Kupiliśmy w końcu platformę do przewożenia rowerów i teraz odkrywamy nowe możliwości przemieszczania się :) Udaje się nam dotrzeć dalej, szybciej, wygodniej. Na początek wybraliśmy się do naszego ulubionego lasu (zdjęcia sprzed tygodnia). Platforma spisała się świetnie, nawet na nierównej drodze, jej ładowanie i rozpakowywanie wychodzi nam coraz sprawniej. A chociaż spacerując pieszo miałam więcej okazji do robienia zdjęć, to teraz... Fajnie było mknąć przez ten rozgrzany słońcem las, wciągając zapach żywicy, ściółki, cieszyć się pogodą :)
Nie mogę się doczekać urlopu, jeszcze dwa tygodnie :)
Na rozstaju dróg, obok malowniczego uroczyska, są dwa groby. Stare, brzozowe krzyże, zamiast tabliczek - wymalowane niewyraźnie imiona. Za każdym razem, gdy je mijamy, budzi to moją ciekawość. Szukałam informacji w przewodnika i w sieci, w końcu trafiłam na kilka wersji romantycznej legendy - o nieszczęśliwej parze kochanków, którzy z różnych powodów skazani byli na potajemne jedynie schadzki, na narzeczonych zrozpaczonych tym, że dziewczyna wpadła w oko możnemu panu, etc. Co prawda na obu krzyżach wypisane są kobiece imiona, to nie przeszkadza to historii... Ciekawostką jest, że groby zawsze przybrane są kwiatami - zgodnie z tradycją podtrzymywaną w pobliskiej wiosce, kobiety, które będą o nie dbać, spotka szczęście w małżeństwie...
Miesiąc temu pole było jeszcze zielone, kwitły robinie...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz