Lubię moje świecidełka.
Znaczną część korali czy kolczyków sama zrobiłam, bawiąc się w nawlekanie kamyków, muszli, kryształków, piórek czy perełek. Trochę cierpliwości, za to później tyle satysfakcji... Jak nie korale, to zawsze mogę wykorzystać te drobiazgi, aby uszyć karnawałową maskę, której nigdy nie założę (ale dobrze się bawię zdobiąc ją), naszyć na poszewkę czy ozdobny woreczek, w który zapakuję komuś prezent...
Lubię moje kwiatki na balkonie i w małym ogródku, ale tylko na etapie sadzenia. Później... jakoś zwykle o nich zapominam.
Lubię biegać (choć naprawdę rzadko mam na to czas), pokonywać własną słabość i przezwyciężając opór obolałych mięśni wspinać się na górskie przełęcze. Lubię ciszę, którą oferuje las.
Lubię kawę, tą, którą robi mi mąż. Dobrze dobiera proporcje.
Lubię... robić zdjęcia.
Jeszcze parę pewnie rzeczy też lubię...
I znów miesiąc minął.
Za szybko.
Zdecydowanie za szybko.
Przede mną te najtrudniejsze rozdziały "Bandyty". O dziwo jednak te właśnie najlepiej mi się pisze. Jestem co prawda zmęczona, huśtawka B. daje mi się we znaki, a i nastrój jest... przygnębiający. Nie potrafię pozostać obojętna wobec tych intensywnych emocji, nie byłoby to zresztą wskazane, jeśli tekst ma brzmieć wiarygodnie.
Skoro jednak tak sobie wymyśliłam, trzeba dawać radę, czyż nie?
Spoiler ;)
"(...) Palce mężczyzny zacisnęły się na jej ramieniu tak, że z oczu dziewczyny popłynęły kolejne łzy, tym razem z bólu. Miedzianowłosy zignorował jej jęk, a jego pierś zawibrowała w głuchym warknięciu. Coraz ciężej dysząc wpatrywał się w kochankę z palącą intensywnością, czekając, aż zaprzeczy, aż przyzna się, że to był głupi żart, zupełnie nie na miejscu. W miarę jak pojmował, o czym mówiła, jego ciemniejących oczach narastała furia, rozprzestrzeniająca się po całym ciele. (...)"
Jutro muszę przygotować mieszkanie do remontu. Brrrr.........
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz