poniedziałek, 4 lutego 2013

Luty na zielono.


Przeczucie tknęło mnie, by zajrzeć do ogródka. Wiedziałam, że jeszcze jest za wcześnie, że na początku lutego nie ma co liczyć na cuda, ale skoro śniegi stopniały...

I znalazłam.

Pierwsze, zielone, uparcie wygrzebujące się spod kory, którą okryłam je jesienią. Właściwie już nawet nie pamiętam dokładnie, co tam nasadziłam... Przebiśniegi i krokusy, coś jeszcze? Ważne, że już są :)




Poniżej irysy, jeśli dobrze pamiętam. Listki wypuściły jeszcze w grudniu, nie mam pojęcia po co. I tak sobie trwają - przez śnieg i mrozy. Może są z plastiku?



- Mama, a jak ja właściwie wyszedłem z twojego brzucha?

Na moment wstrzymałam oddech.

- Właściwie to... Nie spieszyłeś się za bardzo.

- Ja wiem! Wyszłem przez twoją buzię!

- Wyszedłem - poprawiłam odruchowo, nadal szukając w głowie jakichś sensownie brzmiących słów. - Nie wyszedłeś przez buzię, tylko pani doktor pomogła znaleźć inne wyjście...

- Nie, mama, przez buzię - zaprotestował pewnym siebie tonem. - A potem była afera, bo szybko wskoczyłem z powrotem do brzucha. I jak tam siedziałem, dotknąłem ręką twojego serca!

Oj dziecko, żebyś wiedział...


***

PS. Moje ulubione - bardzo słodkie, bardzo twarde, po prostu idealne... Czy można się im oprzeć? Ja nie potrafię :)



2 komentarze :

  1. I moje są dowody, że wiosna nadchodzi :) Ty wiesz jak wlać w człowieka trochę optymizmu :)

    Haha, Słonko ten Twój Skrzacik jest po prostu niemożliwy :D

    P.S. Nie wiem czy to te same ciasteczka, co moje, ale wyglądają tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hę? nie wierzę, gdzieś to wypatrzyła?

    tak tak, Skrzat to ma pomysły :) rozbawia na każdym kroku.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...