niedziela, 10 lipca 2011

Chwila wytchnienia


Upalny, duszny dzień. W zakurzonych murach miasta ubranie lepi się do ciała. Ulgi nie przynosi ani letni prysznic ani schłodzony kostkami lodu napój. Muszę stąd uciec, choć na krótką chwilę...

Z daleka od betonu i rozgrzanej spalinami drogi oddycha się lżej. Lipcowy las, wilgotny po niedawnej burzy, pachnie jagodami i żywicą, kusi swoimi niekończącymi się ścieżkami, szalonym koncertem ptaków. Piaszczysta ścieżka wiedzie niżej i już, już widzę prześwit między smukłymi pniami sosen.

Jeszcze tylko parę metrów...

Chłodna fala obmywa mi kostki, subtelnie gładzi skórę. Decyduję się na krok i kolejny, powoli wchodzę coraz głębiej. Woda jest wszędzie dookoła, obejmuje mnie, osłania. Delikatny dreszcz podpowiada, że teraz już muszę skoczyć, skryć się w ożywczą toń. Wdech i... Jest tak spokojnie, czuję się bezpieczna, prostuję ciało. Rozkoszuję się chwilą zawieszenia w przestrzeni. Miękki chłód niesie mnie bez końca. Po chwili rozgarniam wodę przed sobą i wynurzam się, wystawiając twarz ku słońcu. Lekki wietrzyk marszczy lustrzaną taflę jeziora, a promienie pieszczą skórę, kuszą, by pozostać jak najbliżej powierzchni, bliżej ciepła. 

Wyrzucam przed siebie ramiona, patrząc, jak pada na nie załamane na powierzchni światło, malujące złote prążki, migotliwe wzory na opalonej skórze. Energiczne ruchy przesuwają mnie dalej i dalej, milkną głosy z pozostającej daleko plaży. Nad moją głową przeleciała duża, ciężka ważka, sunąc do brzegu tuż nad wodą, niczym pancerny śmigłowiec patrolujący ten teren.

Dookoła spokój. Jestem sama, bezpieczna. Jestem wolna. Płynę lekko, jakbym od zawsze była częścią jeziora. Głębsze zanurzenie, obmywające głowę, włosy, mocniejsze odepchnięcie w odświeżający chłód. Błękitne niebo nade mną, ściana lasu szczelnie otaczająca jezioro. Za mną rozkrzyczana plaża. Jestem na środku.

W mojej głowie panuje idealna cisza, wahadło mojej duszy zawisło w doskonałym momencie harmonii.

Coś otarło się o moją nogę. Może to wodorost, może ryba, może coś jeszcze... Odbicia krążących wysoko ptaków łamią się raz po raz na ledwo widocznych falach.

Jeszcze chwilę mogę trwać w tym miejscu, cieszyć się tym niebytem, zanim zawrócę ku rzeczywistości. Spróbuję jednak zabrać ze sobą to uczucie, które mnie wypełnia, zapamiętać je jak najdłużej.



1 komentarz :

  1. Tak, chwila wytchnienia jest każdemu potrzebna... By choć na moment wyrwać się z ulicznego tłoku i zapomnieć o rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...