potrzebowała uporządkować
własne wzburzone myśli. W przeciwnym razie musiałaby skłamać Lisie
oświadczając, iż jej prowokacje nie zrobiły na niej żadnego wrażenia.
A
blondynka oczywiście by o tym wiedziała.
***
Nadia
od godziny siedziała na ławce w pobliżu mieszkania przyjaciółki, w miejscu,
którego ta ostatnia nie mogłaby wypatrzeć ze swojego okna. Pogrążona w
gorączkowych rozważaniach bez trudu zignorowała tych kilku przechodniów, którzy
zdecydowali się ją zaczepić z jakimiś pytaniami, wciąż nie potrafiła się
zdecydować.
Ku
jej zaskoczeniu to nie sama myśl o tym, co proponowała Lisa, stanowiła problem.
Brunetka doszła do wniosku, iż nie była aż tak pruderyjna, by nie pozwolić się
dotknąć drugiej kobiecie. W prawdziwym świecie, pozbawionym właściwej snom
magii oraz wyolbrzymiania wrażeń wątpiła, by mogło ją to naprawdę wciągnąć,
eksperyment szybko więc by się zakończył i być może to byłoby najlepszym
wyjściem z tej sytuacji. Obie kobiety nieraz rozbierały się w swojej obecności,
nigdy nie robiły z tego problemu ani nie kierowały na siebie nadmiernie
ciekawskich spojrzeń. Jednakże Nadia zdawała sobie sprawę, że jej przyjaciółka
nie odpuściłaby łatwo, a mając chociażby tylko warunkowe przyzwolenie łatwo
mogłaby zrobić coś, co nieodwracalnie zmieniłoby ich wzajemną relację.
Czy
bowiem potrafiłaby nadal zachowywać się swobodnie po tym, jak blondynka
pieściłaby ją w ten najbardziej intymny sposób? Każde przytulenie czy serdeczny
gest traktowałaby z podejrzliwością jako nawiązanie do tej zabawy, a pomimo
obustronnych zapewnień mogłyby powstać wątpliwości, rysy na niewzruszalnym jak
dotąd murze ich przyjaźni. Już teraz zresztą miała za wiele pytań, przede
wszystkim o to, dlaczego Lisa tak się upierała przy tym temacie?
Czy
byłoby możliwe, by w rzeczywistości miała jakieś ukryte potrzeby? Czy próbowała
zmienić ich relację… w coś innego?
Do
tego brunetka nie chciała dopuścić i z jękiem po raz kolejny wycofywała się ze
wszystkiego, co zdążyła już sobie w głowie ułożyć. Nie chciała ryzykować
wieloletniej, tak ważnej dla niej przyjaźni, by spełnić idiotyczny kaprys
znudzonej czy może sfrustrowanej blondynki. Z pewnością wystarczyłoby, gdyby
poważnie porozmawiały…
Wtedy
niespodziewanie przypominała sobie własny sen, który ku jej utrapieniu
powtórzył się. Kobieta zaciskała kurczowo dłonie, nie mogła jednak wyprzeć się
tego, że jej pierwszym po przebudzeniu doznaniem, zanim otrząsnęła się z
zamroczenia, było rozkoszne ciepło. Im bardziej nie chciała do siebie
dopuszczać jakiejkolwiek możliwości fizycznego zbliżenia z blondynką, tym
zażarciej atakowała ją podświadomość.
Dziś
nawet praca nie pozwalała jej do końca zapomnieć o tej sprawie, a w skołowanej
głowie wirowały jedna za drugą sprzeczne myśli.
W
końcu zmęczona wstała i podreptała do mieszkania Lisa licząc na to, iż w bezpośredniej konfrontacji uda się znaleźć rozsądne wyjście z coraz bardziej
krępującej sytuacji.
Kiedy
blondynka otwarła drzwi, Nadii zdawało się, iż na jej twarzy przez krótki
moment dostrzegła ulgę. Prychnęła cicho i przepchnęła się do środka mieszkania.
-
Planowałam zrobić coś do jedzenia, ale potem zapomniałam – rzuciła przez ramię,
gdy nie wymyśliła lepszego sposobu na rozpoczęcie rozmowy.
-
Nie szkodzi – odpowiedziała swobodnie Lisa. – Napijesz się czegoś?
-
O tak – westchnęła ciężko brunetka i podeszła do okna.
Na
zewnątrz zapadał już zmierzch, nie zdawała obie sprawy z tego, jak długo
zastanawiała się siedząc na ławce. Jeszcze nigdy nie czuła się tak skrępowana
przed spotkaniem z przyjaciółką, podobna sytuacja była dla nich czymś zupełnie
nowym. Potrzebowały naprawdę szczerej, oczyszczającej rozmowy…
Najpierw
usłyszała ciche kroki bosych stóp, a następnie wyczuła stającą za jej plecami
blondynkę, dłonie kobiety przesunęły się po biodrach towarzyszki w ten
szczególny sposób, niespiesznie i kusząco.
-
Nie ruszaj się przez chwilę – wyszeptała. – Chciałabym to sprawdzić…
Usta
jasnowłosej skubnęły skórę na odsłoniętym karku przyjaciółki, powolnymi muśnięciami
wędrując w stronę ramienia. Brunetka zassała głośno powietrze, bezwiednie
napinając mięśnie.
To
nie było coś, na co zamierzała się zgodzić.
-
Lisa! – syknęła wstrzymując oddech.
Nie
zaakceptowała tej gry, nie dała swojego przyzwolenia. Chciała, żeby zabrzmiało
to jak ostrzeżenie, lecz nawet jej
własnych uszach głos zadrżał zdradziecko.
-
Możesz być pewna swoich pragnień, fantazji, jeśli nie pozwolisz sobie tego
sprawdzić? – wymruczała druga z kobiet dotykając wargami szyi.
Tym
razem reakcja Nadii była bardziej stanowcza. Dziewczyna odwróciła się,
delikatnie odsuwając przyjaciółkę.
-
Nie potrafię, Lisa, przykro mi – oświadczyła potrząsając głową.
Przez
chwilę jeszcze brunetka wpatrywała się bezradnie w twarz, którą znała tak
dobrze, szukając słów, jakimi mogłaby wytłumaczyć, dlaczego nie umiała wziąć
udziału w tej zabawie. Sprzeciw był dla niej oczywisty, tak naturalny, iż nie
wymagał dodatkowego uzasadnienia. W końcu skołowana chwyciła pospiesznie leżące
na szafce klucze i telefon, po czym niemal wybiegła z mieszkania, nie zdając
sobie sprawy z tego, że jej przyjaciółka opadła na kanapę dociskając zwinięte w
pięści dłonie do ust.
W
błękitnym spojrzeniu pojawiło się zagubienie oraz obawa.
Zatrzasnąwszy
za sobą drzwi Nadia przeszła tylko kawałek, po czym ze sfrustrowanym jękiem usiadła
na schodach i ukryła twarz w dłoniach. Jej mięśnie dygotały, a oddech niemalże
się urywał, lecz dziewczyna wcale nie była pewna, czy przyczyną było wyłącznie zdenerwowanie.
Usiłowała uspokoić się, zmusić do chłodnego przemyślenia tego, co właściwie ją
tak bardzo zdenerwowało, wciąż jednak czuła na karku rozpraszające muśnięcia
warg blondynki.
-
To przecież głupie… – jęknęła przeczesując z irytacją włosy.
Nie
mogło sprawić jej to przyjemności! Nie chciała bawić się w ten głupi
eksperyment ani sprawdzać, co jeszcze potrafiły ze sobą zrobić! Dlaczego Lisa
nie mogła sobie po prostu odpuścić?
Przywołała
w pamięci przystojną twarz zielonookiego uwodziciela, jego wręcz boleśnie
olśniewający uśmiech z ulgą stwierdzając, że nic się nie zmieniło. Ten
mężczyzna nadal jej się podobał, marzyła o tym, by tym razem to ją uwiódł, a
mimo to przepełniało ją niepokojące podejrzenie, iż ciepła wilgoć u zbiegu jej
ud została wywołana zupełnie inną sugestią. Skrzywiła się starając się nie
podążać tym torem, uświadomiła sobie natomiast, że jeśli dzisiaj ostatecznie nie
wyjaśni tej sprawy z przyjaciółką, z każdym kolejnym dniem trudniej będzie odezwać
się do niej, a to już na pewno zagroziłoby więzi, jaką zbudowały.
-
Chrzanię cię, Lisa – wymamrotała pod nosem zawracając do mieszkania blondynki.
Nie
słyszała w międzyczasie przekręcanego w zamku klucza, nie bawiła się więc w
pukanie.
-
Nie zamierzam pozwolić, aby ten głupi pomysł nas od siebie odsunął –
oświadczyła stając w drzwiach.
Na
twarzy blondynki zagościł słaby uśmiech, oczy jednak nadal wypełniała niepewność.
-
Nie pozwoliłabym na to – stwierdziła cicho, lecz z pobrzmiewającą w każdym
słowie stanowczością. – Zaspokojenie ciekawości nie jest warte naszej
przyjaźni.
-
Dlaczego zatem nie odpuściłaś?
-
Sprawiasz, że czuję się wyjątkowo podle – sapnęła Lisa puszczając oko, lecz jej
kolejne słowa były już poważne. – Nie zmusiłabym się przecież do niczego, nie
postawiłabym ci ultimatum. Ale też obie wiemy, iż śmiałości to nie masz w
nadmiarze. Jeśli powiedziałabyś naprawdę kategoryczne „nie”, na kolanach
błagałabym cię, abyś zapomniała o tej rozmowie.
Z
ust brunetki uleciał zduszony jęk.
-
Co do jednego masz rację – mruknęła wchodząc i zamykając drzwi. – Nikt poza
tobą nie zdołałaby mnie do tego przekonać.
-
Zawsze wiedziałam, że do siebie pasujemy.
-
Och, zamknij się, Lisa, jeszcze się nie zgodziłam – warknęła Nadia kierując się
prosto do salonu.
Po
chwili dołączyła do niej gospodyni, z kieliszkami w dłoniach, i usiadła ku
zakłopotaniu brunetki na tej samej sofie. Między obiema kobietami pozostała
niewielka, wolna przestrzeń.
-
Boję się, że to może zniszczyć naszą przyjaźń.
Blondynka
nie od razu odpowiedziała.
-
Nie obiecam ci, iż nic się nie zmieni – odezwała się cicho, lecz jednocześnie niezachwianie.
– Ale też nie wyobrażam sobie, by to mogłoby nam zaszkodzić. Wręcz przeciwnie,
moim zdaniem lepiej się poznamy, możemy pogłębić zaufanie.
Nieprzekonana
brunetka skrzywiła się słysząc ostatnie słowa i potrząsnęła głową.
-
Dlaczego koniecznie chcesz spróbować?
-
Z ciekawości – odpowiedziała od razu jasnowłosa kobieta.
-
Dlaczego ze mną?
-
A z kim innym? – tym razem z piersi Lisy wyrwało się sfrustrowane sapnięcie. –
Komu innemu miałabym zawierzyć na tyle, że nie wykorzysta tej rozmowy, by mnie
publicznie ośmieszyć, nie będzie posądzać mnie o inną orientację, do której to niby
wstydzę się przyznać?
Zakłopotana
Nadia mimowolnie spuściła wzrok. Sama już nie wiedziała, co było dla niej
niedopuszczalne, a co skłonna byłaby zaakceptować. Czy to strach ją
powstrzymywał? A jeśli strach, to przed czym dokładnie?
-
Wiesz, że zawsze byłam z tobą do bólu szczera – uzupełniła pełnym napięcia szeptem
jej towarzyszka. – Tym razem jest tak samo.
Brunetka
nabrała głęboko powietrza, po czym powoli je wypuściła. Skoro obydwie były
zdeterminowane, by ten wieczór nie zniszczył ich przyjaźni, chyba mogła
pozwolić na mały eksperyment. Jakkolwiek sama myśl o tym nadal wydawała się jej
śmieszna, zakładała, że za jakiś czas będą się z siebie śmiały.
-
Tylko spróbujemy, niczego nie obiecuję – wybąkała pod nosem.
Jej
oczy odrobinę rozszerzyły się, jakby z zaskoczenia, iż jednak zdołała to z siebie
wykrztusić.
-
Tylko spróbujemy – przytaknęła znacznie chętniej druga z kobiet, po czym odłożyła
kieliszek na stół i zmieniła pozycję.
-
Tak od razu?
-
A na co czekać? – mruknęła Lisa pochylając się do przodu. – Aż skrępowanie
sięgnie zenitu?
Oniemiała
Nadia zdążyła jedynie sapnąć, kiedy blondynka przesunęła się do niej na
czworakach siadając tuż obok tak, że uda obu kobiet ocierały się o siebie.
-
Poruszasz się jak kotka – wydusiła odstawiając swoje wino na bezpieczną
odległość. – Nic dziwnego, że mężczyźni szaleją za tobą.
-
Chcesz, żebym zamruczała?
Brunetka
zachichotała, lecz zanim zdążyła odpowiedzieć, iż na nią to nie działało, twarz
przyjaciółki znalazła się tuż przy jej własnej, rozchylone wargi otarły się o
jej usta. Nie wiedząc, jak zareagować znieruchomiała.
-
Jestem chyba tak samo zakłopotana jak ty – wymamrotała Lisa.
Jej
przyjaciółka chciała zaprotestować, lecz w tym samym momencie jasnowłosa
wysunęła język. Dłonie kobiety zaplotły się na karku towarzyszki, wargi
poruszyły się ostrożnie, badając i skubiąc, dopóki nie wyczuły nieśmiałej
odpowiedzi.
-
To był chyba najdziwniejszy pocałunek w moim życiu – wymamrotała blondynka
schodząc ustami niżej, przez szczękę ku szyi przyjaciółki.
-
Tak…
Nadia
niepewnie przebiegła dłonią przez jasne włosy swojej towarzyszki, usilnie
starając się nie myśleć o tym, na co się zgodziła, żeby nie stracić odwagi.
Miała wrażenie, że to nie jej ręka, nie jej ciało znajdowało się na tej sofie. To
nie mogło się dziać naprawdę! Może gdyby wypiła szybciej swoje wino, ich
zachowanie nie wydawałoby się jej tak niewłaściwe. Palce Lisy, które pocierały
teraz boki jej piersi, były delikatne i niemal nieśmiałe, lecz kobieta ze
zdumieniem odkryła, iż sprawiało jej to pewną przyjemność.
Ciało tam jest wrażliwe, tłumaczyła sobie pospiesznie, zawsze będzie reagować niezależnie od tego, kto dotyka.
-
Chyba łatwiej byłoby mi, gdybyś odwróciła się tyłem – westchnęła blondynka. –
Wiem, że sama to zaproponowałam…
Jej
gość usłuchał bez zastanowienia.
-
Możesz wyobrażać sobie, że to dotyka cię ten piękniś – zamruczała Lisa tuż obok
ucha brunetki.
Nadia
pokręciła głową, po czym zerknęła przez ramię.
-
Jeśli to ma być eksperyment, chcę wiedzieć, że to ty, samej przekonać się,
jakie to uczucie – wyjaśniła wzruszając ramionami.
W
odpowiedzi jasnowłosa wbiła zęby w kark przyjaciółki, a kiedy ta syknęła
bezwiednie odchylając głowę do tyłu, docisnęła się do niej mocniej, puszczając
swoje dłonie w niespieszną wędrówkę.
Brunetka
wciąż jeszcze siedziała sztywno, kiedy ręce obejmującej ją od tyłu kobiety,
wśliznąwszy się pod koszulkę uciskały jej boki i brzuch w sposób, o którym ona
sama by nie pomyślała, lecz na który jej ciało niespodziewanie zareagowało pełnym
oczekiwania dreszczem. Nie była w stanie przestać myśleć o tym, że takie zachowanie
ich obu było żenujące, bała się też, iż cokolwiek jeszcze miałoby się wydarzyć,
następnego dnia obie będą tego żałować.
-
Masz piękne piersi, zawsze ci ich zazdrościłam…
W
tym samym momencie coraz śmielsze palce Lisy odchyliły stanik pocierając sutki
i brunetka zassała powietrze. W dalszym ciągu analizowała sytuację, nie mogła
jednak nic zrobić z delikatnym napięciem, jakie pojawiło się w dolnych partiach
jej ciała. Od tyłu promieniowało zaskakujące ciepło ciasno przytulonej do niej
przyjaciółki, która na przemian gryzła, to znów z oddaniem lizała skórę na
karku i ramionach. Znajdowała się tak blisko, delikatna i miękka, tak
dobrze znajoma.
Ból
mieszał się z narastającą przyjemnością.
Nie
tego się spodziewała!
Być
może kierując się cichą potrzebą, a być może chcąc pozbyć się trzymającego się
jej wciąż skrępowania, brunetka wyszarpnęła się, by energicznie zdjąć z siebie
koszulkę.
-
O tak… – zaaprobowała blondynka pomagając jej zdjąć stanik.
Zaraz
też przyciągnęła towarzyszkę na powrót do siebie, z wahaniem dotykając jej
uwolnionych piersi. Ucisk dłoni nie był zaborczy, lecz… zdradzający jakąś
fascynację oraz łagodną troskę.
-
Ty też się rozbierz – zażądała zachrypniętym głosem Nadia.
Jeśli
miała nadzieję, że ta chwila przerwy pozwoli jej oprzytomnieć, to zawiodła się,
gdyż przyłapała się na tym, iż wyczekiwała na kolejny ruch towarzyszki. Zamiast
tego przyszło jej do głowy, że skoro już zgodziła się na tą kuriozalną zabawę,
mogłaby skorzystać…
-
Zawsze chciałam… – wykrztusiła z zażenowaniem, kiedy na powrót poczuła
delikatne dłonie i ciepło drugiego, drobnego ciała tuż za sobą. – Tak mocniej…
Blondynka
bez wahania spełniła to polecenie, używając może aż za dużo siły, lecz
jednocześnie skręciła sutki brunetki tak, że ból wymieszał się z iskrami
ekscytacji, odbijającymi się echem w podbrzuszu Nadii. Ta ostatnia starała się
zaciskać zęby, lecz mimo to z jej ust uleciał chrapliwy jęk.
-
A ja myślałam, że szukasz subtelności – zaśmiała się cicho Lisa przysuwając się
bliżej i wtulając twarz w kark brunetki.
-
Lubię… z wyczuciem… – tłumaczyła się niepewnym jej towarzyszka. – Mężczyznom ciężko
to wytłumaczyć.
-
Tak – zgodziła się przeciągle blondynka. – Wiem, co masz na myśli.
W
skupieniu operowała dłońmi tak, jakby za wszelką cenę chciała wydusić z
przyjaciółki kolejny jęk.
-
Ja mam tak samo z gryzieniem – kontynuowała cicho łaskocząc wargami szyję ciemnowłosej.
– Większość boi się, że mam zbyt delikatną skórę, jedynie udają, iż używają
zębów, a jak już któryś ugryzie, to tylko po to, by zostawić ślad. Przecież tu
nie chodzi o jakieś prymitywne oznaczanie swojego terenu, ale umiejętne
dawkowanie przyjemności.
Jakby
na potwierdzenie swoich słów zacisnęła zęby na płatku ucha brunetki. Ta
ostatnia bezwiednie odchyliła głowę z urwanym jękiem.
-
Lisa… – wymamrotała. – Gdzieżeś się tego nauczyła?
-
Wyobrażałam sobie, iż sama chciałabym to poczuć.
Blondynka
ponownie wtuliła twarz w zagłębienie między szyją i ramieniem przyjaciółki.
-
Och, Nadia – zamruczała z ustami tuż przy skórze. – Mówiłam ci, że to będzie
dobra zabawa.
Jej
dłonie ani na moment nie przestawały się poruszać w górę i w dół, pieszcząc z
czułością i dbałością o szczegóły.
-
Nadal uważam to za dziwne, muszę jednak przyznać, że jeszcze nigdy nie czułam
się tak… Bezpiecznie?
Brunetka
odwróciła głowę odruchowo pocierając policzkiem o jasne włosy. Była pewna, iż
jutro same wspomnienia budzić będą w niej zażenowanie, w tej chwili jednak ten
nowy rodzaj bliskości między nimi wydawał się jej kojący.
-
Nie pobudziło mnie to na tyle, bym myślała o seksie, ale jest mi tak dobrze –
ciągnęła półgłosem, a po chwili jeszcze uzupełniła: – to dziwne.
-
Powtarzasz się – zaśmiała się Lisa.
Kobieta
wyprostowała się wypuszczając towarzyszkę z objęć. Nadia odwróciła się do niej
powoli i omiotła spojrzeniem, jakby dopiero teraz w pełni uświadomiła sobie, iż
obie były półnagie. Zastanawiała się, czego jeszcze oczekiwała po niej Lisa, a
także, czy sama miała ochotę kontynuować.
-
Widziałaś mnie już rozebraną.
-
Wiem, ale…
Brunetka
niepewnie wyciągnęła rękę ku piersi przyjaciółki. Nadal czuła się skrępowana,
lecz teraz już wiedziała, iż przynajmniej w części swoich zastrzeżeń się
myliła. Mogła zrobić coś takiego, to ją zaintrygowało.
-
Twoje są inne – wymamrotała i zamknęła palce na jednej z wypukłości, by zbadać
kształt i miękkość.
-
Małe – syknęła blondynka przygryzając jednocześnie wargę.
Nadia
potrząsnęła głową.
-
Takie sterczące – stwierdziła z uznaniem, pocierając przy tym wnętrzem dłoni
twardniejący pod wpływem dotyku sutek. – Bardzo jędrne.
Przeniosła
wzrok na twarz przyjaciółki i bezwiednie pochyliła się, by spotkać jej usta w
połowie drogi. Niemal od razu obie oderwały się od siebie jednocześnie
wybuchając śmiechem. Było w nim zakłopotanie, ale i szczere rozbawienie.
-
Ok, pocałunki to musimy jeszcze poćwiczyć – uznała Lisa.
Druga
z kobiet przesunęła dłońmi po swojej twarzy, na wpół rozbawiona, na wpół
zażenowana.
-
To co dalej? – spytała blondynka i potarła palcem wargę w teatralnym geście
zastanawiania się. – Mam lody.
-
Jesteś zepsuta – mruknęła jej przyjaciółka sięgając po koszulkę.
-
Zostaniesz dzisiaj?
W
głosie jasnowłosej pojawił się ton niepewności.
-
Jeszcze nie zaspokoiłaś swojej ciekawości, prawda? – prychnęła Nadia marszcząc
nos.
Dobrze
znała Lisę. Na twarzy gospodyni pojawił się szeroki, szczery uśmiech, a w
oczach zapaliły się wesołe iskry.
-
Przygotuję ci coś do spania.
Brunetka
jako pierwsza skorzystała z prysznica i ubrana w koszulkę oraz majtki, jak
zawsze gdy nocowała w tym mieszkaniu, czekała na przyjaciółkę w jej łóżku.
Zaskoczyło ją, że Lisa nie próbowała wślizgnąć się do łazienki, ale i uspokoiło
ją to. Teraz korzystała z tej krótkiej chwili samotności, by uporządkować swoje
wrażenia.
Nie
czuła się przymuszona do czegokolwiek, ufała swojej towarzyszce, dlatego pomimo
tkwiących w niej wciąż wątpliwości mogła się zrelaksować i pozwolić, aby jej
ciało reagowało, czerpało przyjemność z wprawnych pieszczot, jakimi było
obdarzane. Kobieta wciąż jednak nie potrafiła określić, jaki był, poza fizycznymi
doznaniami, jej stosunek do tego eksperymentu.
Czy
słusznie się obawiała? Czy będą tego żałowały?
Nie
odwróciła się, kiedy usłyszała wchodzącą do pokoju Lisę, a w jej gardle
pojawiła się niekomfortowa gula. Zupełnie jakby znalazła się w łóżku kompletnie
obcej osoby, zupełnie, jakby wpakowała się w kłopoty albo coś nieodwracalnie
straciła…
Do diabła! syknęła w duchu.
Przyjaźniły
się od dawna, towarzyszyły sobie we wzlotach czy upadkach, niejedno razem
przeszły i nie miała powodu, by tak reagować. Przed tą kobietą nie musiała się
niczego wstydzić.
Blondynka
wsunęła się pod kołdrę, kładąc się tuż obok swojego gościa i lekko
ocierając się biodrem.
-
Jesteś naga – Nadia raczej stwierdziła fakt niż pytała.
Odpowiedziało
jej tylko mruczenie, a po chwili Lisa przysunęła się jeszcze bliżej, próbując
wcisnąć kolano między jej nogi.
-
Jesteś naga.
-
Powtarzasz się – westchnęła blondynka.
Jej
dłonie powędrowały w stronę ciała przyjaciółki od nowa zaczynając swoje
zabiegi. Z piersi Nadii wyrwał się niekontrolowany, chrapliwy dźwięk. Kiedy Lisa
delikatnym, lecz stanowczym naciskiem na biodro zasugerowała jej odwrócenie się
na drugi bok, kobieta usłuchała.
-
Teraz cię uwiodę – wyszeptała do ucha brunetki.
-
To zabrzmiało jak groźba – mruknęła Nadia.
Cichy
chichot za jej plecami sprawił, że mimowolnie się uśmiechnęła. Nawet, jeśli w
pierwszej chwili zesztywniała, wcale nie będąc pewna, czy chciała ciągnąć tę
zabawę, teraz powoli się odprężała. Być może ułatwiał to półmrok przytulnej
sypialni, namiastka osłony, jaką zapewniała jedwabna pościel, być może sprytne
dłonie jej przyjaciółki, w każdym razie brunetka zdecydowała, że zobaczy, co
będzie dalej.
Nie
zaprotestowała, gdy Lisa podciągnęła jej koszulkę, pomogła ją ściągnąć. Delikatne,
drobne ręce blondynki przesuwały się po niej, nie zatrzymując się nigdzie na
dłużej, ale też nie zaniedbując pieszczotliwych muśnięć. Zaufanie oraz
serdeczna bliskość. Nadia czuła
dociskające się do jej pleców szczupłe ciało, tak inne od tych, których mogłaby
się spodziewać w podobnej sytuacji. Jasnowłosa, nawet gdyby zaczęła zachowywać
się agresywnie, nie mogłaby jej zdominować, nie budziła w niej niepokoju ani
nie przytłaczała. Była jej przyjaciółką, obie zawsze doskonale się rozumiały,
co więcej, będąc kobietami wiedziały tak wiele o swoich wrażliwych miejscach.
Szybko
się zorientowała, że tym razem coś się zmieniło, pieszczoty były inne niż
wcześniej w salonie, jakby bardziej wytrwałe, cierpliwe w swojej
drobiazgowości. Brunetka przymknęła oczy uświadamiając sobie z zaskakującą ulgą,
iż tym razem nie było żadnych oczekiwań, leżąca za jej plecami osoba nie
liczyła na konkretny efekt, lecz była po prostu ciekawa, a także… Pełna serdecznej troski.
Nadia
teraz już również była ciekawa, dlatego nie powstrzymywała swoich cichych
reakcji na delikatne ukąszenia w kark, wyprężyła natomiast ciało odpowiadając
na narastającą w niej przyjemność.
Wahanie
przyszło, kiedy drobna dłoń przesunęła się po jej majtkach, by potrzeć je po
środku. Mimo wszystko to było… Dziwne.
-
Reagujesz, jakbyś była dziewicą – stwierdziła rozbawiona Lisa, gdy brunetka
zacisnęła uda.
Uniosła
się na łokciu, żeby wygodniej jej było sięgnąć.
-
Dzisiaj tak właśnie się czuję – wydusiła zakłopotana Nadia.
Dźwięczny
śmiech poprzedził długie liźnięcie wzdłuż szyi.
-
Właściwie to ja również – wyszeptała blondynka.
Druga
z kobiet westchnęła i na powrót się rozluźniła. Lisa nie od razu wykorzystała
to, lecz dalej bawiła się ciałem przyjaciółki. Ze zdumieniem odkrywała, że
najwyraźniej nie tylko ona potrzebowała również tego najprostszego dotyku,
gładzenia boków czy brzucha, niekończącego się pocierania wielu innych miejsc,
które wydawały się tak mało istotne w łóżkowych grach. Gdy wreszcie zdecydowała
się wsunąć rękę pod cienki materiał, sapnęła.
-
Jezu, Nadia – wykrztusiła wyczuwając pod palcami śliską wilgoć – myślałam, że
to pochlebia tylko mężczyznom, ale nie powiem, jestem z siebie dumna.
Słowa
odpowiedzi były zbyt niezrozumiałe, kiedy brunetka skupiała się na tym, by nie
szarpnąć biodrami w zaskakującym ją samą, gwałtownym żądaniu czegoś więcej. Nie
udało się jej to, napotkała za sobą miękkie zagłębienie kobiecego brzucha i po
raz kolejny uświadomiła sobie, iż to było coś innego. Nie leżała z mężczyzną,
tym razem nie będzie… Pełnego pakietu.
To
było zupełnie nowe doświadczenie, coś, co dopiero odkrywała.
-
To jest takie znajome, a jednocześnie… – urwała, gdy palce Lisy zwinnie
przebiegły tym doskonałym szlakiem, który dotychczas znała tylko ona sama.
Blondynka
szarpnęła za materiał i Nadia odruchowo uniosła biodra pospiesznie pomagając
pozbyć się przeszkody. Jej oddech przyspieszył w niecierpliwym oczekiwaniu,
przestała już myśleć o tym, czy było to krępujące.
W
jej podbrzuszu drżała zapowiedź wybuchowej przyjemności.
Aksamitnie
miękkie ciało przyjaciółki docisnęło się mocniej do jej pleców, smukła dłoń
między udami pracowała spokojnie, bez wahania kreśląc kręgi, pocierając, to
znów drażniąc głębiej położone miejsca. Brunetka zaczęła dyszeć, wygięła jedno
ramię do tyłu po dotknąć biodra towarzyszki, podczas gdy drugą ręką bez wahania
zacisnęła na jednej ze swoich własnych piersi. Nie martwiła się o to, czy podobnym
zachowaniem urazi czyjąś wrażliwą dumę…
Szarpnęła
się, kiedy napięcie w jej podbrzuszu osiągnęło najwyższy poziom zamieniając się
we wstrząs rozkoszy. Bez zastanowienia odwróciła się do leżącej za nią kobiety
i wciąż jeszcze drżąc objęła tak mocno, jak tylko była w stanie. Lisa również kurczowo
przytuliła się do przyjaciółki całym swoim ciałem, z serdecznym zrozumieniem
tej potrzeby.
Długo
leżały tak ciesząc się tą bliskością, w milczeniu, jakby to rozmowa miała
zmusić je do odsunięcia się od siebie.
Pierwsza
odezwała się Nadia.
-
To było…
-
Wow – uzupełniła jasnowłosa.
-
Racja.
Zgodnie
zaśmiały się i rozluźniły objęcia na tyle, że leżały na bokach twarzami do
siebie, tak blisko, iż prawie pocierały się nosami. Brunetka wsunęła jedną rękę
pod głowę, drugą dotknęła twarzy przyjaciółki. Lisa nadal przytrzymywała ją w
pasie.
-
Nie spodziewałam się – wyznała szczerze brunetka. – To było innego rodzaju
przeżycie, ale… Bardzo intensywne.
-
Ja również nie sądziłam, że wyjdzie nam tak interesująco – zachichotała
blondynka.
W
tym momencie fizyczna bliskość wydawała się prosta i naturalna, Nadia
przeciągnęła więc dłonią po boku swojej towarzyszki, wbiła palce w jej udo.
Mimo wszystko zdawała sobie sprawę, iż zabawa, na jaką sobie dziś obie
pozwoliły, nie mieściła się w granicach przyjaźni. To nie było coś, co mogłoby
się stać normalnym, codziennych zachowaniem.
-
Tak się zastanawiam… – mruknęła marszcząc czoło.
-
Tylko teraz nie rozmyślaj…
-
Gdyby któraś z nas była w stałym związku – brunetka kontynuowała niezrażona –
czy to, co przed chwilą zrobiłyśmy, kwalifikowałoby się jako zdrada?
Druga
z kobiet zamrugała.
-
Zdrada? – mruknęła z rozbawieniem, po czym potarła wargami usta Nadii. – Chyba
tylko, jeśli pozbawiłabyś go możliwości uczestnictwa. Większość mężczyzn,
jakich znam, byłaby zainteresowana przynajmniej obserwowaniem takich igraszek.
Brunetka
zbyła tą uwagę przewracając oczyma, ale bez zastanowienia odwzajemniła łagodny
pocałunek.
-
Pytam o taką normalną sytuację – prychnęła. – Stały związek czy małżeństwo
oraz… Przyjaciółka, z którą idziesz do łóżka.
Tym
razem Lisa nie od razu odpowiedziała.
-
A czym jest zdrada?
-
Naruszeniem zaufania drugiej osoby? – zaproponowała brunetka. – W takim
znaczeniu, o jakie pytałam, o ile partnerzy nie zdecydowali się na otwarty,
luźny układ, wykluczyli z fizycznych relacji osoby trzecie.
Blondynka
parsknęła śmiechem.
-
Brzmisz okropnie – zamruczała i przeciągnęła się, by nieco otrzeć się o ciało
towarzyszki.
-
Podaj lepsze określenie – rzuciła kwaśno Nadia, chociaż część jej świadomości
skupiała się na tym, że taka bezpośrednia bliskość drugiej kobiety okazywała
się, przynajmniej w przypadku Lisy i to tego wieczoru, całkiem przyjemna. – Ale
wracając do tematu. Dla mnie wyłączność oznacza wyłączność, niezależnie od
płci.
-
Ale przecież płeć ma znaczenie – zaprotestowała Lisa. – Wyobraź sobie reakcję
takiego dajmy na to męża, gdybym to ja cię czule objęła lub gdyby objął się
inny mężczyzna.
-
Może… Objęcie się jednak nie musi mieć podtekstu seksualnego.
-
A moim zdaniem to za ciężki temat, kiedy jestem zupełnie trzeźwa – mruknęła
blondynka udając ziewnięcie.
-
Napisz o tym felieton – podsunęła brunetka. – Polemika w stosunku do niego
powinna być dla Kinga wyzwaniem.
Po
niewyraźnych mamrotaniach, wśród których udało się jej wychwycić ze dwa
przekleństwa, poznała, że przyjaciółce pomysł ten nie przypadł do gustu.
Zachichotała cicho i zanim mogła pomyśleć przysunęła się, by wygodniej
przytulić się do jasnowłosej.
-
Dobranoc, Lisa – szepnęła moszcząc się w cieple delikatnego ciała.
-
Dobranoc.
***
-
No i jak?
W
odpowiedzi blondynka odchyliła lekko głowę i leniwie potarła dłonią kark. Na
jej ustach pojawił się pełen satysfakcji uśmiech.
-
Aż tak? – spytała cicho Nadia mrużąc oczy.
Jasnowłosa
przeciągnęła ramiona i ziewnęła ukradkiem.
-
Acha.
-
Jesteś zepsuta – oświadczyła ze śmiechem brunetka.
-
To już przecież wiesz – odparła jej towarzyszka przeciągając słowa.
-
Prawda – przyznała rozbawiona Nadia. – Ale Danielowi nie odpuściłaś?
-
Nie – stwierdziła zdecydowanie Lisa, w jej oczach coś błysnęło. – To, że miałam
wyjątkowo udaną randkę z jego bliskim przyjacielem, nie sprawi, iż złożę broń.
-
Czułabym się rozczarowana – zaśmiała się druga z kobiet wznosząc symboliczny
toast szklanką soku.
Przez
parę minut kontynuowały posiłek w milczeniu, gdy wreszcie Nadia odwróciła
nieznacznie głowę, by zerknąć w lewo. Blondynka wyprostowała się, demonstracyjnie
odłożyła sztućce i pokręciła głową.
-
Nie wierzę – mruknęła półgłosem.
Odpowiedziało
jej zirytowane prychnięcie.
-
Odwróciłaś się, by na niego spojrzeć, dopiero po minucie od jego wejścia do
restauracji?
Słowa,
jakie wymamrotała Nadia, były niezrozumiałe nawet dla niej samej.
-
Jeśli czegoś z tym nie zrobisz, sama pójdę do niego i zapłacę mu, żeby się z
tobą przespał – zagroziła stanowczo jej przyjaciółka. – Zdradzę mu nawet twoje
wrażliwe punkty.
Brunetka
bez pośpiechu przełknęła swój kęs i ignorując falę gorąca, jaka owionęła jej
twarz, przywołała na ustach szczególnie słodki uśmiech.
-
Czemu nie, Leese? – odezwała się beztroskim tonem świadomie używając
zdrobnienia, którego blondynka nie znosiła. – Może ja odwdzięczę się tobie
podobną przysługą i złożę wizytę w pewnej redakcji?
Obie
mierzyły się przez chwilę spojrzeniami, po czym zgodnie wybuchły serdecznym śmiechem.
Nadia odprężyła się.
Od
ich małej przygody minął prawie tydzień i żadna z nich nie poruszyła tego
tematu wprost. Ku swojej ogromnej uldze brunetka nie zauważyła, żeby
zachowywały się inaczej niż dotychczas, nie dawało się też odczuć skrępowanie
czy niechęć do spotkań.
W
głowie ciemnowłosej kobiety tłukło się jednak pytanie, którego jak do tej pory głośno
sobie nie zadały. Czy chciały to powtórzyć?
Przygryzła
wargę i skupiła się najpierw nad tym, jakiej odpowiedzi sama by udzieliła. Jej
wcześniejsze obawy okazywały się póki co bezpodstawne, a sam wieczór –
zaskakująco miły – nie pozostawił w niej poczucia niesmaku z powodu
przekroczenia granic przyjaźni. Nie analizowała tego, co dokładniej się między
nimi wydarzyło, ani co mogło to oznaczać. Tamta noc niczego nie zmieniła, nie
obudziła w niej pożądania do drugiej kobiety ani pragnienia, by ponawiać te
pieszczoty. Być może… Nadia czuła większą niż wcześniej pewność, iż w blondynce
miała kogoś, kto się o nią troszczył. To było zaufanie, serdeczna bliskość,
jakiej po raz pierwszy doświadczyła w tak intensywny, fizyczny sposób.
To
było jednak… nadal trochę dziwne.
Pewien
dyskomfort sprawiała jej myśl, iż Lisa nie skomentowała tej próby, ani
następnego dnia ani w żaden z kolejnych. To pozostawiało brunetkę w
niepewności, jaki był stosunek jej przyjaciółki do ich małego eksperymentu oraz
czy powinna liczyć się z kolejnymi propozycjami. Czy blondynce podobało się,
czy też raczej zniechęciła się? Spodziewała się aktywniejszego udziału brunetki
lub zdecydowanego odwzajemnienia pieszczot?
Zawsze
były ze sobą szczere i również teraz Nadia nie wyczuwała jakiejkolwiek rezerwy.
Wręcz przeciwnie, Lisa zrobiła kilka delikatnych aluzji, dających do
zrozumienia, iż nie zapomniała tamtych zdarzeń, traktowała je jednak zupełnie
swobodnie, jakby to, że dotykały się w bardzo erotyczny sposób, było czymś
zupełnie naturalnym. Ot, jeszcze jedna impreza, w której uczestniczyły.
Brunetka
wolałaby jednak nie musieć się domyślać, nie pozostawiać między nimi
wątpliwości czy niedomówień.
-
Czy…
Zaczęła
z zamiarem zadania niewygodnego pytania, lecz w tym samym momencie straciła
pewność, czy naprawdę chciała poznać odpowiedź. Skoro poradziła sobie z tamtą
sytuacją, to perspektywa zmierzenia się z kolejnymi nie wydawała się aż tak
przykra. Zawsze mogła odmówić tłumacząc, że przecież zaspokoiły ciekawość. Z
kolei gdyby okazało się, iż Lisy to już zupełnie nie interesowało… Brunetka
miała niejasne wrażenie, że mogłaby poczuć zawód.
Uśmiechnęła
się w duchu.
Jak
się okazywało, pewien margines niedopowiedzeń mógł być całkiem interesujący.
Nie, żeby planowała rozmyślać głębiej na ten temat.
-
Tak?
Nadia
odwróciła z zakłopotaniem głowę, aż jej wzrok trafił na Adama Hunta. Siedział
dziś sam i sprawiał wrażenie coraz bardziej tym faktem sfrustrowanego.
-
Czy gdybym teraz do niego podeszła…
Urwała
w pół zdania. Gdyby miała szansę cofnąć czas o kilka sekund, zadałaby zupełnie
inne pytanie, niezwiązane z tym mężczyzną. W tym samym momencie uświadomiła
sobie bowiem, że słowa, które miało być żartem dla odwrócenia uwagi od jej
poplątanych myśli, stały się pułapką, z której Lisa nie pozwoli się jej już
uwolnić.
-
Nie, mam lepszy pomysł – przerwała jej blondynka. – Przypomniało mi się, iż mam
coś do załatwienia i muszę wyjść wcześniej.
Ku
zaskoczeniu przyjaciółki nie dając czasu na reakcję od razu zaczęła się
zbierać, jej oczy błyszczały niebezpiecznie.
-
A ja co mam niby zrobić?
Lisa
przyjrzała się jej spod przymrużonych powiek.
-
Facet wydaje się dziś tak znudzony, że z radością przyjąłby chyba każdą ofertę
– oceniła z cichym prychnięciem, w którym pobrzmiewało lekceważenie. – Wystarczy,
jak się do niego uśmiechniesz.
Oczy
brunetki otwarły się szerzej.
-
Na wszelki wypadek zabieram twój sweter, niewiele spod niego widać.
Blondynka
schyliła się, by cmoknąć przyjaciółkę w policzek, a już po chwili jej obcasy
wybijały rytm prowadzący w kierunku drzwi. Nadia nabrała głęboko powietrza.
Zaraz
się okaże…
Ukradkiem
przesunęła wzrokiem po sali stwierdzając, iż większość była pusta. Gdy w końcu
zwróciła się w stronę tego najbardziej ją interesującego, zorientowała się, że
mężczyzna przyglądał się jej z leniwą kalkulacją. Zadrżała, przypominając sobie
własne fantazje z nim w roli głównej i nagle poczuła się onieśmielona.
Trudno, najwyżej się rozczaruję, jeśli
rzeczywistość okaże się banalna.
Oblizała
wargi mając nadzieję, że ten podpatrzony u przyjaciółki ruch obserwującemu ją
mężczyźnie nie wyda się tak śmieszny, jak jej samej. Adam Hunt wyprostował się,
otarł usta chusteczką i kiwnął dłonią na kelnera.
Ani
na moment nie oderwał od niej oczu.
W
żołądku Nadii coś zatrzepotało, ze zdenerwowania nie była w stanie normalnie
odetchnąć, lecz nie spuściła wzroku czekając, aż zielonooki przystojniak do
niej podejdzie. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, który poszerzał się z
każdym kolejnym krokiem.
Brunetka
przygryzła wargę, tym razem dla pohamowania chichotu.
Ale będą jaja, jak się okaże, że Lisa
jest od niego lepsza, pomyślała, kiedy
mężczyzna stanął tuż obok, a jego wzrok przesunął się powoli po odsłoniętych
ramionach Nadii.
-
Mogę się przysiąść?
Brunetka
zaśmiała się głośno.
–
KONIEC –
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz