Mówi się, że kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa, o różnicach w mózgach obu płci również zapisano całkiem sporo stron. Nie sposób się z tym nie zgodzić... Na co dzień pracuję w mieszanym towarzystwie specjalistów, osób o wysokich kwalifikacjach, bez wątpienia posiadających szeroką wiedzą, inteligentnych i doświadczonych. Wiele rozwiązań i stanowisk, stanowiących nieodłączną część moich zadań, wypracowywanych jest w trakcie dyskusji, gdy ścierają się różne opinie.
I jest ogromna różnica, czy dyskutuję z inną kobietą czy z też mężczyzną: w tym pierwszym bowiem przypadku znacznie łatwiej przedstawić własny pogląd, rozpatrzyć różnice, ustalić coś konstruktywnego. Kiedy natomiast próbuję przekonać do czegoś mężczyznę, chwilami (poza b. nielicznymi wyjątkami, które zresztą mają innego rodzaju wady) mam wrażenie, jakbym mówiła do ściany. I nie ma tu znaczenia, kto ma rację - chodzi jedynie o zrozumienie, co ma na myśli druga strona.
Jedynym (najszybszym?) sposobem jest nie tyle przedstawienie własnego stanowiska, co zadawanie pytań naprowadzających, odpowiednio dobranymi przykładami sugerowanie, w czym rzecz. Nie zapominając o tym, iż nie wolno zapędzać rozmówcy do zbyt ciasnego narożnika, gdyż zdesperowany samiec zaczyna zwykle na oślep uderzać nie do końca sensownymi argumentami.
Trzeba prowadzić rozmowę tak, żeby ów mężczyzna (np. po pół godziny tłumaczenia) niespodziewanie odkrył, jak to właściwie być powinno. Sam musi do tego dojść, nie przyjmie obcego poglądu.
Dla mnie to straszna strata czasu, ale pewnych murów się nie przebije.
Ech, nie zamierzam podważać intelektu męskiej części populacji, lecz zbyt często mam wrażenie, że kobieta po prostu musi być sprytniejsza, jeśli chce cokolwiek załatwić. Nie wspominając już o nieosiągalnej dla większości mężczyzn umiejętności zajmowania się kilkoma sprawami jednocześnie.
W tym miejscu przypomina mi się zasłyszana gdzieś myśl, że tak naprawdę to kobiety rządzą światem, ale pozwalają mężczyznom wierzyć, iż jest inaczej.
Na tym właśnie polega kobieca mądrość...
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kolory na Twoich zdjęciach dziś, może zawędrują na jakąś karteczkę? :)
Hej Słońce
OdpowiedzUsuńPatrząc na moje klasowe dzieciaki, widzę, że dziewczynki są śmielsze, lepiej zorganizowane, mają silniejsze charaktery. Chłopcy są bardziej płaczliwi i niepewni. Potem dziewczyny się wycofują i pozwalają panom przewodzić. A może tylko pozwalają im tak myśleć.
Bzy w tym roku tak szybko przekwitły. Nie zdążyłam się nimi nacieszyć.
Koniec roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami. W pierwszej klasie nie ma ocen, jest opis postępów ucznia. Spotykam się z rodzicami i tłumaczę, o co chodzi i czy ich dziecko uczy się dobrze, czy żle. I przez te spotkania nie miałam czasu, żeby przeczytać Alpine. Straszne!!! Zaraz zabieram się za czytanie. Jednak nie mogę obiecać konstruktywnego komentarza,ponieważ jestem nieco nietrzeźwa. Zrobiłyśmy dla mamy uroczystego grilla. Aro pojechał po południu do swojej mamy. Zobaczymy co z tego wyniknie.
A budowa nie jest nasza, tylko inwestora. Aro projektuje instalacje elektryczne na obiekty przemysłowe, magazyny itp. Raczej takie duże.
Buziaki Słońce. Biorę się za Alpine. Ropucha