Wymyślenie tytułu jest dla mnie często trudniejsze niż sam post :/ Ten raczej też średnio odnosi się do tematu, jaki chciałam poruszyć.
W ostatnich "Wysokich Obcasach" trafiłam na rozmowę z Susan Faludi, amerykańską dziennikarką, autorką książki "Reakcja. Niewypowiedziana wojna przeciw kobietom". Sama rozmowa ciekawa (TUTAJ), mnie zawsze przyciągają rozważania o kobietach, zatrzymałam się jednak przy jednym jej fragmencie:
"Wydaje mi się, że cała ta debata, czy kobiety są dziś feministkami, czy
nie, omija dużo głębszy problem: co feminizm oznacza dla mężczyzn? Dla
kobiet feminizm nie jest jakoś szczególnie skomplikowany: chodzi o to,
że jestem istotą ludzką i powinnam mieć te same prawa i obowiązki co
inne istoty ludzkie. Ale dla mężczyzn pojawienie się kobiet, które są
silne, niezależne i radzą sobie bez nich, oznacza poważny kryzys."
Fakt. Można poruszać najróżniejsze aspekty tego, jak się żyje kobietom w dzisiejszym świecie, gdzie nadal są problemy, narzekać czy nawoływać do zmian, ale sama przyłapałam się na tym, że rzadko zastanawiam się, jak to wygląda z perspektywy mężczyzn. Coś się zmienia, co prawda powoli, ale chyba nie wszyscy sobie z tym radzą. Jakie będą "po nowemu" relacje między kobietami a mężczyznami? Już nie on-żywiciel rodziny, ona-strażniczka domowego ogniska, ale... partnerzy? Słyszałam już głosy wieszczące, że model partnerski w skali społeczeństwa wcale się nie sprawdza. Życie pokaże, na razie to taki okres przejściowy - i w związku z tym mam wielki problem z bajką :)
Tu przechodzimy do tytułu dzisiejszego posta :)
Tu przechodzimy do tytułu dzisiejszego posta :)
Czy tylko ja mam skojarzenia?? |
Otóż ostatnio chodzi za mną pomysł na bajkę. To znaczy już dawno obiecałam sobie, iż kiedyś tam... napiszę bajki, takie dla nowoczesnych dziewczynek, ale nie naciskałam na wenę, ona nie lubi presji, i teraz pomysł sam się pojawił.
Zatem... Dawno temu żyła sobie pewna księżniczka (a co - w końcu to bajka!). Na jej krainę najechał jakiś okrutny i potężny przeciwnik (ta postać wymaga jeszcze dopracowania) i dziewczynka musiała uciekać. Jak to nowoczesna dziewczynka, postanowiła nie czekać na księcia, lecz wziąć sprawy w swoje ręce. Podczas wędrówki spotkała smoka (ha, całkiem spore pole do interpretacji, jakie znaczenia może kryć w sobie "smok"), który uczynił dla niej wyjątkowe odstępstwo w swojej diecie i zamiast ją pożreć postanowił jej pomóc. Nie, nie spalił na popiół armii przeciwnika, lecz stał się jej przyjacielem.
Z początku chciałam, by mała księżniczka chwyciła za miecz, to jednak niezbyt mi się podobało - przebrałaby się tylko za mężczyznę, a nie poradziła sobie jako kobieta. A przecież kobieta też potrafi się obronić, czyż nie? O tym właśnie chciałabym w bajce opowiedzieć... I zaczęłam się zastanawiać, jak może przepędzić złego czarnoksiężnika czy kto tam najechał jej krainę... Hmm... Zagada go, wyprowadzi w pole, okaże się sprytniejsza? To wcale nie jest łatwe :) W realnym życiu nie mam wątpliwości, iż mężczyzna i kobieta mogą być równymi partnerami (o ile nie dochodzi do użycia siły fizycznej), ale jak przekazać to w wersji dla dzieci?
Chyba będę musiała skonsultować się z moim Skrzatem, w końcu zwykle razem opowiadamy sobie z nim bajki. On zapewne poradzi jej zbudować rakietę albo wykopać odpowiednio głęboką pułapkę, może więc lepiej zapytam którejś z jego koleżanek, dzieci są bardzo kreatywne.
Pozostaje problem księcia. Bo nie chciałabym, aby tak zupełnie z bajki zniknął, nie zamierzam promować aż tak nowoczesnych trendów i księżniczki-singla, nie chciałabym też kończyć słowami "i żyli długo i szczęśliwie", ten aspekt niech pozostanie może otwarty. Jakoś... powinni zacząć współpracować, może wtedy uda im się pokonać wroga? Och, jeszcze tyle do przemyślenia :)
Nie jest łatwo układać bajki "feministycznie-poprawne" :) A może to tylko te dla chłopców są prostsze, w nich mam już wprawę...
Zatem... Dawno temu żyła sobie pewna księżniczka (a co - w końcu to bajka!). Na jej krainę najechał jakiś okrutny i potężny przeciwnik (ta postać wymaga jeszcze dopracowania) i dziewczynka musiała uciekać. Jak to nowoczesna dziewczynka, postanowiła nie czekać na księcia, lecz wziąć sprawy w swoje ręce. Podczas wędrówki spotkała smoka (ha, całkiem spore pole do interpretacji, jakie znaczenia może kryć w sobie "smok"), który uczynił dla niej wyjątkowe odstępstwo w swojej diecie i zamiast ją pożreć postanowił jej pomóc. Nie, nie spalił na popiół armii przeciwnika, lecz stał się jej przyjacielem.
Z początku chciałam, by mała księżniczka chwyciła za miecz, to jednak niezbyt mi się podobało - przebrałaby się tylko za mężczyznę, a nie poradziła sobie jako kobieta. A przecież kobieta też potrafi się obronić, czyż nie? O tym właśnie chciałabym w bajce opowiedzieć... I zaczęłam się zastanawiać, jak może przepędzić złego czarnoksiężnika czy kto tam najechał jej krainę... Hmm... Zagada go, wyprowadzi w pole, okaże się sprytniejsza? To wcale nie jest łatwe :) W realnym życiu nie mam wątpliwości, iż mężczyzna i kobieta mogą być równymi partnerami (o ile nie dochodzi do użycia siły fizycznej), ale jak przekazać to w wersji dla dzieci?
Chyba będę musiała skonsultować się z moim Skrzatem, w końcu zwykle razem opowiadamy sobie z nim bajki. On zapewne poradzi jej zbudować rakietę albo wykopać odpowiednio głęboką pułapkę, może więc lepiej zapytam którejś z jego koleżanek, dzieci są bardzo kreatywne.
Pozostaje problem księcia. Bo nie chciałabym, aby tak zupełnie z bajki zniknął, nie zamierzam promować aż tak nowoczesnych trendów i księżniczki-singla, nie chciałabym też kończyć słowami "i żyli długo i szczęśliwie", ten aspekt niech pozostanie może otwarty. Jakoś... powinni zacząć współpracować, może wtedy uda im się pokonać wroga? Och, jeszcze tyle do przemyślenia :)
Nie jest łatwo układać bajki "feministycznie-poprawne" :) A może to tylko te dla chłopców są prostsze, w nich mam już wprawę...
Słonko, jak już napiszesz tę bajkę, to bardzo chciałabym ją przeczytać :) Fabuła jest świetna :) Szkoda, że nie ma takich bajek w obiegu, skoro chcemy równouprawnienia w życiu, to powinniśmy przygotowywać do niego już dzieci :) a bajka to przecież najlepsza metoda :)
OdpowiedzUsuń