Na moją starą alfę 100 nie narzekałam, nie zmieniałabym jej, gdyby nie zaczynała się znów psuć. Już rok temu w serwisie orzekli, iż wyrobiła więcej zdjęć niż przepisy pozwalają, miała więc prawo stopniowo odmawiać posłuszeństwa. Jako aparat moje wszystkie potrzeby zaspokajała, nie szukałam nowszych rozwiązań (zakładając, iż nowe technologie nie wykadrują zdjęcia za mnie), ale skoro już trzeba było wybrać... Okazuje się, że te parę lat różnicy robi swoje, A57 jest znacznie bardziej zaawansowany, bardziej niż się tego spodziewałam.
TO ROBI RÓŻNICĘ.
Choć obiektyw mam ten sam, aparat radzi sobie bez porównania lepiej w trudnych warunkach oświetleniowych (a takie miałam wieczorem), np. przy ISO 3200 nie widać ziarna. Jest szybszy, cichszy, lepiej ostrzy... Och, ta ostrość bardzo mi odpowiada, podobnie jak szybkość pracy autofokusa. Pozostaje mi teraz opanować nowe funkcje - ich zasadniczy układ się nie zmienił, wiele można odnaleźć intuicyjnie, ale do instrukcji też będę musiała zajrzeć. W starym najważniejsze rzeczy zmieniałam nawet nie patrząc.. W A57 muszę też przyzwyczaić się do elektronicznego wizjera lub podglądu na ekranie, do automatycznej lampy (już ją wyłączyłam).. W kiepskich warunkach robi serię zdjęć i od razu je łączy w jedno ostrzejsze. A te wszystkie automatyczne efekty, np. HDR? Czeka mnie sporo zabawy :)
Poniżej parę próbnych zdjęć. Wiem, że nie wyglądają tak kolorowo jak fotografie, które zwykle tu wklejam, ale to tylko obrazy testowe - nic przy nich nie robiłam, nawet ich nie dotknęłam programem graficznym, zostały wykonane od razu jako jpg a nie RAW, a do tego.. robiłam je ok. 21, z burzą kotłującą się nad głową. Było naprawdę ciemno!! I jak dla mnie - efekty są rewelacyjne.
(zanim się nie nauczę... mam jeszcze spory zapas zdjęć, które chciałabym tu pokazać, zrobionych starą alfą...)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz