wtorek, 16 września 2014

Z cyklu: "Trudne pytania" (cz. 8)

 

- Mama, dorośli to mają fajnie. Zarabiają i mogą wydawać pieniądze, na co chcą.

No, prawie...

- Ale muszą chodzić do pracy - ripostuję. - Nie mają tyle czasu dla siebie, co dzieci.

Chwila milczenia, rozmyśla.

- Najlepiej to ma paradziadek. Nie musi chodzić do pracy, a dostaje emeryturę.

- Zgadza się. Ale zobacz, jaki on jest schorowany. Trudno mu chodzić, nie pojeździ już sobie na rowerze, nie pobiega za piłką.

- Wiesz co, mama? Najlepiej byłoby, gdyby emeryturę dostawali młodzi, a starzy chodzili do pracy.

Oj tak, synek, to jest pomysł :)

*

- Mama, nie mogę się doczekać czwartku! - wykrzykuje z niezwykłym jak na poniedziałkowy ranek entuzjazmem.

Próbuję powstrzymać ziewnięcie. Niestety, dorośli często nie dostrzegają oczywistych związków, więc ciągle muszą się dopytywać.

- Dlaczego?

- Bo po czwartku jest piątek!

*

- To niesprawiedliwe!

Pełna oburzenia zmarszczka przecina czoło, usta wykrzywiają się na znak protestu. Brakuje jeszcze skrzyżowanych na piersi ramion. O, już są.

- Co się stało?

- To niesprawiedliwe, że jest więcej dziewczyńskich gazetek niż takich dla mężczyzn!

*

- Mama, kiedy będę już dorosły, to znaczy kiedy będę taki duży, że nie mieszka się już z rodzicami, to wyprowadzę się do dziadków.

*

- Bawiliśmy się dzisiaj w wojnę! Tłukliśmy Niemców i Japończyków!

Zamykam oczy. To wyjaśnia, dlaczego pani w świetlicy wyglądała na tak udręczoną. Zanim mogę cokolwiek odpowiedzieć, znów szarpie mnie za rękę.

- Mama, a jak się skończyła druga wojna światowa?

- Alianci wygrali - odpowiadam ostrożnie.

- A, no właśnie. U nas też oni wygrali.



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...