czwartek, 14 marca 2013

Umierające miasta...


Tak się zaczęłam dziś zastanawiać, kiedy ostatni raz włączyłam telewizor dla samej telewizji? Skrzat bajki ogląda z DVD, podobnie ja z mężem wolimy sami wybierać (aczkolwiek b. rzadko się nam zdarza spędzać czas w ten sposób - może czas całkiem odłączyć kablówkę?). Wiadomości wolę sprawdzać w internecie, tutaj mam do nich szybszy i wygodniejszy dostęp. "Przekartkuję" jedynie pobieżnie, co słychać na naszym podwórku, nieco dłużej zatrzymam się przy wieściach z szerokiego świata. A jak mam chwilę - szperam w różnych serwisach.

Spośród nich... raz po raz zaglądam na te poświęcone architekturze. Słabo się na tym znam, lubię jednak oglądać - i te najnowsze, nagradzane projekty, i te stare, klasyczne dzieła sztuki. Oczywiście wolałabym je oglądać na żywo, ale skoro nie wszędzie mogę dotrzeć, cieszę się, że istnieją chociaż te wirtualne podróże.


Niedawno trafiłam na ciekawy artykuł o Detroit. Miasto to kojarzyło mi się przede wszystkim z amerykańskimi samochodami oraz grą Simcity, nie zdawałam sobie sprawy, że jest to jedno z najszybciej wyludniających się miast w Stanach. Owszem, w tym ogromnym kraju wiele jest miast-duchów, wymarłych osad z XIX i z początku XX wieku, ale to zdjęcia z Detroit zrobiły na mnie największe wrażenie. Jak krucha okazała się ta potęga.

Polecam artykuł i piękne fotografie Yvesa Marchand’a i Romaina Meffre’a - TUTAJ.

Och, pozwolę sobie "ukraść" jedną fotkę, innego autora - to Michigan Central Station: imponująca, opuszczona.

Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.waterwinterwonderland.com/

Przy tej okazji przypomniały mi się zdjęcia, które oglądałam już jakiś czas temu i wtedy po prostu wbiły mnie w fotel. Kowloon Walled City było osiedlem w pobliżu Hongkongu, istniało przez ok. sto lat, a jego historia potoczyła się w zupełnie niekontrolowany sposób. Już na samym początku w tym miejscu zaczęli osiedlać się nielegalni imigranci, władze szybko zrezygnowały z prób uporządkowania sytuacji. Osiedle czy też miasto zostało opanowane przez gangi, do enklawy nie miała wstępu policja czy jakiekolwiek służby porządkowe, a jedynymi obowiązującymi przepisami były te dotyczące przeżycia (największym problemem były pożary). 

Kowloon Walled City ostatecznie zostało wyburzone w 1993, w historii zapisała się również rekordowa gęstość zaludnienia - 1.923.077 mieszkańców na kilometr kwadratowy (sic!). Hmm... Nadzór budowlany również nie miał tam wstępu. 

Polecam poszukać zdjęć, wyglądają wręcz niewiarygodnie. Mała próbka poniżej.

Zdjęcie pochodzi ze strony: http://sometimes-interesting.com/2011/06/28/kowloon-walled-city/
Zdjęcie pochodzi ze strony: www.wallchan.com
Opuszczonych miast, pełnych duchów i cieni z przeszłości można znaleźć wiele, również w naszej części świata. Mówi się nawet o odrębnym dziale turystyki - kierującym swoją ofertę do zainteresowanych zwiedzaniem tego rodzaju miejsc. Wojna, katastrofy czy epidemie w niektórych miejscach pozostawiły wyraźny ślad. Czasem to tylko pojedynczy budynek czy kompleks (np. Miranda w Belgii, Lennox w Szkocji, Kozubnik w Polsce) - to i tak przyciąga uwagę, wywołuje refleksje na temat tego, co po sobie pozostawimy, jak ziemia poradzi sobie z naszą obecnością...

Z tych bardziej widowiskowych chciałam jeszcze "pokazać" Hashimę (Gunkanjima) w Japonii - niewielka wyspa, kiedyś ośrodek górniczy, opuszczona w 1975 roku. Dla tych, którzy oglądali "Skyfall" może wyglądać znajomo ;)

Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.tumblr.com/tagged/hashima
Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.tumblr.com/tagged/hashima
Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.tumblr.com/tagged/hashima
Zdjęcie pochodzi ze strony: http://sometimes-interesting.com/2011/07/06/the-island-shaped-like-a-battleship-hashima/

Ech, już prawie piątek. Tym razem weekend jest wyjątkowo potrzebny po tym, jak wylądowaliśmy dziś w szpitalnej izbie przyjęć, by w praktyce przekonać się, że dzieci lubią wkładać drobne przedmioty do otworów ciała :/ I to nie tylko te całkiem małe dzieci. Wcześniej męcząca noc z czuwaniem, gdy myśleliśmy, że zaczyna się zapalenie ucha...

Żeby jeszcze ta zima spojrzała w kalendarz. W przyszłym tygodniu zaczyna się astronomiczna wiosna, a za oknem biało. I w dodatku tęgi mróz. To jakieś żarty? Obiecałam, że więcej zdjęć ze śniegiem nie będzie, staram się więc tego trzymać.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...