Wolny dzień. Nie udało się nam wyjechać na cały długi weekend, powstało więc pytanie, jak wykorzystać ten czas. Można oczywiście zająć się czymś z długiej listy spraw czekających na swoją kolej... Tylko że wtedy trudno byłoby mówić o wypoczynku, za którym tak wyczekiwałam.
Spakowałam prowiant i wyciągnęłam chłopaków na wycieczkę.
Od samego rana pogoda dopisywała, zdążyłam wypić na balkonie kawę i chwilę powygrzewać się w słońcu z książką, później jednak się zachmurzyło. Na miejscu niebo straszyło nas ponurymi chmurami. Do tego zapomniałam, że w okolicy są podmokłe tereny. Co prawda Autan odstraszył komary, lecz na meszki najwyraźniej nie działał, pozostawało nam ograniczyć się do maszerowania ścieżkami i nigdzie nie przysiadać.
Mam sentyment do tego miejsca, pełnego malowniczych zakątków. Zawsze też będzie mi się przypominała nasza sesja ślubna w tym parku - za parę dni mija 7 lat. Ech, wiem, że czas zaciera obrazy i nie pamięta się wszystkiego, mam jednak wrażenie, że wtedy... żyło się spokojniej, wolniej. Na pewno mieliśmy więcej czasu dla siebie :)
Dziś Skrzat śmigał alejkami na rowerze ucząc się przy okazji, że nie do każdej kałuży należy wjeżdżać, a my maszerowaliśmy ciesząc się tą wyjątkową ciszą. Na szczęście burza nadeszła dopiero popołudniu, gdy już wróciliśmy. Ochłodziło się, zawinęłam się więc w koc i usiadłam na balkonie, pozwalając sobie na jeszcze trochę relaksu, słuchałam deszczu...
Widzicie tych wystrojonych ludzi? Skupione w niewielkich grupkach damy w szerokich sukniach śmieją się z czegoś, panowie unoszą do oczu binokle, wspierają się na laseczkach i dyskutują... |
Ciekawe, kim była modelka, która pozowała do tego posągu? Dawno już jej nie ma, pozostał ten kamienny portret pięknej kobiety, bezimiennej. Odłożyła na chwilę skrzydła, by zażyć kąpieli. Łagodnie zamyślona, nieobecna.
Tak na marginesie - ten artysta miał chyba wielką słabość do kobiecych piersi. A może takie było zamówienie arystokraty?
Ówczesny kanon kobiecej urody bardzo mi się podoba :)
No dobra, może tylko w odniesieniu do kobiet. Tego pana obejrzałam dokładnie, kopyt nie miał, więc za fauna goniącego nimfy uchodzić nie mógł. Fantazjować byłoby mi o nim trudno :)
cieszę się że zażyliście chwili odpoczynku, a spacer po miejscach ze wspomnieniami to zawsze wielka radość.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia!