czwartek, 10 lipca 2014

Smak i zapach wakacji

 

Leniwy poranek. Słońce zuchwale przeciska się między zasłonami zapowiadając upalny dzień. Jakiś ptak nachalnie wyśpiewuje radość życia. Cisza, zupełnie inna niż w gwarnym mieście. Letni luz, gdy boso człapię do kuchni. 

Miękka trawa zaraz za drzwiami, biegamy po niej boso ganiając za piłką, lotką czy sobą nawzajem. Kojący cień drzew w sadzie. Zielony groszek zerwany prosto z krzaka. Palce lepiące się od soku z malin. Schłodzona herbata ze świeżo zerwanej mięty. Jedyny w swoim rodzaju smak lodów, które kupujemy w małej budce na skraju czyjegoś ogrodu. 

Ciepły wiatr szarpiący włosami, gdy ze śmiechem mkniemy na rowerach piaszczystą ścieżką. Otaczający nas ciężki zapach polnych roślin. Łan pszenicy przetykany makami i chabrami.

Pamiętam. Niektóre rzeczy się nie zmieniają.


PS. Muszę przyznać, że podczas tego tygodnia na podmiejskiej wsi odpoczęłam bardziej niż w śródziemnomorskim kurorcie. Bez pośpiechu, bez planów, w wygodnej ciszy. I co najważniejsze - ta atmosfera wyjątkowo przypominała mi wakacje, jakie spędzałam jako dziecko. Może to właśnie o to chodziło?










1 komentarz :

  1. Czasami tak właśnie trzeba :) bardzo się cieszę że wypoczęłaś :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...