Książkę Olgi Gromyko
„Zawód Wiedźma” przeczytałam szybko, świetnie się przy tym bawiąc. Nie jest to
może szczególnie wybitna pozycja, fabuła raczej przewidywalna, miejscami nie do
końca konsekwentna, miejscami irytowała mnie naiwna bohaterka, lecz specyficzny
styl autorki, lekki i przesycony humorem w zupełności to wynagradzał.
"Dlaczego mistrz wrzuca młodziutką magiczkę na głęboką wodę zagadki, która przed nią pochłonęła 13 ofiar, w tym... kilku magów z doświadczeniem? Bo ma talent. Bo jest wystarczająco wścibska i ciekawska, a dwutomowa podróż w jej towarzystwie przekonuje, że to świetny kompan i - wbrew pozorom - nielichy przeciwnik.
Taka jest rudowłosa Wolha Redna, jedyna kobieta na typowo męskim wydziale magii Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Postrach strzyg, gwiazda magii praktycznej, autorka rewolucyjnych tez obalających wiekowe mity o wampirach (w tym bzdury o czosnku), niestrudzona badaczka obyczajów i życia codziennego krwiopijczej społeczności. Gdy przekracza granicę lasu osik oddzielających inne krainy od Dogewy, ojczyzny wampirów, przez myśl nam nie przejdzie, że wysłano ją z poselstwem niemalże dyplomatycznym... "
Wolha jest młodziutką
wiedźmą, upartą i zdecydowanie nieposłuszną, mimo to zostaje wysłana z poważną
misją – można powiedzieć z misją ostatniej szansy – do Dogewy, krainy wampirów
(którzy to krwiopijcy, tak na marginesie, wydają się o wiele sympatyczniejsi
niż ludzie). W razie niepowodzenia tego zadania najprawdopodobniej wybuchnie
wojna.
„Miecz w moim ręku jest straszną bronią. Przede
wszystkim dla mnie. Jestem głęboko przekonana, że wszystkie miecze mają dusze -
i jakiś uraz do mojej osoby. W walce na to żelastwo zawsze ratowałam się w ten
sposób, że we właściwej chwili rzucałam broń i przywalałam przeciwnikowi jakimś
zaklęciem. Jedna rzecz to z zazdrością patrzeć na turniej rycerski, a zupełnie
inna - machać pioruńsko ciężkim kawałem metalu pod nosem prawdziwego
przeciwnika, na dokładkę trzymając wyżej rzeczony jedną ręką, i to lewą,
ponieważ dwie trzecie zaklęć trzeba poprzeć niezbędnymi gestami. (…)
Przeciwnicy naprawdę oszczędziliby sobie całej masy problemów, wciskając mi do
ręki miecz i uciekając bez oglądania się za siebie.”
Wolha dziwnie podchodzi
do tematu: raz wydaje się profesjonalistką, pewną swojej (niemałej) mocy i
świadomą tego, co chce osiągnąć, to znów zachowuje się jak zagubiona
dziewczynka (np. kiedy testuje przesądy związane z wampirami). Gdybym miała
oceniać treść pod kątem logiki czy dojrzałości bohaterki, czułabym się raczej
zniechęcona. Lecz szybko zdecydowałam, iż lepiej się pośmiać, nie traktować tej
książki do końca poważnie – i pod tym względem była to dobra rozrywka :) Jednakże do
drugiej części – jak na razie mnie nie ciągnie.
„W tym miejscu moje rozważania nad literaturą,
dyplomacją i genealogią zostały brutalnie przerwane. Bardzo brutalnie. Ledwo zdążyłam
pochwycić kartki, które rozsypały się na wszystkie strony. Stokrotka,
niepoprawna sabotażystka, w zamyśleniu przeżuwała wędzidło, brzęcząc żelazem,
podczas gdy nieznajomy, zarośnięty i dosyć podejrzanie wyglądający typ demonstracyjnie potrząsał przed końską mordą kuszą
własnej roboty z brudnym bełtem wielokrotnego użytku. Nie do końca rozumiałam, kogo
on chce ograbić - mnie czy kobyłkę. Uniosłam się w strzemionach, z zaciekawieniem
oglądając zardzewiały grot.
- Nie wydaje mi się, żeby to było szczególnie dobre
miejsce do handlu antykami - poinformowałam
nieznajomego przyjacielskim tonem.”
Moja ocena: 6/10
"Kryna skinęła pokrzepiająco i znikła w kuchni, zostawiwszy mnie sam na sam z moim mózgiem, czyli praktycznie w samotności."
"Kryna skinęła pokrzepiająco i znikła w kuchni, zostawiwszy mnie sam na sam z moim mózgiem, czyli praktycznie w samotności."
PS. Chociaż to pierwsza
książka Olgi Gromyko, za jaką się zabrałam, miałam dziwne uczucie, że już coś
takiego czytałam... Dopiero później uświadomiłam sobie, iż książkę tłumaczyła z
rosyjskiego Marina Makareyskaya, która zajmowała się również „Magiem
niezależnym” Kiry Izmajłowej. Swoją drogą – tłumaczenie naprawdę doskonałe :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz