To, co wydarzyło się w Norwegii jest dla mnie... niewyobrażalne. Szaleńców nie brak na świecie, wiele bomb już podłożono... Co dzień giną ludzie - czasem to nieszczęśliwy wypadek, czasem czyjaś lekkomyślność, czasem - bezpośredni zamiar.
Ale jak to możliwe, że ten potwór strzelał przez ponad godzinę, mordując niewinnych ludzi? Dzieci? Chodził po okolicy, wyszukując niedobitków? Takie rzeczy... nie dzieją się naprawdę... Koszmar.
Nie obchodzi mnie jego doktryna, nie mam ochoty tego czytać. Nie interesuje mnie, na co chciał zwrócić uwagę. Przeraża mnie, że w ogóle doszło do takiej masakry.
Odruchowo rodzi się pytanie o to, jak można ukarać podobną zbrodnię. Ktoś taki powinien być wykluczony ze społeczeństwa, odizolowany. 21 lat więzienia wydaje się być śmiesznym wymiarem wobec tego, co ten człowiek zrobił. Ale czy jakakolwiek kara wynagrodzi bliskim ofiar to cierpienie?
Można się zastanawiać, czemu służy kara. Teoria kary była wyjątkowo niewdzięcznym tematem i przynajmniej mi nauka tego przychodziła ciężko. Co nieco jednak w głowie zostało. Kara jako odpłata za uczynione zło, oko za oko i rozliczenie uczynków, odwet moralny społeczeństwa. Kara jako środek zniechęcający innych potencjalnych sprawców. Kara jako prewencja indywidualna - odstraszenie od kolejnych czynów, resocjalizacja lub nawet, w skrajnych przypadkach, eliminacja. Jeśli do tego dodać rozważania na temat prawa pozytywnego i kompetencji społeczeństwa, by wymierzać karę, ograniczać wolność jednostki, czy też wchodzące na pole kryminologii dyskusje o skuteczności kary... wszystko się zagmatwa.
W Norwegii jest zaskakująco niski poziom przestępczości i świetnie funkcjonujący system resocjalizacji. Z tego, co czytam, w więzieniach panują całkiem przyjemne warunki.
Czy kogoś zdolnego do tak potwornych czynów da się rehabilitować? Przecież on jest dumny ze swojego czynu, a specjaliści twierdzą, że ciężko tu mówić o niepoczytalności. Lata spędzone w izolacji mogą jedynie umocnić jego poglądy. Czemu ma służyć jego ukaranie - odizolowaniu od społeczeństwa, by nie mógł propagować swoich idei ani popełnić kolejnych zbrodni? Zemście, takim ograniczeniu jego swobody, żeby zaczął żałować?
Inna śmierć, w tym samym czasie. Młoda wokalistka nie poradziła sobie z życiem, przesadziła z używkami. Mogę sobie wyobrazić, że cierpiała. Być może miała depresję, do tego dochodziła presja związana z życiem gwiazdy, ciągły błysk fleszy, etc.etc. Brukowce kochają niegrzecznych celebrytów, bo wtedy jest o czym pisać. Ci porządni i nudni nie są tak interesujący, a alkohol i narkotyki wciąż są bardzo modne. Młodzi ludzie nierzadko są pozostawieni sami sobie - mogę tylko podejrzewać, że jest to ogromny ciężar, dla niektórych zbyt duży.
Oczywiście, dzisiaj wszyscy "podejrzewali, że to się tak skończy". Wszyscy widzieli problem, nikt nie zdołał w porę pomóc.
Drażni mnie coś innego - ten nagły wzrost popularności, niemalże kult, po śmierci. Nazwisko tej nieszczęsnej dziewczyny obiło mi się o uszy, nie kojarzę jednak żadnej z jej piosenek. Może się na tym nie znam, nie będę się upierać. Mogę jedynie ocenić to, co widzę - niesmaczny medialny spektakl, sztucznie podkręcane zainteresowanie.
Czy to jest zdrowe, że ktoś staje się tak bardzo popularny dlatego, że umarł?
Czytając biografie wybitnych twórców trudno nie dostrzec, że wielu z nich było w prywatnym życiu nieszczęśliwych. Rozbite i porzucone rodziny, przedwczesna śmierć. Zbyt wrażliwi, zbyt intensywnie odczuwający otaczający ich świat, dzięki czemu powstawały dzieła zachwycające nawet po upływie wieków, nie potrafili sobie poradzić sami ze sobą.
Nie oznacza to jednak, że każdy, kto w ten sposób ogłosi swoją kapitulację, jest genialnym artystą.
Głowa mi pęka, ból aż do mdłości. Skoro nie pomaga ani ibuprofen ani paracetamol ani nawet aspiryna, to może zrobię sobie z nich jakąś przyjemną mieszankę i zaprawię ją jeszcze kawą? Albo czymś mocniejszym? Hmm... Gdyby skutkiem ubocznym było wykasowanie pamięci podręcznej, to mogłoby być całkiem interesujące rozwiązanie.
Gorzej, jeśli skończyłoby się na oddziale ratunkowym.
Całkowicie się z tobą zgadzam, ten psychopata nie zasługuje na 21 lat, powinien dostać dożywocie. Co będzie robił gdy wyjdzie z więzienia? Będzie nadal zabiał... Czy to ma sens? A w Norwegii naprawdę jest mały poziom przestępczości... Skąd w ogóle borą się tacy ludzie? A rodziny zabitych... Tylko współczuć.
OdpowiedzUsuńCo prawda nie słyszałam o tej piosenkarce... I prawda jest taka że wielu jest znanych dopiero po śmierci. Jeśli ktoś nie był za życia dobrym np. piosenkarzem to dlaczego ma nim być po śmierci?
Życie jest trudne i niezrozumiałe...
Skąd się biorą? Głupich (w szerokim tego słowa znaczeniu) nigdy nie brakowało. Zastanawiam się tylko, dlaczego do podobnych wypadków (szaleniec strzelający do ludzi, np w szkole) częściej dochodzi raczej "na Zachodzie", niż w naszej części Europy. Czy to kwestia wyłącznie łatwego dostępu do broni, czy czegoś jeszcze?
OdpowiedzUsuńTak, dożywocie na koszt państwa (=obywateli), w całkiem godnych warunkach, kiedy może otrzymywać wyrazy poparcia od swoich zwolenników. "Bohater". Aż by się chciało powrócić do tych niecywilizowanych czasów Hammurabiego :/