Weekend upłynął wreszcie spokojniej - kawa na balkonie, rozleniwiające promienie słońca, spacer na ryneczek czy sadzenie kwiatów w ogródku. Chwila, by nacieszyć się wiosną.
Nawet, jeśli zrobiłam mniej niż zaplanowałam, nie zamierzam się tym przejmować.
Zaglądam i oglądam. I, jako wodolubną istotę, najbardziej pociągają mnie widoki morza. Ach, jakbym sobie popływała w czymś większym niż basen. Aro kończy budowę i chwilowo nawet do Boszkowa nie możemy wyskoczyć. Taki zajęty. Moje dzieciaki przeżywają zbliżający się pierwszy dla nich koniec roku i to, że dostaną świadectwa.
OdpowiedzUsuńBuziaki. Ropucha
Do oglądania Twoich zdjęć przydałby się jeszcze jakiś soczek ze słomką i palemką ;) świetne są te drzewa wyglądające jak ananasy :)
OdpowiedzUsuńTo zabawne, bo ja uważam, że to ze mnie wyrodna matka, bo nie spędzam z moim dzieckiem wszystkich popołudni... ;)