wtorek, 6 września 2011

Szamocząc się...


Czasem mam wrażenie, że tylko dryfuję w bezmiarze codzienności, na nic już nie mając wpływu. Nie mogę uciec, nie jestem w stanie ruszyć naprzód. Godziny i tygodnie mijają, omywając mnie szarą monotonią. W tej otchłani dosięgają mnie tylko raz po raz szarpnięcia bólu, rozpaczliwy skurcz bezsilności... Kulę ramiona, próbując ukryć się przed obezwładniającym smutkiem, lecz nigdzie nie widać brzegu, na którym mogłabym się zaczepić...

Żal. Zazdrość. Rozgoryczenie.

Nie na wszystko w życiu mamy wpływ. Czasem to, co od nas niezależne, okazuje się być bardzo ważne...

 

2 komentarze :

  1. Znam te odczucia, sama nie potrafię sobie z nimi poradzić...żeby tak znaleźc jakieś lekarstwo na to...

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet takie szamotanie , takie uczucia trzeba szanować Dziewczyny, ponieważ one wartościują nasze życie
    Myślę sobie, że "waląc głową w mur " trudnego tematu, można z większego dysansu spojrzeć na otoczenie.
    Dziękujmy Aniołom za szczęście, które już się do nas uśmiechnęło i nie bójmy się prosić o więcej...
    Łatwo mi mówić i radzić innym, choć sama daję się niestety ponosić fali bezsilności... Ale jesteśmy SILNE, prawda? Damy radę.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...