środa, 15 czerwca 2011

Codzienna rzeczywistość



Trafiłam na zdanie, które idealnie oddaje to, jak wyglądają moje poranki. "My brain felt foggy, and I was working my morning rituals on autopilot." (cytat pochodzi z "Dreamcatcher" - polecam, jedno z bardziej oryginalnych opowiadań, na jakie ostatnio trafiłam). I zazwyczaj sama jestem sobie winna - nie lubię się za wcześnie kłaść, żeby czasem nie zostać sam na sam ze swoimi myślami, czekam więc, aż powieki same będą mi się zamykały. Mąż nie jest z tych, co grzecznie czekają, aż znajdziemy się w łóżku, więc nawet to mnie nie mobilizuje. Wręcz przeciwnie, zazwyczaj później w nocy przyczłapie do nas mały ludzik, więc... dobrze być kreatywnym.

Właściwie taki stan porannego otępienia jest całkiem przyjemny, myślenie jest wyłączone. Szkoda, że później już muszę zażyć kawy i się obudzić. W pracy mogłoby być ciężko na autopilocie.

Nie, to by zdecydowanie nie wypaliło.



Lubię swoją pracę, ale nie znoszę fałszu i uśmiechania się do osób, których postępowanie budzi we mnie niechęć. A niestety - muszę. To zawsze jednak parę godzin wyrwania się z domowego kieratu, nawet, jeśli wychodzę z biura znużona. Zamykam starannie drzwi, nie przynoszę tych spraw do domu.

Po powrocie mam swoje święte pół godziny samotności, zanim muszę iść po małą strzygę do przedszkola. Kawa, chwilka przy komputerze... Dziś wykorzystałam ten czas, by pieszo przejść część drogi do domu. Zrobiłam zakupy na ryneczku, zajrzałam do kościoła, który mnie od dawna intrygował, czy w środku jest równie uroczy co na zewnątrz. Przeszłam się aleją lipową, odurzona miodowym zapachem, przysiadłam na chwilę w parku.

No dobra.. tak naprawdę głównym powodem, dla którego wysiadłam dziś z tramwaju był pewien skwer pełen liliowców. Od tygodnia już miałam na niego chrapkę, a dziś spakowałam sobie aparat...



To taka chwila wytchnienia. Choć kwadrans, kiedy cieszę się słońcem i zapominam o wszystkim. Ale zaraz już dostrzegam coś, co... przypomina. Zazdrość, rozżalenie, przejmujący smutek kotłują się w moim sercu.

I wszystko gaśnie...


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...