Siedząc dziś na placu zabaw, po raz kolejny zastanawiałam się, dokąd zmierza świat. Najwyraźniej osiągnęłam już "ten" wiek, kiedy zaczyna się wygłaszać umoralniające kazania, idealizując przy okazji przeszłość, lecz... Mam wrażenie - a z różnych rozmów wynika, że nie tylko ja jedna - iż te dwadzieścia parę, trzydzieści lat temu było jakoś tak... inaczej.
Dziś coraz częściej mam wrażenie, że krzywdzę moje dziecko ucząc je, iż nie wolno kłamać, skarżyć, iż starszych trzeba szanować, nie niszczyć zieleni... Teraz wyżej punktowana jest bezczelność, cwaniactwo oraz roszczeniowa postawa wobec życia.
Kiedyś, jako dziecko, upominana przez dorosłego, spuszczałam głowę, nawet, jeśli uważałam, iż nie miał racji. Dziś podchodząc do grupy przedszkolaków maltretujących młode drzewko mam niemalże stracha, czy przypadkiem na słowa upomnienia nie roześmieją mi się w twarz. Poza mną nikt z licznej grupy rodziców oraz opiekunów nawet nie zwraca uwagi, co się dzieje. Na co dzień za to spotykam maluchy kreowane na święte krowy, zawsze niewinne - mamusie oczywiście w odpowiednim momencie odwracają głowy.
Kiedyś rodzice szli do szkoły, by dowiedzieć się, jak sobie radzą ich pociechy. Dziś przychodzą z pretensjami, dlaczego nauczyciele czepiają się dzieci. Od samego początku "uczą", jak "funkcjonuje" ten świat. A zdesperowani nauczyciele składają przeciw swoim uczniom pozwy do sądu.
Praca do późna nie jest wymówką. Czasu na rozmowy nie potrzeba tak wiele, a ważny jest przecież przykład, jaki dajemy własnym zachowaniem. Dzieci są odbiciem swoich rodziców, w podejściu do świata i innych. To nie tak, że kiedyś nie było dzieci złośliwych, okrutnych czy po prostu niegrzecznych. Skala była jednak zupełnie inna. Jeśli do kogoś nie przemawia apel o odpowiedzialność wobec społeczeństwa, to może pomyśli chociaż o sobie - w przyszłości, gdy sam będzie potrzebował pomocy, to (nie)wychowanie zwróci się przeciwko niemu.
Jeśli to jest właśnie ta wolność, o którą walczyło poprzednie pokolenie, to nie wiem, czy ja jestem nią zainteresowana. Kiedyś dzieci były wychowywane, a dziś coraz częściej...
Trudno, będę dalej krzywdzić to moje dziecko i wpajać mu takie archaizmy jak zasady kindersztuby, poczucie sprawiedliwości oraz tolerancji. Będę mieć nadzieję, że trafi w życiu na ludzi, którzy będą umieli to docenić. Będę dumna, jeśli uda mi się wychować porządnego człowieka.
Na tyle, ile mogę coś zdziałać, nie zamierzam godzić się na to, by równać poziom "w dół", zastanawiam się jednak, jak będzie wyglądać świat za jakieś 30 lat :/
Wyolbrzymiam? Może. Jestem dziś mocno rozdrażniona.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz