piątek, 5 września 2014

Recenzja: "Kamień rozstania" Tad Williams


Tad Williams "Kamień rozstania" (tom 2 cyklu "Pamięć, smutek i cierń")

"W kontynuacji SMOCZEGO TRONU autor przenosi nas do udręczonego świata ludzi, trolli i Sithów. Świata, w którym panują czarna magia i wszechogarniające zło. Wspaniała epicka opowieść o walce dobra ze złem, o zmaganiach bytu z niebytem, o konflikcie między siłami światła i ciemności."

Choć czytelnik został już przecież wprowadzony w akcję, drugą część czytało się równie powoli jak pierwszą (pisałam o niej tutaj). Nie było co prawda przeciągających się „przestojów”, cały czas coś się działo, lecz autor zdecydowanie się nie spieszył. Opisując tą historię ze szczegółami, zatrzymując się po kolei przy każdym z jej bohaterów, Tad Williams pozwala czytelnikowi poczuć atmosferę opowieści. Przy tej książce spędziłam dużo czasu, raz po raz odkładałam ją na bok, by „połknąć na szybko” coś innego, lecz z tym większą przyjemnością do niej wracałam.



Bohaterowie, rozproszeni po Osten Ard, musieli radzić sobie z różnymi przeciwnościami. Każdy z nich miał jakiś niewielki element wiedzy, każdy musiał podjąć decyzje, które przybliżały lub oddalały go od celu. Nie nudziłam się czytając – tylko tekstu było tak dużo, że nie sposób pochłonąć go od razu. Zresztą niezwykły świat Tada Williamsa zasługuje na to, by smakować go bez pośpiechu – te wszystkie krainy, wspaniale opisane miejsca, bogactwo szczegółów. Chylę czoło przed wyobraźnią autora. I oczywiście – wspaniałe postaci, tak skomplikowane i niejednokrotnie zaskakujące. Josua, choć nigdy nie chciał władzy, stanął na czele buntu (czy może raczej – sprzymierzonych). W pierwszym tomie nie polubiłam Vorzhewy, teraz jednak trochę lepiej ją zrozumiałam i… zaczęłam wręcz podziwiać :) Biedna Miriamele, która musi odnaleźć własną drogę, niełatwą… Ze smutkiem śledziłam drogi Meagwin i Eolaira, było mi ich strasznie szkoda. Simon, który gdzieś po drodze, niezauważenie zmienia się z chłopca w mężczyznę, który wciąż zmaga się z rozterkami, wciąż czegoś się uczy od napotykanych ludzi. I tyle innych intrygujących postaci, z których żadna (chyba poza Pryratesem) nie jest jednowymiarowa.

W porównaniu w końcówką pierwszego tomu sytuacja „na froncie” nie bardzo się poprawiła – co prawda przeciwnicy Eliasa zbierają się stopniowo na Sesuad’ra, lecz niemal całe Osten Ard znalazło się pod panowaniem wroga. Król Burz nadciąga, a ja jestem zaintrygowana, jak to się zakończy.

Hah, przede mną jeszcze cztery tomy. Dwa z nich już czekają na mojej biblioteczce, po pozostałe muszę jeszcze wybrać się do księgarni. Nie zamierzam się jednak siadać do nich od razu, tak dobrych historii jest zbyt mało, by czytać je w pośpiechu. Wolę dłużej pozostać w niezwykłym klimacie tej opowieści, cieszyć się podróżą. Zakończenie – owszem, ciekawi mnie, ale droga do niego wydaje się o wiele bardziej interesująca :)

Moja ocena: 9/10


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...