Co dzień mijasz tylu ludzi... Idziesz ze wzrokiem wbitym w przestrzeń czy w ziemię, zagłębiony w planowanie kolejnych godzin i dni, nie patrzysz im w oczy. Nie masz na to czasu.
Wpadasz na idącą jak nieuważnie kobietę, warcząc pod nosem, że powinna zdjąć ciemne okulary, skoro nie widzi przez nie, jak idzie. Skąd wiesz, że nie kryje po nimi łez, przez które obraz się jej rozmywa? Skąd wiesz, czy jej roztargnienie nie było spowodowane przez ból czy rozpacz?
Racja, to jej problem.
Albo zimą, kiedy myślisz tylko o tym, by znaleźć się w ciepłym wnętrzu, i niemal biegniesz po skrzypiącym od mrozu śniegu, nie zauważasz zupełnie przerażenia na twarzy staruszki, która zatrzymała się przed pokrytym lodem odcinkiem chodnika, nie wiedząc, jak go ominąć. Miała już raz złamane biodro i kolejny taki upadek mógłby być dla niej zbyt trudny.
Widząc kobietę drzemiącą w upalny letni dzień na ławeczce, uznajesz, że przesadziła z tanim winem, odruchowo lustrując jej strój, w poszukiwaniu dowodów na poparcie tej oceny. Kiedy wracasz godzinę później tą samą drogą, widzisz sanitariuszy, opuszczających bezradnie ręce. Nie piła, zasłabła. A pomoc przyszła zbyt późno.
Zamyślona dziewczyna, z mocnym makijażem, który ma przykryć ślady niewyspania, po tym jak znów przepłakała całą noc. Mężczyzna, który siedząc na ławce kryje twarz w dłoniach, bezsilny wobec swojego losu. Staruszka, słaba, lecz zbyt dumna, by poprosić o pomoc.
Pamiętasz swoją ostatnią rozmowę z przyjacielem? Kiedy to było? Taka prawdziwa rozmowa, gdy przede wszystkim się słucha, również tego niewypowiedzianego, dopytuje i próbuje zrozumieć drugą osobę. Nie szurając przy tym nogami w niecierpliwym oczekiwaniu, aż będzie można przejść do własnej kwestii, nie wyrzucając z siebie odpowiedzi, która była gotowa jeszcze zanim przyjaciel skończył mówić.
Dzisiejszy świat pędzi na złamanie karku, brakuje czasu na wszystko. Z telefonami przy uchu, patrząc co chwila na zegarek, wciąż gdzieś biegniemy, a obrazy dookoła zmieniają się niczym migawki w teledysku. Umykają niezauważone pory roku, umyka życie. Każde z tych spojrzeń, których nawet nie próbujemy złapać, kryje inną historię - ktoś dziś wygrał, ktoś przegrał. Ktoś jest samotny, ktoś nie potrafi sobie już sam ze sobą poradzić, a kogoś rozpiera taka radość, że mógłby nią obdarzyć cały świat.
To nie ważne, przecież ty masz swoje własne problemy.
Zakładam ciemne okulary, wsuwam do uszu słuchawki. I też nie patrzę nikomu w oczy.
Nie mam siły pisać kolejnego rozdziału. Zbyt wiele energii tracę na to, by utrzymać się na powierzchni.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz