W środę, przez idiotyczny błąd, gdy zaskoczona niespodziewanym pytaniem o datę urodzenia zbyt szybko kliknęłam akceptując bieżący rok zamiast poprawnego, moje konto na google zostało natychmiast zablokowane, bez żadnego ostrzeżenia... Straciłam dostęp do wszystkiego, maila, bloga czy picasy, a gdy próbowałam się zalogować, witał mnie fantastyczny komunikat - "za 29 dni to konto zostanie usunięte". Aby to odkręcić do wyboru miałam albo wysłanie kopii dowodu osobistego albo - zapłatę pewnej kwoty kartą kredytową.
Muszę pisać, jak mnie to wk..wiło?
Procedura trwała dobę (i tu - mimo całej mojej irytacji - muszę google podziękować za oszczędzenie mi większych nerwów). Mimo to najchętniej przeniosłabym się ze wszystkim na inny serwer; wkurza mnie również wyciąganie przy każdej okazji danych osobowych, niestety, póki co google jest monopolistą, oferuje najlepsze rozwiązania :/ Bloga można prowadzić gdzie indziej, lecz wygodniejszych galerii niż na picasie póki co nie znalazłam. A zależy mi, żeby nie tracić czegoś, co buduję już od kilku lat...
Dziękuję za troskę wszystkim, którzy zaniepokoili się komunikatem o usunięciu tego bloga. Choć byłam wkurzona sytuacją, robiło mi się ciepło na sercu, gdy czytałam Wasze wiadomości :)
***
Zdaję sobie sprawę, że nikt mnie nie zmusza do korzystania z google, że zakładając tam konto akceptowałam regulamin. Nie płacę za to - więc nie powinnam marudzić.
Przy tej okazji coś sobie uświadomiłam...
Do tej pory wydawało mi się, iż w miarę skutecznie unikam pułapek "ery globalnej wioski". Co prawda bez Internetu trudno wytrzymać, lecz starałam się ograniczać podawanie swoich danych, pouciekałam z portali społecznościowych etc. Nie zauważyłam jednak, jak łatwo wciągnęłam się w wygodną sieć usług google - jedna głupia pomyłka odcięła mnie od wszystkiego. Pewno, że to wszystko zabawa i utrata tych danych kosztowałaby mnie jedynie nerwy.
Zasłużyłam sobie dziś na pochwałę od szefa. Po raz drugi w tym roku! Chyba mi się w głowie od tego przewróci :/
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz