To zdecydowanie nie jest książka do przeczytania w jeden wieczór. Nie jest to też książka, którą czyta się "w biegu" (aczkolwiek - z braku czasu próbowałam i tak :) ). Zarówno jej objętość (675 stron drobnym maczkiem), jak i styl autora powodują, iż zajmuje ona dłuższy czas. Najlepiej usiąść z nią w jakimś zacisznym kącie, przez kilka kolejnych wieczorów i pozwolić przenieść się do odległej krainy...
"Ciemne moce, wkraczają do spokojnej krainy Osten Ard. Nadciągające niebezpieczeństwo przeczuwa jedynie nieliczna grupka osób, zwana Ligą Pergaminu. Giermek Simon, przypadkowo złączony z Ligą, staje się przewodnikiem w poszukiwaniu zaginionych mieczy, w wędrówce, która obfituje w spotkania z wrogami pochodzącymi z najbardziej koszmarnych mitów."
Wydarzenia oglądamy przede wszystkim z punktu widzenia Simona, sieroty wychowanego przez ochmistrzynię zamku, plątającego się wszystkim pod nogami i nieskorego, by zająć się jakąś pracą. Simon, jakiego poznajemy na początku, jest roztrzepany i w połowie drogi zapomina, w jakiej sprawie go wysłali. Woli wykraść się do ogrodu lub ukryć na dachu, by trochę pomarzyć. Wciąż poszturchiwany, gapowaty... Jednocześnie autor delikatnie sugeruje, że jest w tym chłopaku coś więcej, lecz nie spieszy się z wyjaśnieniami. Czasem narracja przeskakuje na inne osoby podsuwając czytelnikowi obrazy z innych części krainy, ukazuje innych bohaterów, którzy będą mieli do odegrania swoje role. Tad Williams bez pośpiechu buduje nastrój historii, jaką mógłby opowiadać bajarz w przydrożnej karczmie - pełnej dygresji, szczegółowych opisów mało czasem znaczących zdarzeń. Zbudowany z rozmachem świat, tajemniczy i niebezpieczny, kusi swoim bogactwem, wciąga w kolejne warstwy legend oraz splątanej przeszłości. Pojawiają się intrygujące postaci, takie jak Josua, Binabik czy Jiriki, na pewno nie proste i schematyczne, lecz raczej chwilami irytujące, chwilami fascynujące, na pewno skomplikowane. Co bardzo mi się podoba: o tym, jacy są, nie dowiadujemy się z ust innych bohaterów, lecz z zachowania tych postaci, z drobnych gestów, z ich słów oraz reakcji. Dzięki dużej objętości książki możemy spędzić z nimi więcej czasu, powoli ich poznawać. Nie każdy jest tym, kim się z początku wydaje, ale autor nie zepsuł tych niespodzianek wyciąganiem czegoś nieoczekiwanego spod stołu. Tu wszystko do siebie pasuje, wszystko budowane jest stopniowo z małych cegiełek.
Po śmierci wiekowego króla tron obejmuje jego starszy syn. Między nim a młodszym bratem istnieje dawny konflikt, wciąż jątrząca się rana. Czas płynie spokojnie, Simon włóczy się po kątach, w wolnych chwilach bez entuzjazmu uczy się u doktora Morgenesa, a tymczasem w królestwie zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. Coś mrocznego, bardzo starego wychodzi z cieni...
Nawet, gdy około 150 strony akcja "przyspiesza", to nie na tyle, by kartkować z zapartym tchem. W przeciwieństwie do większości "nowoczesnych" książek - gdzie autorzy starają się za wszelką cenę utrzymać uwagę czytelnika, zaskakują go coraz to nowymi zwrotami akcji, ta powieść wymaga cierpliwości. Ale też - pozwala czytać dla samej przyjemności smakowania pięknego języka, barwnych opisów, chwilami zacierających granicę między snem a rzeczywistością. Bez pośpiechu, bez gonienia za atrakcyjnie opakowaną, tanią sensacją.
Kiedy Simon wyrusza w swoją podróż, jest zagubionym, zastraszonym chłopcem. Niespodziewanie wyrwany ze względnie bezpiecznego świata nagle musi nauczyć się przetrwać w ekstremalnie trudnych sytuacjach. Nie jest superbohaterem - załamuje się, płacze. Walczy, by przeżyć. Śledząc jego drogę czytelnik obserwuje stopniowy rozwój Simona, tak subtelny i pełen potknięć, że wydaje się bardzo wiarygodny. Najważniejszą treścią tej książki nie są emocje, psychika bohaterów czy filozofia życiowa, nie, to klasyczna fantasy z starannie wykreowanym światem i wielowątkową fabułą. Wiele elementów brzmi znajomo, lecz nie do końca... Czytając o wędrówce chłopca, uśmiechałam się z pobłażliwością, jakbym obserwowała własne dziecko, strona za stroną wciągałam się bardziej w tą podróż, w opowiedzianą przez Tada Williamsa historię, aż końcowe rozdziały śledziłam z zapartych tchem. Rozstrzygnięcie nie przychodzi jednak w tym tomie - pierwsza część kończy się, gdy sojusznicy są rozdzieleni i ścigani, a siły zła tryumfują.
To dopiero początek przygody i już cieszę się na kolejne jej części :)
Moja ocena: 10/10.
Kiedy Simon wyrusza w swoją podróż, jest zagubionym, zastraszonym chłopcem. Niespodziewanie wyrwany ze względnie bezpiecznego świata nagle musi nauczyć się przetrwać w ekstremalnie trudnych sytuacjach. Nie jest superbohaterem - załamuje się, płacze. Walczy, by przeżyć. Śledząc jego drogę czytelnik obserwuje stopniowy rozwój Simona, tak subtelny i pełen potknięć, że wydaje się bardzo wiarygodny. Najważniejszą treścią tej książki nie są emocje, psychika bohaterów czy filozofia życiowa, nie, to klasyczna fantasy z starannie wykreowanym światem i wielowątkową fabułą. Wiele elementów brzmi znajomo, lecz nie do końca... Czytając o wędrówce chłopca, uśmiechałam się z pobłażliwością, jakbym obserwowała własne dziecko, strona za stroną wciągałam się bardziej w tą podróż, w opowiedzianą przez Tada Williamsa historię, aż końcowe rozdziały śledziłam z zapartych tchem. Rozstrzygnięcie nie przychodzi jednak w tym tomie - pierwsza część kończy się, gdy sojusznicy są rozdzieleni i ścigani, a siły zła tryumfują.
To dopiero początek przygody i już cieszę się na kolejne jej części :)
Moja ocena: 10/10.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz