Zrobiłam sobie długą przerwę od pisania opowiadań, ale póki co nie mam jeszcze ochoty do wracać do regularnych rozdziałów na chomiku. O powodach pisać tu nie będę. Tak po prawdzie... to PTA pisze się powolutku, "rękopis" ma w tym momencie 90 stron, cztery pierwsze rozdziały są prawie gotowe (ba, nawet się rozpędziłam i napisałam początek drugiej części). Nie potrafię jednak nawet w przybliżeniu powiedzieć, kiedy je pokażę.
Korzystając z okazji daję sobie czas, by spokojnie planować szczegóły. Oczywiście, raz jeszcze przekonałam się, że pierwotny pomysł to jedno, a to, jak rozwinie się historia, to zupełnie inna sprawa. Chciałam opowiedzieć o Robercie, prowadzącym kawiarnię i opiekującym się siostrą, o jego zainteresowaniu dwiema kobietami. Na dokładkę planowałam trochę sił nadprzyrodzonych i grupę przyjaciół. W "Azylu" udało mi się umieścić męską postać jako centralną, teraz znów chciałam, lecz łatwiej jest prowadzić narrację z kobiecego punktu widzenia :) W tym momencie trudno mi twierdzić, że Robert nadal jest głównym bohaterem - bo niemal o każdej z pojawiających się w PTA postaci mam tyle do opowiedzenia... Moją ulubienicą okazała się Natalie (co źle mi wróży, skoro to postać z założenia tragiczna). Lubię oczywiście Marie, dzięki niej mogę przemycić trochę interesujących mnie dyskusji, z przyjemnością wracam do Jasona, gdyż kogoś takiego chciałoby się mieć za przyjaciela. Ale już Audrey - choć "znam" ją od dawna, choć to ważna postać - idzie mi trudniej, muszę zmagać się sama ze sobą ;) Obiecałam sobie nie upraszczać. Kłopoty sprawia mi też Dafne, którą co prawda rozumiem, ale nadal próbuję odnaleźć w sobie sympatię dla niej, a także Holly - postać pierwotnie drugoplanowa, teraz jednak.. Hmm, jeśli dobrze pójdzie, będzie o niej więcej w... trzeciej części. To b. odległa przyszłość, ale mam wątpliwości, czy będę potrafiła o niej wiarygodnie opowiedzieć. Wbrew pozorom nie jest to wesoła, płocha dziewczyna.
Taak... Zobaczymy jeszcze, co z tego wyjdzie :)
"Wyszedł przed
budynek, by na moment odetchnąć. Po drugiej stronie ulicy, dokładnie
naprzeciwko miejsca, w którym stał, zauważył wpatrzoną w niego kobietę. Zdążył
zarejestrować tylko jej długie, bardzo jasne włosy, zanim nie zniknęła za
przejeżdżającym autobusem. Kiedy pojazd oddalił się, po nieznajomej nie było
już ani śladu, zupełnie jakby rozpłynęła się w powietrzu. Robert sapnął i zdezorientowany
rozejrzał się dookoła, lecz nigdzie jej nie dostrzegał.
Być może to przywidzenie, pomyślał rozczarowany, czy mógł jednak wyobrazić
ją sobie aż tak dokładnie? Z daleka nie widział co prawda jej oczu, czuł jednak
intensywność tego spojrzenia, skierowanego prosto na niego, tylko na niego. Do
tego ten zdumiewająco jasny odcień włosów, które z czymś mu się kojarzyły…
Miała na sobie chyba coś białego, coś, w czym nie powinna łatwo wtopić się w
tłum.
Potrząsnął głową
akurat w momencie, gdy u jego boku pojawiła się Natalie. Odruchowo objął ramieniem
szczupłe plecy siostry.
- Co się stało?
- Nic – wymamrotał. –
Zdawało mi się, że coś widziałem…
Potarcie policzkiem o
jej skroń było nawykiem, nawet się nad tym nie zastanawiał. Chłodną skórę
pokrywała warstewka potu.
- Powinnaś odpocząć –
powiedział cicho."
***
"- Panno Gilmore!
Szarpnęła głową w
kierunku jasnowłosego mężczyzny, który właśnie wyłonił się z jednego z małych
sklepików, w ręku trzymał papierową torbę z zakupami. Skrzywił się w
pół-uśmiechu podchodząc bliżej. Prawnik, ten elegancki z ładnym i nic nie
znaczącym uśmiechem. West,
przypomniała sobie, nazywał się West.
- Przepraszam, ale
bardzo się spieszę.
Próbowała go ominąć,
ale wyciągnął ku niej wolną dłoń. Odskoczyła jak oparzona, zanim mógłby ją
dotknąć. Spojrzenie blondyna natychmiast się zmieniło.
- Wszystko w
porządku?
Nie,
wrzasnęła w myślach, nie było w porządku.
- Spieszę się –
powtórzyła nieco głośniej, jej palce mimowolnie zacisnęły się na pasku od
torebki.
- Mogę panią
podwieźć? Mam samochód zaraz obok.
Przez moment
wyglądał, jakby ta propozycja jego samego zaskoczyła, zaraz jednak nad sobą
zapanował. Wzruszył ramionami i uśmiechnął się łagodnie.
- Nie sądzę…
- W pracy bywam
łajdakiem – wyznał przymilnym tonem, po czym znacząco zerknął na zegarek – ale
po godzinach staram się pomagać ludziom.
Judith zawahała się.
Nie ufała temu mężczyźnie, nie chciała z nim wsiadać do samochodu, a
jednocześnie wiedziała, że sama nie dotrze na czas, a to oznaczało dodatkowe
koszty, dodatkowe trudności. Poza tym przecież obiecała coś sobie…
Jason West,
powtórzyła w myślach próbując szybko podjąć jakąś decyzję. Zachowywał się
grzecznie nawet wtedy, gdy ona była dla niego niemiła.
Ale to o niczym jeszcze nie świadczy."
http://www.superstarmagazine.com/this-video-my-beautiful-woman-will-touch-your-heart-like-never-before-must-watch/
OdpowiedzUsuńPiękny film choć krótki, prawda?
Czekam z dużą ciekawością :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe ostatnie zdjęcie! format robi wrażenie :)
Pozdrawiam serdecznie