A jednak mam tutaj internet!! Niespodzianka.
To żółte u góry to tojeść, jeśli się nie mylę.
Do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, czy się uda. Mąż przesiadywał w pracy do upadłego, byle się wyrobić, byle wytargować jeden dzień urlopu. Miałam jechać sama ze skrzatem, udało się, dosłownie w ostatniej chwili, na parę godzin przez planowanym wyjazdem... Pierwszy odcinek pokonaliśmy nocą i było to interesujące przeżycie - niemal całą drogę towarzyszyły nam burze.
Otwarta przestrzeń dookoła, pola aż po horyzont, i do tego błyskawice przecinające niebo na pół - od jednej linii horyzontu po drugą! Jeszcze nigdy nie widziałam tak widowiskowej burzy. Zdarzyło mi się spotkanie z gromami na wysokiej górskiej przełęczy, zdarzyło w lesie, ale nie - nocą pośród pól. Oświetlone białym, upiornym światłem wyglądały zupełnie inaczej. Inspirujące. Jedyne, czego żałowałam, to że nie bardzo mogliśmy zatrzymać się. Aż mnie palce swędziały, by wygrzebać z bagażnika statyw i spróbować uwiecznić te niesamowite błyski... Mniej ciekawie zrobiło się, kiedy wjechaliśmy w nawałnicę. Myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach - reflektory rozświetlały tylko ścianę wody, widoczność zerowa. Nie wiedzieliśmy nawet, gdzie kończy się jezdnia... Droga na szczęście była pusta (może dlatego, że wszystkie samochody poza nami stały na poboczu na światłach awaryjnych? - przynajmniej tak się domyślaliśmy po niewyraźnych błyskach).
Ten przejazd na pewno zapamiętamy na długo.
Zgodnie z wieloletnią tradycją na "czerwcowy" długi weekend wybraliśmy się w Karkonosze. Tym razem - dla odmiany od starego dobrego Karpacza - padło na Przesiekę. Cisza, spokój, minimalny ruch, odludne ścieżki i wiele miejsc, w które skrzacik może wcisnąć swój ciekawski nosek...
Czego chcieć więcej?
Nic na to nie poradzę, że jak widzę ciekawego kwiatka, to nie potrafię przejść obojętnie. Poniżej widok na Śnieżkę, z daleka tylko. Spodki chyba jeszcze nie zostały odbudowane...
Święty świętym, wiara wiarą, ale dopiero kłódka daje pewność.
Wodospad Podgórnej. Według oficjalnej informacji ma 10 metrów wysokości, co czyni go trzecim co do wielkości po polskiej stronie Karkonoszy.
I jeszcze jako HDR, nie jestem szczególnie zadowolona.
Pogoda pierwszego dnia była znakomita. Znacznie cieplej, niż się spodziewaliśmy, słonecznie... Zieleń, ptaszyska, świeże powietrze... Nic tylko się wyciągnąć na trawie, tudzież na ławeczce, i pozwolić sobie chwilę odpocząć...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz