Coś jest ze mną chyba nie tak - czuję się dziś wyjątkowo lekko i radośnie - to tak zaskakujące, że prawdopodobnie powinnam iść do lekarza. Trochę słońca, parę kwiatków w ogródku i już mi odbiło.
Dawno nie czułam się tak dobrze. Ale kiedy przyjdzie czas na dołek, upadek będzie tym bardziej boleć. A przyjdzie, to wiem.
Tym razem zdjęcia z mojego ogródka. W tym roku zdecydowanie mniej krokusów przebiło się przez trawę. Skoro jednak od tych paru lat ani razu nie chciało mi się wykopać cebulek, to czemu się dziwić. Już sobie zanotowałam, by na jesieni posadzić nowe. I może tym razem niekoniecznie na trawniku.
Muszę jutro tam zejść z pierścieniami makro i na spokojnie się im przyjrzeć, bo wczoraj robiłam zdjęcia w pośpiechu. Ale tak pięknie błyszczały w słońcu...
Kwitną też już przebiśniegi, hiacynty powoli wygrzebują się z ziemi, a liście tulipanów i żonkili mają po parę centymetrów... Zaczyna się niecierpliwe czekanie, co jeszcze się pojawi.. co jeszcze pokaże swoje listki...
Korzystając z dobrego humoru...
Tak się już od jakiegoś czasu zastanawiam... Gdy patrzę na moje miniaturki, widzę, że większym powodzeniem cieszą się te, które smutno się kończą (o ile mogę oceniać po liczbie pobrań).
Jestem zwolenniczką szczęśliwych zakończeń. To są przecież bajki, powinny dawać nadzieję, uśmiech, nawet, jeśli w prawdziwym życiu coś takiego nie mogłoby się zdarzyć. Napisałam te smutne tylko po to, by uwolnić swoje emocje... Zaznaczyłam, że brak jest happy endu (czyżby to właśnie przyciągało?). Sama nie biorę się za czytanie, jeśli wiem, że na koniec będą łzy.
Więc co podoba się w tych smutnych historiach? Potrzeba jakiejś formy katharsis?
***
Spoiler, spoiler!! Do 4 rozdziału "Bandyty".
Jeśli ktoś zagląda tu licząc na poznanie wyniku pojedynku, to niestety - muszę rozczarować :) Nie po to tak kończyłam rozdział, żeby niweczyć efekt spoilerem ;)
"Większość obserwatorów, znając już zręczność młodego bandyty, skupiała swoją uwagę na szeryfie. Część robiła zakłady, czy w ogóle zdąży wyciągnąć broń, inni wznosili skryte modły za jego duszę. W przeciągającej się ciszy słychać było jedynie chrzęst piasku pod kopytami kilku stojących na ulicy koni, leniwie omiatających swoje boki chwostami ogonów."
Tak też mnie wiosna cieszy, jakoś to słonko, ptaki, kwiaty napełniają człowieka nową energią, daję nadzieje i od razu lepiej się czuję :)
OdpowiedzUsuńja tam nie wiem, ale wolę opowiadania z happy endem :)
ja juz tez zaczelam prace w ogródku. Niestety znow nie kupiłam żadnych przebiśniegów, krokusów i jak co roku obiecuje to zrobić ;)
OdpowiedzUsuńOpowiadania też chyba wole z happy endem ;)