Czasem wydaje mi się, że wychowałam się w jakichś prehistorycznych czasach.
W szkole czy w domu jako przykład dobrego wychowania podawano mi pomoc starszej osobie przy zakupach, uczono, kto komu powinien pierwszy powiedzieć "dzień dobry"... Takich oczywistości, jak ustąpienie miejsca siedzącego czy przepuszczenie w kolejce, nie trzeba było tłumaczyć. Czy aż tyle się zmieniło?
Obrazki, jakie na co dzień obserwuję chociażby w tramwajach, każą mi wierzyć, że owszem. Czasy się zmieniły i to bardzo. Zdarzyło mi się już kilka razy, że nie wytrzymałam i poprosiłam przedstawiciela tzw. młodzieży, by zwlókł szanowne cztery litery, pozwalając odpocząć komuś starszemu, ledwo trzymającemu się na nogach. Poznałam też i drugą stronę medalu, kiedy w zaawansowanej ciąży korzystałam z komunikacji miejskiej.
Wydaje mi się, że pośpiech, tudzież pogoń za pieniędzmi, wzajemna nieufność, skupienie się na sobie samym bardzo zmieniły społeczeństwo. Rodzicom brak czasu, by przekazywać kolejnemu pokoleniu zasady dobrego wychowania. Nie wspominając już o tym, iż najlepszą formą nauki jest własny przykład.
Dziś dominuje konsumpcjonizm i postawa "mi się należy" :( Mało kto pamięta, by przytrzymać drzwi idącej z tyłu osobie, wyjąć ręce z kieszeni przy powitaniu czy z szacunkiem przynajmniej wysłuchać kogoś starszego, kto ma "czelność" zwrócić uwagę na niestosowne zachowanie... Mamy za to cwaniackie wciskanie się samochodem na sam początek kolejki (po co czekać z resztą "jeleni"?) czy tłoczenie się przy drzwiach tramwaju czy autobusu, nie dając szansy na przejście wysiadającym. Choć ten ostatni to może akurat bardziej przykład kompletnej bezmyślności niż złego wychowania.
Inna sprawa, że gdyby dzisiaj ktoś zaproponował starszej sąsiadce, iż zaniesie jej zakupy do domu, mogłaby przypadkiem zejść na zawał...
Oj, biedne to moje dziecko... Będzie je matka uczyć takich niemodnych i obciachowych zasad.
W tym roku po raz pierwszy wypatrzyłam te krzewy i to od razu w kilku różnych miejscach. Były różowe, białe, najbardziej jednak spodobały mi się te lekko fioletowe, właściwie balansujące pomiędzy fioletem a błękitem.
Kiedy w końcu poznałam ich nazwę, okazało się, że brzmi bardzo znajomo - to ketmia, hibiscus.
Wszystko do d... Cholernie, bardzo źle.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz