sobota, 3 marca 2012

O surogatkach.



Na jednym z wykładów profesor przytoczył nam... pewną historię. Rzecz działa się nie w Polsce, we Francji chyba, nie pamiętam dokładnie. Młode małżeństwo zginęło w wypadku. Ponieważ w klinice przechowywane były zamrożone embriony pochodzące od tej pary, matka tej kobiety zdecydowała się... urodzić swojego wnuka.

Nie pamiętam, jak to się miało do regulacji prawnych, tamten wykład miał miejsce 10 czy 12 lat temu, a sama historia wydarzyła się jeszcze sporo, sporo wcześniej.

W polskim prawie do niedawna obowiązywała stara zasada - Mater semper certa est, matka zawsze jest znana. Jeśli dało się ustalić, kto urodził dziecko, nie było wątpliwości, iż kobieta ta jest jego matką. Dziś jednak, wobec rozwoju medycyny, wcale nie jest to takie pewne.

Bo kto ma większe "prawo" do dziecka? Dawcy komórek czy kobieta, które nosiła je pod sercem?

To, co kiedyś wydawało się oczywiste, dzisiaj takie wcale nie jest, budzi za to wiele emocji oraz wywołuje dyskusje... Do tego dochodziły sprawy tzw. surogatek i w pewnym momencie konieczne było jakieś rozstrzygnięcie.

Niedawno w polskim prawie rodzinnym pojawił się przepis, iż matką jest kobieta, która dziecko urodziła. Wprowadzono też nieznane dotąd powództwa - o ustalenie macierzyństwa oraz o zaprzeczenie macierzyństwa. Do tej pory podważane bywało właściwie tylko ojcostwo (poza może bardzo nielicznymi przypadkami...).

Co to oznacza dla zdesperowanych par, które gotowe są zapłacić innej kobiecie, aby urodziła dla nich dziecko? Nie chcę oceniać od moralnej strony takich umów ani też tego nie potrafię. Genetycznie to oni są rodzicami, jednak formalną matką jest surogatka.

Matka może zrezygnować z praw rodzicielskich i zgodzić się na przysposobienie, jednak nie wcześniej niż po upływie 6 tygodni od urodzenia. Ma zatem czas, aby to sobie przemyśleć. Nawet, jeśli zawarła umowę "na urodzenie", nikt nie może jej zmusić do oddania dziecka.

Tyle przepisy. Ich celem jest uregulowanie określonej sytuacji, nigdy jednak nie wyczerpują wszystkich sytuacji, jakie serwuje życie. Szczególnie w takich sprawach - trudno o formalne, obiektywne rozstrzygnięcie.

Bo jak niby zamknąć w suchych postanowieniach dramat zaangażowanych osób, mających za sobą nierzadko lata walki, silne emocje i trudne moralnie pytania? Jak oceniać kobietę, która myślała, że może urodzić dziecko i je oddać?

Ja nie potrafię.

A do tego wszystkiego są tu jeszcze dzieci, których nikt o zdanie nie pyta... Nigdy.



Kawałek na dziś: Enya "It's Not Goodbye".

1 komentarz :

  1. Czytałam niedawno "Kukułkę" autorka porusza tam ten temat, podobało mi sie w jaki sposób opisała emocje towarzyszące zarówno surogatce jak i parze, która ja wynajęła.
    Sama też nie odważę się oceniać, zwłaszcza w mojej sytuacji.
    Zastanawia mnie tylko jak to jest z zarodkami, gdy tak jak w przypadku, który opisałaś, para ginie. Teraz aby wykorzystać zarodki potrzebna jest oświadczenie oby partnerów, że zgadzają się dobrowolnie na ich wykorzystanie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...