poniedziałek, 26 września 2011

Kiedy sen nie chce nadejść...


Znów dzisiaj nie spałam.

Nie napiszę, że przez całą noc nie zmrużyłam oka, gdyż było dokładnie odwrotnie, miałam je cały czas zamknięte, a sen i tak nie chciał nadejść. Liczyłam oddechy, starałam się oczyścić myśli, ukoić je w łagodnym kołysaniu, lecz nic nie pomagało. Mogłam jedynie przewracać się z boku na bok, słuchając, jak bezlitosny zegar odliczał te cenne sekundy i minuty, z każdą chwilą przybliżając mnie do nowego dnia.

Tuż obok czułam senne oddechy męża i naszego synka, który jak to ma w zwyczaju przydreptał do naszego łóżka, z zamkniętymi oczami wciskając się dokładnie między mamę i tatę. Ściśnięta na wąskim kawałku materaca, jaki mi pozostawili, zazdrościłam im tego niebytu.

Kilka razy zaczynałam dryfować, pozwalając, by moje ciało ogarniał bezwład, rozkoszny paraliż, strącający mnie coraz bardziej ku przepaści nieświadomości. Zsuwałam się tam, czując ulgę, lecz tuż przed krawędzią jakaś myśl coraz to znowu ściągała mnie z powrotem.

Wciąż ta cholerna świadomość tykającego głośno zegara. Nie zasnęłam ani na moment.

Czy da się w ogóle rozpoznać i zapamiętać ten moment, w którym zaczyna się sen?

W nocy czas płynie inaczej. Odmierzają go stłumione dźwięki, cichy szmer wody w rurze czy miękki stukot kocich łapek na podłodze. Wiosną i latem tuż przed świtem swoją pieśń powitalną zaczynają ptaki. Teraz jest cicho, dopiero słaba poświata zdradza nadejście nowego dnia.

Wiem już, że zostało za mało czasu, by zaznać choć namiastki snu. Teraz wiercę się przepełniona frustracją, mam ochotę usiąść i płakać ze złości, że znów będę jak zombie. Często kładę się późno spać z własnego wyboru, pilnuję jednak, żeby mieć te parę godzin na relaks. A tak... Może lepiej byłoby wstać i chociaż książkę czy gazetę poczytać? Staram się nie myśleć o pracy, jaką mam na dziś zaplanowaną, zadaniu, z którym ciężko mi się zmierzyć nawet, kiedy jestem wypoczęta. Pełna koncentracja po nieprzespanej nocy? Jeśli zawalę, czeka mnie nieprzyjemna rozmowa. Staram się też nie myśleć o wizytach, które muszą się odbyć w tym tygodniu, o sprawach, które muszę załatwić.

Trzy... Dwa... Jeden... Budzik.

To będzie koszmarny tydzień.





3 komentarze :

  1. czasem poczytanie ksiazki pomaga usnąc... oczka zmeczone wpatrywanie sie w kolejne strony same jakby odpływają :) Wiec moze zamiast koncentrować sie na zaśnieciu warto wziasc coś do ręki? ;)

    Alka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zwykle mam wrażenie, że nie śpię, choć mąż mówi mi że jest inaczej.
    Sen nie przychodzi mi przez załzawione oczy od ciągłej pracy przy komputerze.
    Zgadzam się co do czytania książki, mi zawsze pomaga, niestety światło denerwuje męża ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nie mam sposobu, są noce gdy się wierce, ale jest ich niewiele, przeważnie zasypiam natychmiast. NIe wiem jak to jest....ale wiem,że jakis sposób na to trzeba znaleźć, bo jak funkcjonować gdy nie prześpij się nawet 3 godzinki?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...