Może wstałam dziś lewą nogą. W końcu to poniedziałek... Ale czuję się tak... podminowana.
Bo kiedy widzę, że w przypadku zakończonych już opowiadań komentarze zostawia jeszcze mniej osób niż przy tych "w toku", to robi mi się przykro. Zresztą nawet o przy kolejnych rozdziałach, gdzie motywacją może być powiadamianie - komentarze to ok 20-25% pobrań (tak "dużo" dzięki kilku kochanym osobom, które rozpieszczały mnie kilkuczęściowymi komentarzami).
Czy ktoś potrafi mi przekonująco wytłumaczyć, dlaczego tak ciężko jest wrócić po przeczytaniu i poświęcić tą minutę, aby napisać komentarz?
Nie oczekuję oklasków. Tylko te parę słów - to się podobało, tamto nie.
To dla mnie bardzo ważne.
Sama sporo czytam i czułabym się głupio, gdybym nie zostawiła po przeczytaniu choć krótkiej opinii, podziękowania.
Widzę przy miniaturkach np. 110 pobrań i 2 komentarze - i naprawdę nie chce mi się pisać kolejnej.
"Azyl" - na dziś 385 pobrań i 25 komentarzy. "ZW" - 395 pobrań i 13 komentarzy. Wiem, że z MSAP będzie podobnie.
I nie wiem - nie podobało się? Dziwnie się pisze do kogoś anonimowego... Żadnego odzewu...
Lubię pisać, to sprawia mi ogromną przyjemność. Ale ostatnio poczułam się sfrustrowana. Robię to w ramach hobby (tak chyba można powiedzieć), nie dla pieniędzy. Angażuję się w to mocno, pisanie zajmuje mi sporo czasu (jasne, nikt mi nie każe tego robić...)... Kiedy brakuje tych reakcji - to zapał do pisania opada...
Wiem, że to nie tylko mój problem, chyba wszystkie autorki mają podobnie. Nie rozumiem - dlaczego tak trudno zostawić po sobie ślad... Dać piszącemu to wsparcie - "tak, pisz dalej" albo szczere "lepiej daj sobie spokój". Bo skoro można czytać za darmo, to po co męczyć się z jakimś komentarzem? To w końcu wymaga wysiłku, zastanowienia się...
Doceniam, bardzo doceniam, że miałam to ogromne szczęście trafić na wspaniałą grupę osób, których komentarze już od dawna dodają mi skrzydeł. Dzięki nim po każdym rozdziale serdecznie się uśmiecham.
A czasem tak bardzo tego uśmiechu potrzebuję. I to nie ze względu na znużenie pisaniem. Pisanie jest moją ucieczką, a odpowiedzi czytających dają mi siłę...
Nie podobało mi się nigdy zakładanie hasła, ale przez ostatnie dni... poczułam taką potrzebę. Takiego mam focha - założę hasło, czy to na cały folder fanfiction, czy na profil w ogóle.. Hasło dostaną tylko komentujący. Bo ja i tak dla nich piszę, nie dla tych anonimowych... Nie zależy mi na ilości pobrań, tylko na tym kontakcie, odzewie... Już nie wspominam o tym, jak czyta się komentarze ograniczające się do "dzięki za info". Super.
Jeszcze nie wiem. Dziś jestem... sfrustrowana.
No to sobie odreagowałam :/
Uwaga!! Spoiler - rozdział 3 "Bandyty"!!
Tak właściwie to powinnam chyba uprzedzić. Rozdział 3 kończy się w dość irytującym momencie i zaleca się czytanie łącznie z 4. A może będę wredna... i od 4 założę hasło? Hmmm... B. kuszące. Kiepski mam jednak dziś humor :/
"W drodze powrotnej do powozu mijali areszt, na którym dopiero co rozklejono nowe listy gończe. Bella zamarła, wbijając wzrok w niezbyt staranny rysunek.
- To niemożliwe… - Mamrotała sama do siebie.
Słowa te nie umknęły jej siostrze.
- Bells? – Zapytała, przysuwając się bliżej.
Brunetka momentalnie otrząsnęła się.
- Nic, nic. – Uśmiechnęła się nieco nienaturalnie, maskując nagłe zakłopotanie. – Myślałam, że wszyscy bandyci wyglądają nieprzyjemnie, a ten jest całkiem… przystojny?
Szkic nie był dość dokładny, jednakże dziewczyna nie miała wątpliwości, że oddawał najbardziej charakterystyczne rysy swojego oryginału. Wyrazistą szczękę, zgrabny nos i przydługie rozwichrzone włosy. Gdyby miała pod ręką zielony rysik, pokolorowałaby jeszcze oczy młodego bandyty."
Wszystkie zdjęcia w dzisiejszym poście są z wczorajszego spaceru po starych kątach... Udało się wypatrzyć pierwsze w tym roku krokusy. Połowa marca, a już zakwitły!! Nie mogłam się od nich oderwać - wpatrywałam się jak urzeczona. Te w moim ogródku jeszcze się nie wygrzebały...
Ba, widziałam nawet pierwszego motyla! Takiego cytrynka ślicznego... Ale uciekł sprzed obiektywu.
***
- Mama, ten znak nie oznacza zakazu wjazdu ciężkich samochodów...
- Taaak? A co oznacza, skarbie?
- Zakaz podnoszenia sztangi.
- Niech ci będzie. A ten drugi?
- Zakaz kukurydzy.
Najpiękniejszy moment dnia - małe rączki zaciśnięte na moim karku i...
- Tęskniłeś za mamą, gdy byłeś w przedszkolu. Nie było mamy.
(co nie przeszkadzało mu drzeć się w niebogłosy, gdy go odbierałam - chciał się jeszcze bawić...)