Od rana włączył mi się tryb "sprzątanie". Zaniepokoiło mnie to do tego stopnia, że rozważałam wizytę u lekarza (choć w sobotę mogłoby to być trudne), w moim przypadku to naprawdę objaw chorobowy - nie znoszę sprzątania.
W każdym razie wyprawiłam chłopaków w trzy diabły, tzn. posłałam na spacer, kota wyrzuciłam na balkon (nie broniła się jakoś szczególnie) i zabrałam się za porządki. Poza takimi cotygodniowymi, powymieniałam zdjęcia w ramkach (to akurat był czysty relaks), pochowałam kwiatki z balkonu (rozrosły się przez lato, w przyszłym roku grubosz już mi się nigdzie nie zmieści - może zacznę je podtruwać?), ogarnęłam różne niepotrzebne graty, mąż będzie miał co wynosić, pochowałam letnie ubrania... Szkoda tych wszystkich bluzeczek i sukienek, mam wrażenie, że w ogóle nie zdążyłam z nich skorzystać. Dopiero co przecież (na wiosnę!) je wyjmowałam. Jedynym miłym aspektem było zaskoczenie, gdy część z ciuchów, które parę miesięcy temu odłożyłam jako przyciasne, teraz już pasowała. Nie odchudzam się, nie mam na to ochoty, jednak takie niespodzianki bardzo mobilizują, aby o siebie dbać. A zimą zawsze jest to trudniejsze.
Zostało mi jeszcze trochę pracy na świeżym powietrzu - mam do zasadzenia budleję. Cieszę się jak dziecko na myśl o tym, że w przyszłym roku będę miała ten doskonały wabik na motyle. W kalendarzu już zanotowałam, by w kwietniu rozejrzeć się za sadzonkami jeżówki, floksów, dalii... Kusi mnie, żeby posadzić hortensję, miejsce mam, półcieniste jak trzeba. Tylko mam wrażenie, że ta roślina wymaga troskliwej opieki (np. podlewania w czasie suszy), a mi kiepsko to wychodzi, potem tylko wstyd, gdy to sąsiedzi podlewają mój ogródek.
Tak w ogóle to jestem załamana. Odszukałam ostatnio swój termometr, wiem, że jest źle, nie chcę iść po kolejne leki, nie mam tej wewnętrznej siły, by szukać, sprawdzać, kiedy widzę, że inne sprawy stoją kiepsko, coraz gorzej.
Skupiam się na tym, by odpychać od siebie te myśli. Nie zawsze mi się to udaje, czasem muszę popłakać...
I najgorsze jest to, że to ja muszę być tą silną, trzymać się, aby komuś pomóc...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz