Od zawsze lubiłam snuć w głowie historie. Wieczorami, gdy wszystko dookoła cichło, a ja nie mogłam zasnąć, przenosiłam się w inne miejsce... Dawniej obsadzałam w roli głównej samą siebie i przeżywałam najróżniejsze szalone przygody, wyobrażałam sobie świat, w którym to ja miałam coś do powiedzenia :) Nie potrafię powiedzieć, kiedy te moje osobiste fantazje (w większości zupełnie nieerotyczne;) ) zmieniły się na historie, które chciałam opisać. Na pewno spotkanie z fanfiction mnie do tego zmobilizowało.
Gdy teraz wspominam pierwsze próby z pisaniem, czuję wręcz zażenowanie :) Ale na błędach człowiek się uczy, wstyd byłoby stać tylko w miejscu.
Chociaż pomysły na opowiadania - fabułę, postaci, sceny - przychodzą zwykle same, praca nad tekstami wymaga czasu oraz wytrwałości. Research, kontrolowanie samej siebie, by całość była spójna i miała jakiś sens, by unikać kiczu oraz banału (yyy.....), a przede wszystkim - szlifowanie zdań, które czasem nie chcą się ułożyć, szukanie synonimów, zmaganie się z językiem, by opisać obrazy, jakie widzę w głowie. Tak, to zdecydowanie zajmuje czas, lecz zarazem pozwala mi choć trochę nasycić ten mój głód wiedzy o świecie, o ludziach. Jestem ciekawa wszystkiego i zbieranie materiałów to zawsze interesujące doświadczenie.
Po drodze zarzuciłam sporo pomysłów na opowiadania, być może powinnam je spisać i udostępniać chętnym? Całkiem często słyszę od kogoś, że sam chętnie by pisał, tylko nie ma ciekawej fabuły.
Teraz staram się skupiać nad "Alpine II", dopracowuję te elementy fabuły, które były jeszcze otwarte, pracuję nad scenami oraz nowymi postaciami. Dodatkowo gdzieś z boku... przygotowuję sobie szkic drugiego dodatku do "Bandyty" - chciałabym na chwilę wrócić do słonecznej Kalifornii, tym razem do Sacramento. Koncepcja jest, tylko to opisać...
Mam też już zanotowanych parę scen do opowiadania, którym planuję się zająć po "Alpine" - opowiadanie nr 6, tytuł roboczy to "Pod tańczącym aniołem" (PTA, w jednym ze styczniowych postów zamieściłam mały spoiler). W tym przypadku nakładam sobie jednak ograniczenia, gdyż łatwiej i przyjemniej jest zaczynać coś nowego, trudniej dociągnąć do końca napoczętą historię. "Alpine" jest priorytetem. Moja wyobraźnia nie bardzo jednak pozwala sobą kierować, rzadko mam wpływ na to, jakie obrazy czy pomysły mnie nachodzą - cierpliwie je wszystkie notuję, układanie zostawiając sobie na później.
Gdzieś tam w głębi głowy wciąż siedzi mi jeszcze jedna historia, z której nie chciałabym rezygnować, lecz od miesięcy już tylko próbuję się za nią zabrać. Planowany tytuł: "Trzecia". Nie będzie długa, raczej taka rozbudowana miniaturka. Tematycznie - będzie luźnym nawiązaniem do "Przysięgi". Tym razem zadaniem jest nie opisanie samej zdrady jako takiej, ale pokazanie kogoś, kto w takich sytuacjach zwykle obrzucany jest błotem - osoba, która rozbija małżeństwo, która dla własnej przyjemności niszczy czyjeś życie. Fabułę jako taką już mam, ale zanim zacznę pisać, potrzebuję jeszcze trochę na ten temat poczytać. Wiem, że to będzie się wiązało z niewygodnymi emocjami, dlatego chyba podświadomie wynajduję przeszkody, by to od siebie odsuwać. Hm... Zawsze lubiłam takie wyzwania.
I wreszcie już tak całkiem daleko, na horyzoncie... Marzy mi się napisanie klasycznego opowiadania fantasy. Waham się pomiędzy trzema koncepcjami: 1) takim całkowicie zmyślonym światem (z różnymi stworkami), 2) przeniesieniem akcji w przeszłość (świat podobny do naszego, ale z elementami magii), 3) światem całkiem współczesnym, ale z niewielkimi zmianami w stosunku do tego, co już znamy. To trzecie rozwiązanie już wykorzystywałam, w "MSAP" czy "Alpine", to ma swoje wady i zalety. Na razie nie muszę się jeszcze decydować. Na pewno nie będę już pisała wersji fanfiction, to będą całkiem inne imiona, całkiem inne... układy. Na pewno narracja trzecioosobowa, splatające się losy kilku osób i przewrotne podejście do tego, co wydaje się dobre, a co złe. Mam taki wstępny szkic, nawet nie tyle fabuły, co obrazu... Ale to jeszcze o wiele za wcześnie, by cokolwiek zdradzać.
Nie mogę zabierać się za wszystko na raz, bo niczego nie skończę :/ Wyobraźnia pracuje, ale czasu zawsze za mało. Szkoda ;)
Nie mogę zabierać się za wszystko na raz, bo niczego nie skończę :/ Wyobraźnia pracuje, ale czasu zawsze za mało. Szkoda ;)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz