Książki Igora Neverly'ego, "Wzgórze Błękitnego Snu" oraz "Leśne Morze" czytałam już dość dawno temu, lecz w mojej głowie pozostało wspomnienie poruszających historii - przegrane walki i nadzieja, budowanie domu od nowa, od podstaw, zachwycające krajobrazy, dzika przyroda i ciężka praca, ludzie, tak różni, tak odlegli od nas, tak prawdziwi.
A jednak tym, co z książek zapamiętałam najmocniej, były tortury, jakie podczas przesłuchań stosowali Chińczycy - rozwiercanie zębów do kości :/
I dzisiaj to właśnie sobie przypomniałam siedząc na fotelu, gdy dentystka grzebała mi swoimi wiertełkami i innymi zmyślnymi narzędziami aż w korzeniach. Brr... Panią doktor nawet lubię, jak długo stoję na własnych nogach. Kiedy jestem na fotelu, przepełniają mnie zdecydowanie niecywilizowane pragnienia. Teraz boli mnie cała szczęka, buuu, a to nie koniec męczarni, tzn. leczenia.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz