Gdybym miała się przejmować pomysłami na sceny w moich opowiadaniach, jakie czasem przychodzą mi do głowy, pewno zaczęłabym się o siebie martwić.
Ale akurat tym się nie przejmuję.
Pisanie jest dla mnie przede wszystkim ucieczką. Kreując rzeczywistość nowego opowiadania układam ją według własnych reguł, sama decyduję o losach moich bohaterów - mam miejsce, w którym mogę się chować, gdy codzienność zbyt mnie przytłacza. Mam na coś wpływ.
Miniaturki natomiast... Nie potrafię jednoznacznie powiedzieć, dlaczego je tworzę. Czasem jakaś scena siedzi mi w głowie, fragment zasłyszanej rozmowy, ulotny nastrój, coś, co mnie poruszy lub zaciekawi na tyle, bym chciała dowiedzieć się więcej - i już przed oczyma widzę postaci, rozmowy, zmieniające się obrazy. Coś, co muszę ubrać w słowa, gdyż inaczej nie da mi spokoju.
Dlaczego akurat "Ciekawość"? Nie wiem, skąd dokładnie wziął się ten pomysł :) Może byłam ciekawa?
Sam impuls, żeby to napisać, pojawił się nagle, właściwie od razu z całą (prostą) fabułą. Któregoś dnia jadąc rano do pracy poczułam, że muszę się z tym zmierzyć. I już. Właściwie wątek taki miał pojawić się w "Alpine", odrzuciłam go jednak stwierdzając, że byłoby to już zbyt przeładowane, jeden wielki emocjonalny misz-masz.
Sam impuls, żeby to napisać, pojawił się nagle, właściwie od razu z całą (prostą) fabułą. Któregoś dnia jadąc rano do pracy poczułam, że muszę się z tym zmierzyć. I już. Właściwie wątek taki miał pojawić się w "Alpine", odrzuciłam go jednak stwierdzając, że byłoby to już zbyt przeładowane, jeden wielki emocjonalny misz-masz.
Dość często mam do czynienia z osobami o orientacji homoseksualnej,
czy to na płaszczyźnie zawodowej czy towarzyskiej. Nie budzi to we mnie
emocji, to nie ich orientacja jest wyznacznikiem naszych relacji.
"Ciekawość" nie porusza kwestii tolerancji czy odkrywania własnej tożsamości, a już na pewno nie stosowanych technik.
Czytałam kilka opowiadań o gejach, trafiłam za to na tylko jedną historię o lesbijkach, choć przecież ten temat powinien być kobietom bliższy. Hmm... Być może lubimy czytać przede wszystkim o mężczyznach, nawet tych nie do zdobycia?
Czytałam kilka opowiadań o gejach, trafiłam za to na tylko jedną historię o lesbijkach, choć przecież ten temat powinien być kobietom bliższy. Hmm... Być może lubimy czytać przede wszystkim o mężczyznach, nawet tych nie do zdobycia?
Bohaterki "Ciekawości" z pewnością nie są homo.
Czy kierowała mną wyłącznie pokusa zmierzenia się z rzadziej spotykanym tematem? Nie wiem. Nie pamiętam, bym sama miała podobne fantazje, biorę jednak pod uwagę, iż moja świadomość może się tego wypierać. Kiedy przygotowywałam się do pisania tego króciutkiego tekstu, przeszukałam internet (nie był to jednak taki zbyt naukowy research) w poszukiwaniu relacji innych kobiet. Sporo jest stron poświęconych lesbijkom, niewiele tematowi, o którym chciałam napisać. Jednakże te wyznania, na jakie trafiłam, łączyło jedno - przygody nie przeradzały się w dłuższy romans, a we wspomnieniach dominowała czułość, słodycz, poczucie bezpieczeństwa.
Zawsze ciekawiło (ach, znów to słowo) mnie, dlaczego bliski (niekoniecznie erotyczny) dotyk między kobietami jest społecznie akceptowalny, natomiast podobne zachowanie między mężczyznami budzi jednoznaczne skojarzenia. Trafiłam kiedyś na dość przekonującą teorię (wspominałam o niej tutaj), ten temat nie przestał mnie jednak interesować. Czy istnieje taki wąski (?) margines innego rodzaju doświadczeń, który nie wymaga żadnych deklaracji ani etykietek?
Gdzie jest granica między przyjacielskim uściskiem, wyrazem sympatii czy wsparcia, a bliskością, która zaspokaja subtelną potrzebę?
Pisząc zawsze staram się wejść w skórę moich bohaterów, poznać ich, a następnie poczuć to samo co oni. Tym razem jednak... Czułam duży opór :) Ilekroć próbowałam sama odnaleźć się w opisywanej akurat scenie, pojawiała się paląca potrzeba, by wstać i zrobić sobie herbatę, podlać kwiatki lub przynajmniej odkurzyć mieszkanie. Ciężko było się skupić :)
I w ten sposób ukończenie tego tekstu stało się wyzwaniem - przecież nie mogłam się wycofać! Nie jestem zadowolona z efektu końcowego, to taka prosta, przewidywalna historia, która nie kończy się ani morałem ani czymś zaskakującym. Być może powinna jeszcze poleżeć, zaczekać, aż dojrzeje, lecz leży ona już zbyt długo i zaczęła mnie uwierać.
Inne historie domagają się mojej uwagi, a czasu, by je spisać, wciąż brakuje...
Póki co... "Ciekawość" powinna pojawić się za parę dni na moim chomiku.
No to teraz dopiero mnie zaintrygowałaś Słonko :)
OdpowiedzUsuń