Ruiny zamku Joannitów w Monolithos były jedną z pierwszych rzeczy, jakie obiecałam sobie odwiedzić na tej wyspie. Co zrobić, mam ogromną słabość do tego rodzaju miejsc :) Z XV-wiecznego zamku, wybudowanego na samotnej skale, za wiele nie pozostało, kawałek murów i mała kaplica (wg przewodnika: "kaplica św. Pantelejmona i być może św. Jerzego), widoki za to były niesamowite :)
Co ciekawe - wstępu do zamku nikt nie pilnuje ani tym bardziej nie pobiera opłat. Parkingi (zresztą wszędzie, gdzie dotarliśmy, poza miastem Rodos) są bezpłatne. U stóp zamku stoi niewielka kawiarnia i sklep z pamiątkami, sympatyczne miejsce, by odświeżyć się kawą z lodami.
|
Źródło: http://www.reddit.com/r/castles/comments/16rwsm/monolithos_greece_built_in_1480_on_top_of_the/ |
|
I znów coś, czego nie "czuć" na zdjęciu - ten skwar, palące słońce... |
|
Do obserwowania zbliżających się do wyspy statków - twierdza miała doskonałe położenie. |
|
Kiedy zeszłam nieco niżej, mury aż roiły się od mniejszych i większych jaszczurek. |
|
Moi osobiści rycerze woleli pozostać na posterunku - w cieniu. |
I jeszcze parę zdjęć z dalszej drogi...
|
Siana |
|
Te kapliczki... są tam na każdym niemal zakręcie. |
|
Wyblakły, wypalony krajobraz... |
|
Niektóre zakręty robiły wrażenie. |
|
Część mojej duszy, ta łaknąca wędrówki po górach, pojękiwała tęsknie i nijak nie dawała się przekonać, że te góry są zbyt suche, porośnięte nieprzyjazną, kolczastą makią. |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz