sobota, 26 stycznia 2013

Nic ciekawego.


Ładny, nawet całkiem słoneczny (w końcu!!) dzień i fatalne samopoczucie. Antybiotyk plus sterydy, już nawet boję się wziąć coś na narastający ból głowy, żeby nie mieszać mocniej. Najchętniej zakopałabym się pod kocem.

***

"Dziadek, opowiesz mi bajkę o dawnych czasach, kiedy nie było jeszcze żadnych dziadków?"


Żal ściska pierś tak, że czasem nie mogę zaczerpnąć oddechu. Wiem, że obiektywnie nie mam powodów, że powinnam cieszyć się z tego, co mam. Cieszę się. Co dzień głośno to sobie powtarzam, a i tak mam ochotę zwinąć się w kłębek. Uciekam szukając czegoś, co pozwala choć na chwilę zapomnieć o powodach smutku, łapię się za to wszystko, co rozprasza myśli, pomaga nie czuć.

Nie snuję już marzeń. Drogę do nich zasypały potężne głazy, czuję się wobec nich bezsilna i osamotniona, nie wiem, jak się przedrzeć. To nie chodzi o naiwny młodzieńczy entuzjazm, wiarę w to, że jeśli wystarczająco mocno się chce, można wszystko zmienić. Wiara nie rozbija się o litą ścianę, lecz dzień po dniu słabnie, kruszeje od niepogody. Ledwo odsunę jedną przeszkodę, pojawiają się kolejne. A tak często zmagam się nie tylko z przeciwnościami losu, ale i z uporem tych, których kocham.

1 komentarz :

  1. Cały czas ciepło o was myslę, zaglądam z nadzieją, że zdrowie i siły powróciły...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...