Nie do wiary, ile może zmienić jeden weekend ładnej pogody! Raz, że jakoś tak raźniej, kiedy słońce świeci, dwa - w powietrzu zapachniało wiosną, tym razem już prawdziwą. Czas najwyższy.
Być może wciąż jeszcze nie jest tak ciepło, jakbym tego sobie życzyła, z pewnością czeka nas jeszcze trochę brzydkich deszczowych dni. Ważne, że zima zdecydowała się wreszcie odejść.
Zdjęcia zrobiłam wczoraj, zamierzałam od razu je dodać, ale ponieważ dorwałam się do "Wild Invitation" Nalini Singh, jakoś... nie potrafiłam zająć się niczym innym. Książkę otworzyłam wieczorem, do czytania przy prasowaniu, i dopiero grubo po pierwszej w nocy przypomniałam sobie, że za parę godzin trzeba będzie wstać do pracy ;) A najgorsze jest to, że jeszcze nie skończyłam czytać :D
To takie optymistyczne widoki, ta zieleń wyglądająca spod śniegu :) aż mi się uśmiech ciśnie na usta :) wiosna, wiosna!!
OdpowiedzUsuń