W "Wysokich Obcasach" z 28 grudnia 2013 r. ukazała się ciekawa rozmowa z Barbarą Limanowską na temat gender, a właściwie jego wydania "praktycznego" w wykonaniu Unii Europejskiej, czyli gender mainstreaming. Polecam (mogę podzielić się skanami), daje do myślenia ;) Poniżej kilka fragmentów.
Sama prawda. Mam jeden z tych orlików w pobliżu, w ciągu dnia nigdy nie stoi pusty. Czasem dziewczyny gdzieś się tam po kątach włóczą, ale jeszcze nie widziałam, żeby to one zajmowały boisko.
Nie wpadła bym na pomysł analizowania orlików w ten sposób :) Dla mnie to był super pomysł i dobrze zrealizowany, wszędzie widzę ajk dzieciaki biegają i korzystają z tych boisk.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o sam temat. Mam przykład, siostrzenica i siostrzeniec, mniej więcej w podobnym wieku, dziewczyna jak dziewczyna, rozsądna, jak ją energia rozpiera potańczy w domu, pójdzie pobiegać itp. chłopak - łobuz od małego, gdyby nie "zorganizowane" akcje spożytkowanie energii, pewnie same głupie rzeczy by mu do głowy przychodziły. Zdaję sobie sprawę, że to generalizowanie, ale szczerze, to właśnie chłopcy mają problem z odpowiednim ukierunkowaniem swojej niespożytej w okresie dojrzewania energii, więc chociaż te boiska nich ich przyciągną i niech tam się wybiegają.
Ja też się cieszę, że dzieciaki mają gdzie ćwiczyć i myślę, iż intencją pani Limanowskiej nie było krytykowanie samej idei Orlików.
OdpowiedzUsuńAle zobacz, Anetko, już w samym Twoim podejściu jest pułapka: "to chłopcy potrzebują, by w nich inwestować (środki, czas, etc.), im potrzebne jest coś więcej, a dziewczynki - jakoś tam sobie poradzą" - bo przecież my zawsze obejdziemy się z "mniej" (mniejsze pensje, mniej odpoczynku, a więcej obowiązków, a mężczyźni... O, o mężczyzn to trzeba się zatroszczyć, oni POTRZEBUJĄ...)
A przecież można było przy projektowaniu Orlików pomyśleć tak, by i dla dziewczynek był z nich większy pożytek (i to niekoniecznie wg "klasycznego" podziału, że piłka jest dla chłopców, a taniec dla dziewczynek). Dlaczego organizować coś ekstra tylko dla chłopców? One też mają prawo się rozwijać, mają takie same prawo oczekiwać pomocy w realizowaniu ich pasji - czyż nie na tym polega równouprawnienie?
No proszę was ludzie... Ktoś tu ciężko przegina. Równouprawnienie? Przecież mamy. Czego w cały czas chcecie?
OdpowiedzUsuńChłopiec to chłopiec, a dziewczynka to dziewczynka. Nie pozwolę mojemu synkowi ubierać się w sukienki! Bawi się czasem z siostrą lalkami, a ona z nim samochodzikami. Ale wszystko ma swoje granice. Może idąc tropem "prawdziwego równouprawnienia" (bo chyba o to chodzi w gender) niech faceci rodzą dzieci!
Spójrzmy na to z punktu widzenia np. rolników - niech kobieta jedzie ciągnikiem w pole i przeprowadzi żniwa, a facet niech zostanie w domu i robi obiad. Aż śmiać mi się chce jak pomyśle... Nie patrzmy tylko z punktu widzenia ludzi z miasta, co ma powiedzieć wieś?
Zarabiam więcej niż mój mąż - skończyłam lepszą szkołę. Obowiązki sami dzielimy między siebie. A jeśli chodzi o orliki to moja córka jest tam częściej niż syn... (spotyka się tam ze znajomymi zamiast błąkać się po podejrzanych pubach, barach itp.) Tu nie chodzi o "dla chłopców, bo piłka nożna" tylko o ruch. Orliki maiły reklamować zdrowy wysiłek fizyczny. Jest tam przecież i boisko do koszykówki jak i siatkówki. A co mieli zbudować? Salony piękności? Sklepy z odzieżą? Jeśli nie taniec to co innego na przykład? Jeśli chodzi o to by było dla obu płci to może place zabaw - ale wątpię by jakiekolwiek dziecko powyżej 13 roku życia poszło tam z uśmiechem na ustach.
OMG... Chciałabym wiedzieć, kto wymyślił ten tekst z sukienkami? Bo na pewno nikt, kto ma choć cień pojęcia, na czym polegają studia gender.
OdpowiedzUsuńGender - to są badania, analiza, a nie postulaty czy ideologia.
Jesteś zadowolona ze swego życia, wychowujesz dzieci na rozsądnych ludzi - chwała Ci za to. Nie przyjmujesz do wiadomości, że nie dla wszystkich kobiet tak to wygląda - ok, nikt Cię nie zmusza, by przejmować się problemami innych.
Ja na swoje życie też nie narzekam. Ale już choćby z racji wykonywanej pracy mam okazję obserwować, że nie wszędzie relacja kwalifikacje/zarobki wygląda tak dobrze. Znam też kulisy postępowań rekrutacyjnych: mając do wyboru dwie osoby o takich samych kwalifikacjach, menadżer wybierze mężczyznę, nie kobietę. To kobieta musi często wybierać między karierą/zarobkami (przyszłą emeryturą) a wychowaniem dzieci. Wysłuchałam wiele przygnębiających historii (ach te ławeczki na placach zabaw...), lubię słuchać, a kobiety potrzebują się zwierzać. Powiesz może, że same są sobie winne, skoro źle wybrały partnerów czy nie potrafią walczyć o swoje? Być może. Ale nikt ich tego nie nauczył, nikt ich nie wychował, by były twarde. Od dziewczynek oczekuje się, by były grzeczne i łagodne, karmi się je bajkami o księżniczkach, a chłopcy - tłuką się w szkole i na podwórku, uczą się, jak o siebie zadbać.
Ta kobieta na wsi - zwykle pracuje zawodowo, zajmuje się dziećmi, biega cały dzień po gospodarstwie i jest tak samo (jeśli nie bardziej) zmęczona jak jej mąż, który jeździł sobie traktorem. Ale to ona robi wieczorem obiad, pierze i prasuje.
Co w ramach Orlików dla dziewczynek? Nie wiem, to pytanie do specjalistów, jak zachęcić dziewczyny do uprawiania sportu (sklepy czy salony? to są właśnie szkodliwe stereotypy!!!!). Może bieżnia dookoła? A może wystarczyłoby zorganizować kluby sportowe dla dziewcząt? Zachęcać je, by wstępowały do drużyn mieszanych? W szkole, do której chodzi mój syn, na boisku nie widziałam jeszcze nigdy treningu dla dziewczyn.
To wszystko uproszczenia. Można podnosić różne postulaty, ale moim zdaniem problem jest bardziej subtelny i nie sposób opowiedzieć o tym w kilku zdaniach. Np. o małżeństwach, gdzie oboje pracują, ale to ona ma więcej obowiązków w domu (i nie potrafi zawalczyć, by to zmienić), o sytuacji kobiet, które zostały z dziećmi same albo - nie mogą odejść, bo są zależne ekonomicznie, o przemocy, etc. Dlaczego zgwałcona kobieta musi tłumaczyć się z tego, jak była ubrana i dlaczego późno wracała do domu????? Czy długość spódnicy coś zmienia? Albo ta sprawa z lekami, którą przytoczyłam w poście.
Cieszę się, że jesteś zadowolona ze swojego życia. Tak trzymać. Ale jest wiele kobiet, którym tak dobrze się nie wiedzie. Potrzeba trochę dobrej woli, by dostrzec i zrozumieć ich sytuację. Polecam raporty różnych organizacji pozarządowych czy choćby wsłuchanie się w rozmowy tzw. zwykłych ludzi, niekoniecznie z grona najbliższych znajomych. A co do gender - może warto choć raz przeczytać coś napisanego przez osobę, która zajmuje się tym tematem, nie tylko krytyków? Mogłabyś być zaskoczona.
PS. Myślę, że gdyby mężczyźni również mogli rodzić dzieci, wiele by się zmieniło :)
Przepraszam za panią wyżej, trochę ją poniosło. Jesteśmy katolikami i ma na to trochę inny sposób patrzenia. Nie wiedziałem, jak zareagować, gdy mi roztrzęsiona opowiadała, jak to poniektórym się w głowach przewraca.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że gender polega na tym, jak mi to wytłumaczono, by w przyszłości dziecko mogło samo wybrać jakiej chce być płci, więc sukienek nie wykluczam.
Ode mnie: niestety nie widziałem jeszcze kobiety odśnieżającej chodnik. Zapraszam drogie panie do oczyszczania kanalizacji, noszenia ciężkich rzeczy na magazynach bez sprzętu, prowadzenia wycinek drzew na mrozie zimą, tworzenia dróg w deszczu czy upale latem do 40 stopni, uprawy pola od 6 do 23 godziny na dużym areale pola, pracy na budowie czy remoncie, albo zakładaniu dachu na dużych wysokościach. To prace z jakimi miałem styczność, a zaobserwowałem pracowników tylko płci męskiej. Chcecie tylko wysokie stanowiska w biurach. Z chęcią będę dążył do równouprawnienia mężczyzn i kobiet jeśli one zajmą tamte stanowiska, a ja będę mógł zrobić obiad w zamian. A co do latania dookoła podwórka na wsi, z tego co wiem u moich znajomych na ogrodnictwie kobieta, co najwyżej, wywiesi pranie na zewnątrz...
Pozdrawiam.
PS. Nie umknęła mi uwaga o rodzeniu dzieci... Czy Bóg (dla nie wierzących natura) mnie tak stworzył bym był w stanie urodzić dziecko? Kobieta jest delikatna, a facet silny by ją chronić - niech tak zostanie.
Nie obrażam się, jeśli ktoś ma inne zdanie niż ja, za to zawsze cieszy mnie okazja, by porozmawiać.
OdpowiedzUsuńStaram się czytać różne publikacje związane z gender i nie spotkałam się z żądaniami, by dziecko miało samo wybierać płeć. Jeśli miałabym wytłumaczyć prosto, na czym polegają te studia: to badania, jakie role tradycyjnie przypisywano kobietom/mężczyznom w różnych epokach/kulturach. Badania - podobne jak kulturoznawstwo, socjologia.
Jeśli całą dyskusję sprowadzimy do postulatu równouprawnienia, to rozmowa szybko się zakończy. Nie kwestionuję tego, że mężczyźni są fizycznie silniejsi, a zatem - w niektórych pracach kobiety ich nie zastąpią, tak samo jak kobiet nikt nie zastąpi w rodzeniu dzieci. Na budowie spotyka się więcej mężczyzn, wśród sprzątaczek - kobiet. Mogłabym polemizować, że mam rodzinę na wsi i wiem, jak wygląda ich codzienność, ale tego rodzaju dyskusja do niczego nie prowadzi.
W cytatach, które przytoczyłam, nie było mowy o równouprawnieniu, lecz o tym, że w wielu życiowych sprawach konieczne jest spojrzenie zarówno z męskiej, jak i kobiecej perspektywy. Proszę zajrzeć do tych fragmentów - np. sprawy testowania leków tylko na mężczyznach - przy różnicach w naszej fizjologii na kobiety mogą mieć one inny wpływ, niewykluczone że szkodliwy.
Czy to ma związek z równouprawnieniem? Nie nazwałabym tak tego.
Nie zgadzam się z Pana ostatnim zdaniem. Być może kobiety potrzebowały "ochrony" w dawnych, dawnych czasach, gdy dom należało bronić przed drapieżnikami/wrogami/etc. Ale dziś takich zagrożeń nie ma, o ile sami ich nie tworzymy (wg badań co szósta kobieta w Polsce doświadcza przemocy seksualnej, co dziewiąta - gwałtu lub próby gwałtu; i to tylko badania, a wiele kobiet boi się przyznać nawet anonimowo). Kobieta nie potrzebuje ochrony, ale szacunku. Pracami dzielimy się według możliwości i umiejętności.
Może łatwiej będzie się nam porozumieć, jeśli zrezygnujemy z etykietek takich jak gender czy równouprawnienie. One są niepotrzebne. Porozmawiajmy o problemach.
Dlaczego ja widzę potrzebę społecznej dyskusji? Bo czuję się bezradna, kiedy słucham siedzącej obok kobiety, którą mąż zostawił samą z małym dzieckiem. Jestem prawnikiem, znam odpowiednie procedury, ale wiem też, jak często są one nieskuteczne. Przy społecznym przyzwoleniu na to, by ojciec zostawiał rodzinę i oczekiwaniu, iż matka zawsze dziećmi się zajmie - te kobiety zostawiane są same sobie, a alimenty to często tylko fikcja. Inna przyszła do mnie z pytaniem, co zrobić, gdy mąż nie wrócił do więzienia po zakończonej przepustce, nikt się po niego nie zgłasza, co dzień jest pijany, a ona boi się o bezpieczeństwo swoje i dzieci. Czasem odpowiedź nie jest tak prosta, jak "zadzwonić po policję".
Kiedy para decyduje się na dziecko, kobieta zwykle przynajmniej przez jakiś czas staje się ekonomicznie zależna od mężczyzny. W idealnym świecie dzielą się obowiązkami i układają sobie wszystko tak, by nikomu nie działa się krzywda. Ale nasza rzeczywistość idealna nie jest.
Owszem, zdarza się, że kobiety również nadużywają sytuacji.
Co jeszcze mi przeszkadza? Obecne uprzedmiotowienie kobiecego ciała (kobiece pośladki są nawet na reklamach opon i dachówek), do szału doprowadza mnie, gdy lekarz publicznie ogłasza, że skoro kobieta umówiła się na randkę, to nie powinna się dziwić, że mężczyzna zmusił ją do czegoś więcej niż rozmowy. Chciałabym, żeby przestać dziewczynki chwalić za to jakie są śliczne i grzeczne, a chłopcom - nie powtarzać, że kiedy kobieta mówi "nie", to i tak myśli "tak".
A tak na marginesie - w "Tygodniku Powszechnym" ukazał się cykl publikacji na temat gender i to wcale nie krytyczny, lecz prezentujący stanowiska różnych stron. We wczorajszych "Wysokich Obcasach" natomiast jest rozmowa z siostrą Teresą Forcades, która pięknie opowiada o tym, że nie ma sprzeczności między feminizmem a Ewangelią: "Nie uważam, by bycie zakonnicą i feministką było dziwne. Dziwne jest być zakonnicą i nie być feministką."
Pozdrawiam :)
Będąc szczerym, to nie zagłębiałem się w temat gender wystarczająco by dyskutować głębiej na ten temat.
OdpowiedzUsuńTyle co wiem to to ile usłyszałem w wiadomościach, kościele, od znajomych i od dzieci. Jeśli chodzi o tą ostatnią kategorię, to gdy na początku tego roku szkolnego moja starsza córka przyszła z liceum oznajmiła "Siostra na katechezie powiedziała, że w przyszłości dzieci, gdy dorosną będą mogły obrać płeć i orientację, ale ja nie chciałabym być chłopcem. I że powinniśmy dbać o porządek natury i się temu sprzeciwiać". Tak oto usłyszałem pierwszy raz o gender. Trochę podpytałem znajomych, żony, w szkole do tego nie wracali... Dodałem 2 do 2 i wyszło z tego 5 jak widać...
Oczywiście wierzę, że niektóre damy są samodzielne i nie zawahają się użyć torebki w wypadku konieczności samoobrony :) Niektóre jednak pragną poczucia bezpieczeństwa w postaci mężczyzny.
Ale pomijając gender i równouprawnienie:
Nie potrafię określić dlaczego często dochodzi to tak przykrych sytuacji. Jeśli chodzi o rozwody to brakuje albo miłości, albo Boga. Coś, co jest stworzone na tych dwóch fundamentach nie ma prawa upaść.
Co do tych reklam to, gdyby kobiety nie chciały na nich występować, to zapewne by ich nie było. W większości przypadków pewnie nie mają wyboru... Pytanie w jaki sposób temu zaradzić skoro reklamodawcy zrobią wszystko by sprzedawać więcej. Osobiście uważam to za niebezpieczne, gdy takie reklamy ustawia się przy drogach. Miałem raz stłuczkę tłumaczoną przez sprawcę "ano, bo się zapatrzyłem na reklamę"...
A co do mówienia "tak", "nie" czasami jesteście sobie same winne. Można dostać rozdwojenia jaźni dochodząc do tego, co tak naprawdę myślicie :) Szczęściem jest, że będąc tyle lat z żoną potrafię się domyślić, co tak naprawdę chce powiedzieć. Uważam was za nieco skomplikowane stworzenia. A czyją winą jest iż mężczyzną tylko jedno w głowie? Można by nas poddać leczeniu, ale rezultatów nie obiecuję :)
Pozdrawiam.
Studia gender są prowadzone na uczelniach na całym świecie od 20, 30 lat. Również w Polsce. Nigdzie dotąd nie budziły kontrowersji. Problemem okazały się w Polsce dopiero niedawno - w dość charakterystycznym momencie, przedstawiane w sposób niemający nic wspólnego z rzeczywistością - dla odwrócenia uwagi od innych tematów.
OdpowiedzUsuńRozwody? Zapamiętałam taki obrazek krążący w internecie, wklejałam go tu zresztą kiedyś na blogu: "Zapytano kiedyś staruszków, jak wytrzymali ze sobą 50 lat. Odpowiedzieli, że urodzili się w czasach, gdy zepsute rzeczy się naprawiało, a nie wyrzucało." Wydaje mi się, że to dość trafne podsumowanie.
Poza tym ludzie zawsze mieli i będą mieć wady, słabości. Do wszystkich się nie przemówi argumentami Boga czy miłości, można jednak próbować oddziaływać innymi metodami - np. kiedy nie będzie społecznej aprobaty dla krzywdzenia słabszych albo - kiedy będzie się głośno mówić o tym, co jest problemem.
Ja zamierzam o tym mówić i pisać.
Myślę, że takich reklam by nie było, gdyby nie budziły zainteresowania :/ To, że dziś wszystko jest na sprzedaż, cały ten konsumpcjonizm i plastikowa rzeczywistość, to odrębna historia :( Zanika wrażliwość, umiejętność wysłuchania i zrozumienia drugiego człowieka.
Jak długo mężczyznom to "jedno" jest tylko w głowie i uszanują kobiece "nie", to ok. Tylko z tych wszystkich żarcików i rozumowania "ona się tylko tak kryguje, bo tak naprawdę to chce", nierzadko dochodzi do osobistych tragedii. Dla mnie temat przemocy zupełnie nie jest zabawny.
A co do samych różnić w sposobie myślenia (wyrażania potrzeb, rozwiązywania problemów, postrzegania świata etc.) u kobiet i mężczyzn - oczywiście, że się różnimy. Każda ze stron może równie często oskarżyć drugą o brak zrozumienia. Ale czy najlepszym rozwiązaniem nie jest szacunek, tolerancja oraz spora porcja dobrej woli?
Z wyrazami szacunku :)