Tym razem bardziej wiosenne kolory, a i słońce udało się złapać. I tak sobie myślę, że z czarnym tłem jakoś już sobie radzę, teraz muszę jeszcze z białym poćwiczyć. Udaje mi się komponować z bielą zwykłe przedmioty, tylko kwiaty jakoś tak... Wyzwanie, nauczę się i tego.
Za mną pracowita sobota, lecz tym razem obowiązki były z rodzaju tych przyjemnych - wyszorowałam balkon, na powrót ustawiliśmy ławkę. Trochę czasu spędziłam też w ogródku, tam zawsze znajdzie się coś do zrobienia - podsypać ziemią czy korą, zdjąć zimowe okrycia, przeplewić... O, wykarczowałam też trochę paprocie, przygotowałam miejsce tuż pod balkonem - jeszcze czas, by posadzić lilie, a ja wypatrzyłam takie b. wysokie, "drzewiaste".
Świeże powietrze, słońce, nawet przelotny deszcz, później takie przyjemne zmęczenie.
Gorzej było, gdy wróciłam do domu. Moi obaj panowie w tym czasie zajmowali się sobą i nikt mi nie powie, że mężczyźni nie potrafią być kreatywni, kiedy stawia się przed nimi zadanie typu "zrób obiad".
Na ten materiał trafiłam przypadkiem - o tym, jak zostało zniszczone Jezioro Aralskie.
Jedno z największych jezior świata, nazywane powszechnie morzem, dziś już praktycznie nie istnieje. Kto zawinił? Człowiek. Odgórne planowanie, głupota, chciwość, bezmyślność...
Smutne.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz