Od kilku dni śledzę sprawę sporu znanego amerykańskiego bloga z recenzjami oraz wydawnictwa, które pozwało tego bloga o zniesławienie.
Na DearAuthor (link znajdziecie w panelu po prawej, na liście polecanych blogów) zaglądam regularnie, choć rzadko zdarza mi się tam znaleźć książkę dla siebie. Lubię czytać ich artykuły - o książkach w ogóle, o branży wydawniczej, etyce, analizy najróżniejszych wątków z tym związanych. Szanuję również piszących na DearAuthor za to, że nie obawiają się przedstawiać surowych recenzji. Można się z nimi nie zgadzać, ale trzeba docenić szczerość. Już wcześniej byli naciskani przez wydawnictwa niezadowolone z krytyki.
Czasem granica między prawem do wolności słowa a pokusą rzucania zniewag, często bezkarnych dzięki anonimowości internetu, jest cienka.
Jakiś czas temu na DearAuthor pojawił się materiał dotyczący Ellora's Cave - polecam lekturę. Nie sprawdzałam źródeł, ale też nie widzę powodu, dla którego Jane miałaby wprowadzać kogoś w błąd. Poza samym zainteresowanym wydawnictwem nikt nie podważył przedstawionych tam informacji. Szczególnie, że później, gdy rozpętała się cała afera, pojawiło się wiele anonimowych głosów - autorów, edytorów czy grafików, którym wydawnictwo od dawna już nie płaci. Sami bali się występować o swoje prawa (i już wiadomo, dlaczego), DearAuthor nagłośniło temat niejako w ich imieniu. Wydawnictwo z kolei pozwało blog i autorkę artykułu o zniesławienie żądając zadośćuczynienia za poniesione szkody. Sprawa odbiła się szerokim echem, nie tylko w Stanach, w obronie DearAuthor i Jane stanęli czytelnicy, publicyści, wielu autorów o znanych nazwiskach (również ci, którzy otrzymywali na blogu negatywne recenzje - jak choćby tutaj post Ilony Andrews). Przy okazji podnoszono, że tego rodzaju próby uciszania krytycznych głosów - również tych dotyczących np. restauracji czy różnych produktów - pojawiają się coraz częściej. Ci słabsi, mniej znani i niemogący liczyć na tak szerokie wsparcie, dają się zastraszyć.
Czasem trudno ocenić, kto ma rację, a kto z sobie tylko znanych powodów szkaluje innych. Kiedy jednak śledzi się wypowiedzi danej osoby od dawna, z czasem można wyrobić sobie zdanie. Nie będę się rozpisywać, dlaczego wolność słowa jest tak ważna - to wie każdy użytkownik internetu, każdy świadomy obywatel.
Nawet jeśli niektóre przypadki krytyki są co najmniej niejednoznaczne, nawet jeśli czasem swoboda wypowiedzi wykorzystywana jest do niepochlebnych praktyk, uważam, że wolność słowa to coś, o co warto walczyć.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz