W ostatnich "Wysokich Obcasach" pojawił się na artykuł/reportaż o serwisie randkowym dla osób pozostających w związkach. Niby nic nowego - zdrada jest chyba tak stara jak sama ludzkość. Nie znam szczegółowych badań w tym zakresie, lecz podejrzewam, że popularność "skoków w bok" w poszczególnych epokach wahała się, ale nie szczególnie drastycznie.
Dziś jednak, w dobie łatwego dostępu do informacji i odchodzenia od tradycyjnych wartości - słyszy się, czyta się o tym więcej. Ludzie korzystający z anonimowości Internetu - chętniej o tym opowiadają.
"Mam rodzinę, dwóch synów i żonę, która może nie jest demonem seksu, ale jest wspaniałą matką i wierną żoną, więc nie chciałbym tego zmieniać. (...) Pytasz o wyrzuty sumienia? No co ty."
"Na milczeniu, pomijaniu niektórych spraw, zbudowany jest niejeden związek. Czy to dotyczy finansów, czy łóżka - jaka to różnica? (...) Że ranię żonę? Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal."
"- Niektórzy są tu dla namiętności, wspólnych wyjazdów, a niektórzy dla półgodzinnego bzyku raz na dwa tygodnie. Jak idziesz na miasto, to czeka cię zgadywanie: czy tylko ty chcesz iść do łóżka, czy kobieta też. A tu nie ma tego problemu. Wszystko jest jasne i czytelne. (...)
Mówi, że przez całe dzieciństwo był wychowywany na grzecznego, to teraz chce być niegrzeczny. Ma rodzinkę (żona, córka) i dobrze się w niej czuje."
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz