W dzisiejszych "Wysokich Obcasach" trafiłam na ciekawy tekst - "Wojna domowa". Polecam.
Para, dzieci, codzienne obowiązki. Dwa subiektywne spojrzenia na to samo, wspólne życie - tak odmienne od siebie. Ile się zmienia z biegiem lat, nawet u osób, które same sobie wydają się być przygotowane na obowiązki związane z posiadaniem partnera/domu/rodziny, które potrafią dostrzec powtarzające się od pokoleń schematy, a mimo to wpadają w tę samą pułapkę. Czy uświadomienie sobie tego wszystkiego, zrozumienie postawy partnera, pomaga się dogadywać? Czasem wątpię.
Boli mnie głowa, boli mnie brzuch.
W domu cisza, panowie integrują się na jakichś męskich rozrywkach (czytaj: na placu zabaw), więc ze spokojem mogę się oddać sprzątaniu, zmywaniu, prasowaniu i robieniu prania.
Kochana, a może ze spokojem oddałabyś się kawie i książce???
OdpowiedzUsuńSłońce, wiesz, jak nie znoszę sprzątania :/ Ale jak do tej pory nie opracowałam patentu, aby to zrobiło się samo. I to jedyna okazja, kiedy mogę, wieczorami jestem padnięta.
OdpowiedzUsuńłał, nie no nie wiem czego się spodziewałam, ale ja na prawdę nie myślałam, że autorka bandyty może mieć własną rodzinę, dzieci, męża, myślałam, że może jesteś na studiach, ale jestem na prawdę mile zaskoczona:), wiesz jakoś tak dziś z głupia frant weszłam po raz pierwszy na twojego bloga i dowiedziałam się co nieco o tobie, fajnie jest wiedzieć więcej:) ja też sprzątać nie lubię, ale przyznaj, że jest miło gdy już posprzątasz i siedzisz sobie w czyściutkim i umytym:) ściskam i pozdrawiam:) ola
OdpowiedzUsuń