Na wywołanie uśmiechu oraz lawiny pytań, na dobry sen i miłą inspirację do snucia dalszych opowieści. Chwilami mam wrażenie, jakbym cofała się do czasów dzieciństwa, doskonale pamiętając, co będzie na kolejnej stronie. Czy to "Nasza mama czarodziejka" Joanny Papuzińskiej czy "Przygody Baltazara Gąbki" Stanisława Pagaczewskiego. A wciąż znajdujemy jakieś nowe - słodkie i łagodne historyjki ze zbioru "Pan Kuleczka" Wojciecha Widłaka, rozbrajająca "Zemsta budzika" Kazimierza Szymeczko albo "Biuro zaginionych zabawek" Iwony Czarkowskiej...
A to dopiero początek :) Sztworek ciągle jeszcze prosi o bajkę o Janosiku czy Smoku wawelskim, coraz częściej jednak przynosi te inne książki.
Wspomnienie rodziców czytających nam wieczorami książki, to jedno z moich najlepszych, a zarazem najintensywniejszych wspomnień. Pamiętam emocje, gdy słuchałam o przygodach Tomka Wilmowskiego, pamiętam, z jaką niecierpliwością czekaliśmy z bratem, aż położymy się w łóżkach, by słuchać. Od kiedy tylko nauczyliśmy się czytać, pochłanialiśmy niemal wszystko, co wpadło nam w ręce.
Mam nadzieję, że teraz uda się zarazić pasją czytania kolejne pokolenie.
Ja nie mam co do tego wątpliwości, wasz Skrzacik jest tak ciekawy świata, że pewnie wszystko sam chętnie by pochłonął :)
OdpowiedzUsuńMI rodzice nie czytali, w każdym razie ja nie mam takich wspomnień, wiem, że ja będę to robić, bo nie ma chyba lepszej metody na pogłębienie więzi między rodzicami a dzieckiem :)