czwartek, 24 marca 2011

Imprezowy weekend.


Decyzja podjęta.

Mam jutro czas, by wszystko przygotować, a w sobotę rano muszę stawić się w szpitalu. Nie chcę (jasne, każdy przecież marzy o tym, by spędzić upojny weekend w szpitalnym łóżku), mam wrażenie, że to oznacza przyznanie się do tego, że coś jest nie tak...

Ale przecież wiem, że COŚ jest nie tak :(

Trzeba ustalić co, więc nie mam wyboru.

Zielony to podobno kolor nadziei. A może to błękitny?
Nie wiem, jeszcze jej nie mam.

Ta wiosna mnie nie cieszy, nie potrafię odetchnąć pełną piersią. Nawet to, że dni są coraz cieplejsze... Słońce przygrzewa coraz mocniej i dotychczas perspektywa zakładania lżejszych ubrań, wyjścia z wełnianych skorup, w które zapędziła zima, zawsze wywoływała u mnie uśmiech. 

Jednakże wiosna odsłania więcej, niż chciałabym widzieć. 

Z każdej niemalże strony atakują mnie obrazy, przed którymi uciekam. To niesprawiedliwe, niegrzeczne, ale nie potrafię inaczej. I nie zawsze dam radę w porę się odwrócić, a wtedy boli. Zazdrość? Już sama nie wiem... Po prostu boli.

1 komentarz :

  1. Kochana mam wielką nadzieję że po weekendzie będą dobre wiadomości. To nic złego że szuka się przyczyny najważniejsze tak jak piszesz przyznać się przed samym sobą to pierwszy krok jak tylko wykryją co jest to potem już z górki, już tylko chwila do spełnienia wielkiego marzenia. Ja w to wierzę:-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...