piątek, 26 września 2014

Recenzja: "Białe kłamstwa"

Jayne Ann Krentz "Białe kłamstwa", tom II cyklu "Arcane Society"

"Clare Lancaster ma niezwykły dar - potrafi wykryć kłamstwo. Kiedy wraca do rodzinnej posiadłości w Arizonie, by pracować w wielkiej firmie ojca, i gdy poznaje jego doradcę finansowego, Jake'a Slatera, od razu wie, że ten mężczyzna coś ukrywa. Lecz tylko jemu może zaufać, jeśli chce rozplątać sieć kłamstw spowijającą mroczne rodzinne sekrety. I zdemaskować mordercę, który wkrótce obiera sobie ją za cel."

Na książkę tą trafiłam przypadkiem, skuszona wątkiem paranormalnym łączącym całą serię o "Arcane Society" - towarzystwie zrzeszających ludzi o zwiększonej wrażliwości parapsychicznej. Nie jestem pewna, jak ją zakwalifikować - czy jest to romans z wątkami kryminalnymi i paranormalnymi czy też kryminał z wątkami para-romantycznymi - wszystkie te składowe występują w podobnych proporcjach.


Sama historia nie jest szczególnie oryginalna: nieślubna córka bogatego przedsiębiorcy po latach decyduje się powiadomić go o swoim istnieniu, poznaje przyrodnią siostrę i właściwie w ostatniej chwili ratuje ją z małżeństwa z socjopatą. A przy okazji ląduje w sytuacji, gdy wszyscy dookoła podejrzewają ją o morderstwo. Kiedy parę miesięcy później Clare przyjeżdża na niespodziewane wezwanie ojca, znów wszystko zaczyna się komplikować - żona ojca reaguje na nią gwałtowną niechęcią, a ktoś próbuje ją zabić. I do tego trafia na bardzo tajemniczego Jake'a. Dodatkowe umiejętności psychiczne pozwalają Clare wykrywać kłamstwa, co tylko potęguje jej nieufność.

Początek książki całkiem mi się podobał. Autorce udało się zbudować intrygujący nastrój - niepokój związany z dziwną sytuacją, w jakiej się znalazła Clare, otaczające ją tajemnicze zdarzenia. Podobała mi się subtelna gra, jaką prowadziła z Jake'em, zręcznie opisane relacja: serdeczną z Elizabeth, sztywną i pełną nieufności z Archerem, czy też jawnie wrogą z Myrą.

"Oparł się o barierkę, obracając w dłoni szklaneczkę nietkniętej whisky. Nic przyszedł tu dzisiaj, żeby się odprężyć i zabawić. Przyszedł, żeby wszystkimi zmysłami gromadzić informacje. Później ruszy na polowanie.
Drzwi małego samochodu otworzyły się i wysiadła z niego kobieta. Nie miała na sobie uniformu, jaki nosili ludzie z cateringu. Była ubrana w elegancki czarny kostium. Do tego czarne czółenka i duża torba na ramię.
Nietutejsza, pomyślał Jake. W lipcu w Arizonie wszyscy nosili się raczej na luzie. Ruszył cicho wzdłuż werandy, dotarł do plamy cienia za jednym z kamiennych filarów i się zatrzymał. Oparł się ramieniem o filar, czekając na rozwój wydarzeń. Czarne czółenka stukały na płytach podjazdu, gdy kobieta szła do głównego wejścia. Miała nieduże, kształtne piersi, wąską talię i biodra wyjątkowo bujne jak na osobę jej wzrostu. Jednak Jake'owi się podobały."

Pojawia się też jednak sporo nieścisłości: bohaterowie oczywiście dostrzegają wszystko to, co ważne dla pożądanego rozwoju fabuły, a w paru miejscach ignorują niewygodne dla autorki kwestie. Zbyt szybko zanika atmosfera tajemniczości oraz pełne aluzji rozmowy między głównymi bohaterami. Clare od pierwszej chwili powtarzała sobie, że "ten mężczyzna jest niebezpieczny, powinna go unikać", i Jake, który od razu wiedział, że "ta kobieta zniszczy jego plan, powinien jej unikać", dziwnie szybko zaczynają sobie ufać i spotykają się na pogaduszki. Rozczarowaniem było również to, iż postaci całkiem szybko zrzuciły maski, ich zachowanie stało się jednoznaczne i przewidywalne. Domyślić się, kto był "złoczyńcą" nie było trudno. Lubię dialogi, ale bardziej chyba opisy budujące nastrój książki - czasem to będzie opis przestrzeni, czyjegoś spojrzenia, czasem emocji. Po mniej więcej 2/3 opisy niemal zanikły na rzecz samej akcji oraz rozmów. I jak zwykle w takich sytuacjach - ci wszyscy dużo, dużo gadali, zupełnie jakby autorce zależało już tylko na tym, by na ostatnich stronach koniecznie wszystko wyjaśnić, pozamykać wątki. Jedynie ostatnia, sympatyczna scena między głównymi bohaterami trochę ratowała wrażenie.

Moja ocena: 5/10

Być może przy tej recenzji nie byłam zbyt obiektywna, gdyż spodziewałam się czegoś innego - więcej tej "paranormalności" - i głównie z tego powodu książka mnie rozczarowała. To rozczarowanie przełożyło się na tzw. "czepialstwo". W "Białych kłamstwach" sposób przedstawienia tych dodatkowych (para-)umiejętności bohaterów dla mnie był nieprzekonujący, niespójny. Czytając chcę uciec od rzeczywistości (nie tylko tej swojej, codziennej, ale w ogóle od świata, jaki znam - a tego warunku nie spełniają książki opowiadające jedynie np. o innych grupach społecznych), dlatego najbardziej odpowiadają mi historie z wpleciona magią, fabuła rozgrywająca się w zmyślonym świecie lub przynajmniej w realiach historycznych. Być może... Ktoś o innych oczekiwaniach byłby mniej krytyczny :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...