Za ok 1,5 tygodnia będę mogła odetchnąć świeżym, rześkim powietrzem!
Ostatni raz byłam tam 4 lata temu (a i wtedy ze względu na zaawansowany stan za wiele nie pochodziłam), to zdecydowanie za długa przerwa... Skrzacik jest jeszcze co prawda zbyt mały, żeby się wspinać gdzieś wyżej, jednakże postaramy się mu pokazać tyle, ile będzie się dało. Atrakcji tam nie brakuje. Kolejki, kupałki, jaskinie... A może dziadkowie zechcą zrobić sobie dzień odpoczynku zostając z wnusiem, a ja ze ślubnym wymknę się na szlak?
Zdjęcia są stare, sprzed paru lat. Ale góry są chyba nadal na swoim miejscu.
Po fotce poniżej - krajobraz po Velkej Kalamicie - huraganie, który w listopadzie 2004 r. spustoszył słowacką stronę Tatr. To była naprawdę katastrofa, powalonych zostało wiele kilometrów wiekowego lasu...
Slovensky Raj - tego też już nie mogę się doczekać. Choć adrenalina skacze mi na samą myśl o tych wszystkich drabinkach...
I jeszcze szerpa - zaopatrzenie do wysokogórskich schronisk dociera na plecach, najczęściej młodych mężczyzn, którzy wytrwale kursują w górę i w dół, nosząc ogromne, ważące zazwyczaj kilkadziesiąt kilogramów ładunki.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz